Przez
słowo Pana powstały niebiosa i wszystkie zastępy przez tchnienie ust Jego... Bo
sam przemówił, a wszystko powstało; On sam rozkazał, a zaczęło istnieć (Ps
33, 6- 9).
Nasza egzystencja jest
przeniknięta drganiem słów unoszących się w powietrzu i układających się w
odwiecznie sprzężoną z życiem człowieka kaligrafię tekstów w których czas i
dziejące się w nich wydarzenia stają się barwnym zapisem- relacją z
przeżywanych twórczo chwil. Jako pierwszy przemówił Bóg, który tworząc plastycznie
świat tworzywem słowa, rzekł: „Niechaj się stanie światłość”(Rdz 1,3- 8). Powołanie
wszelkiego istnienia dokonało się dzięki aktowi mowy. Pomyślał- wypowiedział
myśl- urzeczywistnił. Odwiecznie w Nim pulsujące marzenia przybrały kształt. Wraz
z pierwszym i najbardziej misteryjnym aktem Boga, ludzka cywilizacja zostaje
obdarowana kulturą słowa. Ten zlepek dźwięczących słów: będzie ludzką modlitwą,
wyznaniem, proklamacją, poezją i muzyką- liturgicznym hymnem wdzięczności. „Poezja
to mówiące malarstwo”- powie antyczny myśliciel Simonides. Rozgałęziona
historia języków zawsze będzie odnajdywała swój matecznik- w tym biblijnym-
najbardziej subtelnym języku, utkanym ze słów Boga. Wielu badaczy zgodnie
uważa, że historia ludzkości zaczęła się od obrazów. Kształty zaobserwowanych
rzeczy które wyrysował na ścianach jaskiń niemy człowiek w sercu dzikiej
natury. Nie uważam tej opinii za jedyną i wyczerpującą. Na początku było słowo.
„Zamiast obrazków pojawiły się znaki- kliny, linie- i nagle przestały wyrażać
pojęcia, zaczęły oddawać dźwięki- sylaby lub głoski”(J. Parandowski). Z ciszy
zrodziło się słowo, które porwało ludzkiego ducha i otworzyło jego percepcję na
piękno otaczającego świata. „Pismo i sztuka to jedyni świadkowie czasów”(M.
Dąbrowska). Zaczęto opowiadać o życiu. Zrodziła sie potrzeba opisania zjawisk-
wewnętrznych i zewnętrznych. Wrażenia zaczęto zapisywać jednym tchem, bez
przerywników, gwiazdek, odstępów. Pierwsze starożytne teksty nie posiadały
znaków interpunkcyjnych, a ich zdania płynęły wartko niczym rzeka, zagarniając
wszystko, co napotkały na swojej drodze. „Kontemplacja natury czyni poetów,
medytacja przeznaczenia czyni myślicieli. Poeta i myśliciel spoglądają w jedną
stronę tajemnicy. Bóg jest za jej ścianą”(V. Hugo). Wypowiedziane słowa wyznaczały
kierunek ku poznaniu siebie i innych. Słowa za którymi można się skryć lub użyć
ich jako najpotężniejszą broń przeciwko swoim adwersarzom. Słowa podnoszące
dachy domów- przynoszące pokój, szczęście i radość. Słowa zdrady- niczym
śmiercionośne strzały, którymi się miota niespodziewanie, uśmiercając swój cel
w ułamku sekundy. Jaką siłę ma słowo: wykrzyczane i zapisane na kamieniu,
skórze, czy całunie z szeleszczących liści ! Javier Sierra w jednej z
poczytnych powieści ustami bohatera, mówi: „Na ogół nie doceniamy mocy słów. Są
one bowiem narzędziem codziennym, tak nierozdzielnie związanym z ludzką naturą,
że często zapominamy, iż ledwie jedno z nich- niczym trzęsienie ziemi, wojna
lub choroba- potrafi odmienić nasz los. Podobnie jak w przypadku tego rodzaju
katastrof, skutki działania głosu okazują się niemożliwe do przewidzenia... W
każdej chwili- dziś, jutro lub w przyszłym roku- prosty ciąg dźwięków wypowiedzianych
w odpowiednim momencie może na zawsze zmienić bieg naszego życia.” Często
wyobrażam sobie odległą w czasie historię. Świat antycznych myśli i
nakreślonych słów u pierwszych mistrzów, myślicieli i heroldów słowa. Wyobrażam
sobie domy starożytnych, gdzie na półkach wykształceni Rzymianie trzymali
książki z greckim przekładem Iliady i
Odysei Homera, z których dzieci uczyły się na pamięć fragmentów i ćwiczyły
się retorycznej sztuce słowa. Tegonia Hezjoda
z jej mitami i genealogią bogów, tragedie Sofoklesa i Eurypidesa, jak również
wartkie komedie Menandra. W domach tych bardziej wykształconych i używających biegle
łaciny, były Eneida, epicki poemat
Wergiliusza o pełnych przygód wędrówkach Eneasza oraz Metamorfozy Owidiusza które zapłodnią bogactwem tematów całą
późniejszą sztukę. W końcu filozofia, tak popularna w świecie śródziemnomorskim
bez której dzisiejsza kultura słowa wydaje się bełkotem prostaków rozbijających się
mieliznę niemych pytań. Dialogi Platona, Timajos,
czy Etyka nikomachejska Arystotelesa,
pisma stoika Zenona i zawiłe w opisy historie Tukidydesa i Herodota. Warto
również nadmienić o mowach Cycerona i Senece snującym rozprawę o życiu
szczęśliwym. Wszystkie te mity, historie, opowiadania- unieśmiertelnione słowa
w żywiole ludzkiej ekspresji dają obraz ludzkiej mądrości zrodzonej w tyglu
wypieczonych słów. Przyjemność obcowania
z pięknem języka, geniuszem i przenikliwością myśli ich twórców. Obok tego współistniał
cudowny świat Biblii. Świat tych, którzy podążyli za Chrystusem i dali się
uwieść Ewangelii- Słowu, które zbawia. „Teraz traktujcie Pismo Święte jak twarz
Boga. Rozpłyńcie się w Jego obecności” (św. Augustyn). Orygenes w jednym z komentarzy wspomina o "glinianych naczyniach liter" przechowujących bogactwo ukrytych treści. Jakże w tym kontekście
wydaje się budujące i inspirujące w przeżywaniu słowa, świadectwo syryjskiego
chrześcijanina z pierwszych wieków Kościoła, oddającego się lekturze Księgi
Rodzaju. Poczuł, że wszedł w nowy i tajemniczy świat: „Przeczytałem początek
tej księgi i wypełniła mnie radość. Gdyż jej zwrotki i linijki otwierały swe
ramiona, by mnie powitać. I poprowadziły do swych towarzyszek. A kiedy dotarłem
do miejsca, gdzie spisana jest historia Raju, poczułem, że unoszę się i
przemieszczam z serca tej księgi w samo serce Raju !”