środa, 25 maja 2022

Pojutrze opatrzone licznymi dywagacjami, wskazuje kruchość życia wydanego niespodziewanie przychodzącej śmierci. „Żyjemy wszyscy w czasie i wiemy o tym”(R. Ingarden). Pandemia, wojna na Ukrainie, gospodarcze i ekonomiczne tąpnięcia pokazują jak silnymi mechanizmami uwarunkowane jest życie człowieka. Człowiek jest trybikiem skomplikowanej i obliczonej na zyski lub straty „maszyny.” To dramatyczna konstatacja ! Nagle przecierasz oczy i zdajesz sobie sprawę, iż los nie jest schowany tylko w twojej dłoni; ktoś potrafi w niego bezpardonowo ingerować. Zawsze istnieje jakiś symboliczny próg na którym dokonuje się konfrontacja z niewiadomym scenariuszem historii. Owa chimeryczność zdarzeń której jestem częścią, a która nie pozostaje bez wpływu na otaczającą mnie zewsząd rzeczywistość. „Człowiek wiedzie swoje życie, by dowiedzieć się o rzeczach, o których wiedział, by uświadomić sobie niebezpieczeństwo, które spływało po nim nie budząc jego niepokoju, by usłyszeć ponownie muzykę lub słowa, które znał na pamięć, by usłyszeć je, jakby ich nigdy przedtem nie słyszał i dzisiaj usłyszał je po raz pierwszy, by ujrzeć na nowo, przecierając oczy, ten sam krajobraz, wypełniony tymi samymi przedmiotami, krajobraz, który nigdy dotąd nie zwrócił jego uwagi”- pisał V. Jankélévitch. Prawda o obecności śmierci- jej powszechności, wydaje się aż nazbyt namacalna i paraliżująca. Zdawać się mogło, że nasza epoka będzie spokojną egzaltacją po koszmarach jakimi był stygmat dwudziestego wieku. Czas jest kolisty, a przepływając poza milczącymi przyzwalaniami na przemoc- odsłania maski, pozwalając uchwycić realną twarz zła. Nasze istnienie nie jest uwarunkowane jedynie biologią- skurczami i rozkurczami serca, czyniąc nas „życiem pośród życia.” Jesteśmy uwikłani w historię i jej porywisty nurt. „Pojmuję niespodziewanie, że jestem śmiertelny”- powie Arseniew w powieści Bunina, relacjonując śmierć swojej siostrzyczki Nadii. Dwiema rzeczywistościami które chronią człowieka od pesymizmu egzystencjalnego są religia i kultura. Ta pierwsza roztacza fascynujący i niezgłębiony poznawczo horyzont nadziei, a druga kieruje spojrzenie w stronę piękna- afirmatywnego i ocalającego duszę od zatracenia w mieliźnie obojętności i bezduszności. Już starożytni uważali że sztuka dokonuje katharsis, czyli oczyszczenia z zalegającego wnętrze brudu. „Niestety ! Przez wolę diabła, który dąży do zniszczenia harmonii świata, piękno zostało rzucone z szyderczym śmiechem w okropną otchłań”(M. Gogol). W tej paradoksalnej i przewrotnej ikoniczności świata, jedynym który odnawia ludzką twarz i przywraca odczucie piękna to Ukrzyżowany i Zmartwychwstały Chrystus. „Smutna to filozofia, która nie chce zrozumieć, że wieczność sięga już teraz w życie sprawiedliwe, w życie, którego wzorem jest Syn Człowieczy”(P. Czaadajew). Ukradkiem spoglądam na ikony zawieszone na ścianie mojego pokoju i przekonuję się, że wszystko jest oczekiwaniem na ostateczne przeobrażenie. Przychodzą mi na myśl słowa Bernanosa z Radości życia: „I niemal w tej samej, niedającej się obliczyć jednostce czasu rozbłysło światło wszędzie i wszystko przykryło.”