Drobne kroki czasu
przecierają przestrzeń ku poznaniu tajemnic, jakie odsłania pełna rozterek
natura. W pękaniu ziemi i pąkach rodzących kwiaty, oświetlone za dnia słońcem,
a nocą przyprószone mrozem- szkicują reliefy przygodności w której
nieuniknioność wpisany jest ludzki los. Mizerna wiosna przemycająca wątle
prawdę o przebudzeniu i kiełkowaniu życia, schowanego za zewnętrznością bytu-
pejzażu złaknionego światła wnętrza. „Raj jest rozproszony, wiem o tym-
rozmyślał Yves Bonnefoy- A naszym ziemskim zadaniem, rozpoznać jego kwiaty
rozsiane wśród ubogich traw.” Poza zasłoną myśli można usłyszeć z oddali śpiew
zwiastujący poranek Życia. Jakże bliskie w tym miejscu wydają się słowa poetki:
„to jest mój dom – wiatr świszcze w szparach świata […] nie zostawiam śladów
jestem bruzdą. Którą żłobi wiejący z zewnątrz wiatr.” W charczących myślach
przenikających przez umysł, drży tęsknota za ukrytym Bogiem. Oczy pękają niczym
łupina orzecha. Patrzę na Niego i rozpoznaję mojego Mistrza. Proszę o jałmużnę
nadziei ! Chwytam się Jego skrawka szaty, będąc złamanym w pół jak kobieta z
Ewangelii albo trędowaty, którego paskudne rany przestają cuchnąć. „To, co
widzimy, zmienia nas. To, co widzimy, objawia nas, chrzci, daje nam nasze
prawdziwe imię.” Wklęsłość i bezradność teologii ustępującej miejsca mistyce
chwili, spontaniczności i drganiu w szczelinach duszy, zakamarkach gęsto umeblowanego
wiedzą intelektu. Książkowa argumentacja zostaje przeszyta cierniem apofazy. Spotkanie
z Obecnością jest zawsze niewyrażalne dla myśli i jakiejkolwiek, choćby
najbardziej spójnej argumentacji. Homo viator
staje się homo Paschalis.. Postać
ludzka w krainie pustynnego piasku, dostrzegająca w oddali studnie zapomnianych
już patriarchów i szczyt góry z której Przedwieczny potrafi pochwycić proroków
i uczynić z nich charyzmatycznych mediatorów wielkich spraw. Nomada przykłada
ucho do ziemi i słyszy ten sam, pierwotny głos, budzący z cząsteczek do istnienia
świat. „Bóg wycofuje się, pozostawiając człowiekowi krążenie w próżni"( M.
Blanchot). Przykłada ucho do skały i słyszy trzeszczenie materii i huk zwalonego
kamienia na którym odbija swoje stopy Zmartwychwstały. Poszukiwać Go, wbrew
wszechobecnej pokusie nihilizmu i negacji. Szukać mozolnie i opadać z sił.
Ścierać pot z czoła dłonią otoczoną piaskiem. Przedzierać się zygzakiem przez
szczyty wydm, zaczynając porzucać to, co jest zbędne i uciążliwe. Kiedy
ochłoniesz w wątpliwościach i rozterkach, odnajdziesz drogę i stajesz się
istotą eucharystyczną. Glinianym dzbanem napełnionym po brzegi miłością. Istotą uchrystusowioną. „Nie szukaj absolutu -
powiada Gaspar - On jest w tobie”