Ego
eimi autos. Będąc posłusznym słowom które się we mnie
rodzą, staram się za ich pomocą opisywać świat w momencie natychmiastowego zdumienia
lub mimowolnej irytacji- paroksyzmu chwili- „teraz.” Świat przetrawiony i
skonfrontowany z mądrością Biblii, poddany filozoficznej obróbce myśli i
mimowolnych dialogów z napotkanymi na drodze ludźmi. Dla człowieka wiary każdy
moment życia jest pasją podróżnika przemierzającego odległe miejsca i otwierającego
oczy na inność zstępujących na niego raptownie poruszeń. Nasz świat jest
ciekawy, a za jego tylnymi drzwiami zawsze odsłania się jakiś kontur Raju,
który napawa nadzieją i poczuciem kiełkującego szczęścia. Nie jestem fantastą,
czy naiwnym marzycielem szukającym uparcie i na siłę raju obok tak intensywnie wezbranych obrzydliwości naszego świata, czy kloaczności ludzkich postaw. Żyjemy
w miastach, w rodzinach, poddani krzątaninie codziennych obowiązków
zawodowych. Ale te miejsca nie są naszym „więzieniem” lecz przestrzenią w
której wyczekujemy poruszenia- impulsu, aby natychmiastowo i bez oporów przekroczyć
próg. „Czas mija. W wieku dwudziestu lat tańczymy w środku świata. Po
trzydziestce wędrujemy w kółko. W wieku pięćdziesięciu lat chodzi się po
obwodzie, unikając patrzenia zarówno na zewnątrz, jak i do wewnątrz. Później to
już nieważne, przywilej dzieci i starców, jeden jest niewidoczny.” Myślę, że
człowiek potrzebuje punktu zaczepienia- Krainy
Piękna w której schronienie mogą odnaleźć ci, których poderwał szum wiatru
i blask wschodzącego na horyzoncie słońca. Nigdy nie przeżyłem jakiegoś intelektualnego
wstrząsu który zachwiałby moją wiarą w sensowność istnienia i przenikającego
wszystko Boga. Mogę spokojnie wyznać za Tillichem, Bóg mnie „nieuchronnie
obchodzi.” Nigdy nie czułem się bezdomnym w mojej wierze, czy osamotnionym w
moim szybowaniu duszy. Konflikt między rozumem i wiarą jest mi obcy, stąd
osobiście boleję nad tymi ludźmi którzy rozmieniają czas na tak zawiłe i zaangażowane
dywagacje. „Stanem szczęścia nie nazywa Bóg kilku wiadomości o Nim, lecz własną
obecność w człowieku”- pisze św. Grzegorz z Nyssy z myślą o fragmencie
Ewangelii w którym jest mowa, a właściwie pogodne zapewnienie: „przyjdziemy do
Niego, i będziemy u Niego przebywać”(J 14,23). Pomimo chropowatości świata i
cienia śmierci który rozszerza swoje kontury, to zawsze pozostaje poszukiwanie
prawdy i pulsowanie życia wewnątrz wychylonych ku górze bytów- przestrzenie
przesycone promieniami Wschodu. Pionowe i poziome linie egzystencji tworzą „Krzyż
przywracający życie” z którego wydobywa się pieśń paschalnego triumfu: „Chrystus
zmartwychwstał !” Krzyk naszej istoty zostaje uspokojony, a radość przechodzi
przez arterie serca. „Zadanie synów człowieczych polega na odrodzeniu życia, a
nie tylko na usunięciu śmierci”- przekonywał Fiodorow. Człowiek poruszający się
na granicy dwóch światów „mieć” i „być” zmuszony jest mimowolnie do nieustannego
wybierania. Ten drugi wybór- trochę na przekór mentalności ogółu- otwiera na Misterium, spotkanie tego, co nieopisywalne:
„Dotąd Cię znałem ze słyszenia, obecnie ujrzałem Cię wzrokiem”(Hi 42,5).