Szlak wielkopostnej
wędrówki został przetarty. Szum drzew oliwnych, figowców i gałązek palmowych
tańczy z oddali, otulony wiatrem z południa. Radosną improwizacją aniołów
stróżów obwieszczających porzucenie smutku i ascezy. Artysta wziął grudę gliny
i zlepił mnie na nowo, scalił pęknięcia mojej duszy i usunął szpetne skazy.
Zretuszował wytarte piękno ! Napełnił brzusiec winem błogosławieństwa. Położył
błoto na oczy i obmył je wodą z sadzawki tęskniących. Zażyła bliskość z
Chrystusem upokorzonym i konającym została zacieśniona. Otwarły się miłosne
rany, aby w ich mięsistej głębi spoczęły ludzkie grzechy zwątpienia i
niedowierzania. Bezkres zaczął śpiewać dziękczynną pieśń ocalenia, wydobytą z
jękliwych ust poczciwego Mojżesza. Spotkałem Mistrza na pustyni mojej
codzienności, kiedy odpoczywał na skraju oazy w cieniu terebintów, gdy
bezszelestnie przypatrywał się karawanom niedowiarków i głupców o zastygłych
sercach. Zapytał „Czy jestem spragniony ?” Odparłem skinieniem głowy
twierdząco. W uchu mi kołata, niczym tykanie zegara, prorocza intuicja
Dostojewskiego: „nie jest wstanie człowiek popełnić grzechu tak wielkiego, iżby
wyczerpał nieskończoną miłość Bożą.” Teraz trzeba wdrapać się na szczyt góry,
aby móc z niej dostrzec ostatnie i najważniejsze akordy tego czasu łaski. Wyrwać
paliki namiotu, zwinąć tobołki pokutne i ruszyć do przodu ze skarbem wiary. Dostrzec
Ziemię Obiecaną do której należy
wejść nie z impetem, lecz z pokorą odkupionego i niezasłużenie obłaskawionego
człowieka. „On jest Prawdą. W Królestwie udręki Go szukajcie. Przyjdziecie do
miasta wielkiego, które na wasz powrót czekało latami”- pisał W.H. Auden. Te
słowa uzewnętrzniają ukrytą w urwiskach świata tęsknotę, która obudzona i
poderwana do lotu, przeprowadza, pomimo zawiłości historii dzieci świtu, przez
wąwóz zwątpienia, pozwalając antycypować
święto Paschy. W wizji Ezechiela Bóg „wygląda niby ogień”(8,2), na Górze Tabor
staje się obleczonym w światło- Widzialnym- wbrew odwiecznie uświadomionej i
wyrytej na kamieniach milowych niewidzialności. „Boże mój, Boże mój, czemuś
Mnie opuścił ?” Pozostaje jeszcze spojrzenie na Golgotę i Grób, tam dźwięk
zbutwiałego drewna i kamienny cios- skropione zostaną krwią wydanego śmierci
Baranka. „Sens Golgoty tkwi nie w ubóstwieniu cierpienia, ale w jego
przezwyciężeniu”(M. Bierdiajew). Wszystkie tak wypowiedziane impresje,
pozwalają świadomości duchowej rozszyfrować egzystencję i otrzeć się o cud. „W
tym jest prawdziwy dowód na to, że chrystianizm jest czymś boskim”(S. Weil). Wszystko
musi zastygnąć na moment, aby móc poddać się namacalności rezurekcyjnego
zwycięstwa. „Nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”(Ga 2,20).