czwartek, 12 sierpnia 2021

Przeglądanie mediów jest katastrofalne w skutkach dla intelektu i duszy. Ostanie dni są nie tylko burzliwe politycznie, ale rezonują siła wstrząsu atomowego w różnych przekazach stacji telewizyjnych i wyskakujących natrętnie serwisów i porali internetowych. Nawet w wakacje nie ma chwili spokoju od politycznych przepychanek, ideologicznych scysji i wulgarnego języka ulicy, któremu skandują tzw. „oświecone elity” niczym nieskrępowanej kultury i rozmaitych maści osobowości politycznych. W wirtulanej rzeczywistości, jak również na agorach dużych miast- każdemu krzyczącemu się wydaje, że ma rację i powinien być usłyszanym za wszelką cenę. Tak po sokratejsku, wielu chciałoby spłodzić swoje polityczne dzieci do pochodu o rząd dusz. Czy jesteśmy skazani na tak rozgrzany do czerwoności ferment różnych i rywalizujących ze sobą grup społecznych ? Bardzo rzadko staram się na stronie mojego bloga komentować bieżące wydarzenia polityczne. Jako duchowny zachowuję powściągliwość w tak delikatnych i dynamizujących życie społeczne sprawach. Staram się balansować z wielką delikatnością, taktem i kulturą wobec różnych poglądów ludzi których spotykam na co dzień i z którymi staram się podejmować mnie lub bardziej udane rozmowy w tonie spokojnym (pomimo tego, iż jestem cholerykiem). Jednak tym razem pozwolę sobie na wyważony, choć nie pozbawiony oburzenia komentarz. Można być sympatykiem różnych opcji politycznych, ugrupowań, programów, etc. Żyjemy w pewnego rodzaju pluralizmie i jednocześnie fermencie wielu zderzających się ze sobą opinii. Przywilej demokracji ! To, co mnie bulwersuje to nagminna i narzucająca się bez pardonowo obecność chamstwa. Grzeszny sposób międzyludzkich relacji. „Schamieliśmy”- miał kiedyś powiedzieć w najkrótszym i najdosadniejszym kazaniu ksiądz Mieczysław Maliński. Ten narzucający się zmysłowi słuchu i wzroku język prostactwa, cynizmu i agresji, przelał czarę goryczy. Argumentu ulicy i garstki etatowych, zmanipulowanych ludzi o niewyraźnych obliczach i zaciśniętych do bijatyki pięściach, stał się kadrem rzeczywistości z którym mentalnie nie jestem wstanie się pogodzić, czy go zaakceptować. „Każda reguła irytuje tych, którzy rozważają jej złamanie”(R. Caillois). Istnieją takie grupy interesów, które „żyją w świecie w celu zniszczenia świata.” Ten teatr pogardy i zamętu z etatowymi kukiełkami i wiecznie niezadowolonymi indywidualnościami dzieje się najczęściej wtedy, kiedy zdegustowanej mniejszości czymkolwiek jest coś nie w smak. Nie ma żadnych konieczności aby w taki sposób się zachowywać. Miał rację Dostojewski kiedy mówił o ludziach chorych posiadających tendencję do psucia porządku świata na sposób toksyczny- chorobowy. „Zaciśnięta dłoń jest śmiercią”(L. Bloy). W tych obrazach cynizmu i stanie podsycanej siły, nie ma nic z pragnienia szukania dialogu, konsensu, czy wolności w której to granicach każdy chciałby być wysłuchanym i należycie uszanowanym. Wielu z nas podgląda świat przez ekran telewizora- preferencji stacji z których płynie dla naszego ucha, możliwie zadowalające nas przesłanie. „Coraz częściej zamiast rzeczywistości widzimy jej symulakry”- pisał w jednym z felietonów Umberto Eco. Prawda jest bardzo często fabrykowana na opłotkach egzystencji, modelowanej przez korporacje nastawione na programowe i długoterminowe działanie. Myślę, że potrzeba wiele dystansu- powrotu do miejsca- gdzie możemy usłyszeć swoje własne myśli, a nie tych którzy próbują przekonać nas do czegoś wątpliwego, a co natrętnie niepokojącego i uderzającego w godność innych osób. W kontekście przelewającego się przez Internet hejtu, powinna zrodzić się jakaś ludzka i pełna wrażliwości odpowiedzialność za słowo. „Czułość”- przypomniane i chyba zdaje się zapomniane słowo przywołane przez naszą Noblistkę. „Zrozumieć to już kochać”- powie Bernanos. Nasz świat się zmienił; stał się pustym, wątpliwym, pęczniejącym aż nazbyt wyraźnie od ludzkich wad; pielęgnowanych jak niegdyś cnoty. Płycizna po której próbują brodzić masy ogłupione ekranem monitorów i wibrujących w kieszeniach telefonów. Trzeba nam powrotu do ciszy i świata ducha który może się oprzeć ideologicznym nawałnicom i temu wielkiemu wysypisku śmieci (słów, postaw, czynów…). Atmosfera ducha ! Narodzić się jako człowiek równowagi- „spokoju, zdolnego przemienić świat.” Człowiek jako twórcza egzystencją przejawiającą się w relacjach agapicznych. Na koniec przywołuję bliskie mi słowa Ewagriusza z Pontu z dzieła De oratione: „Błogosławiony, kto jest od wszystkich oddzielony i z wszystkimi zjednoczony.”