wtorek, 25 kwietnia 2023

 

Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoja własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi (J 15,19).
W dzisiejszym świecie można być idiotą moralnym i nie wstydzić się tego. Obłąkanie rozkładać siebie, niczym promocyjny kupon do zrealizowania, deptany butami rozkrzyczanych przechodniów. Człowiek odarty z tajemnicy ! Powab pieniądza brutalnie niszczy i staje się źródłem paskudnego w skutkach hedonizmu. Sekularyzacja sumienia i paroksyzmy liberalnej wolności zamykają jednostkę w miażdżącym duszę egoizmie. Przyzwoitość i znaczenie godności ludzkiej dla dużej części ludzi jest przebrzmiałym i uwierającym gorsetem, który należy zwlec z siebie w imię płochej i niczym nieskrępowanej wolności. Intuicję piękna świętości należy wyśmiać, wymiętolić i wyrzucić na śmietnik anachronicznej historii. Ile w tym jest prostackiej nonszalancji i głupoty. Człowiek przemieniony w rzecz do zużycia „fabrykowany seriami, mało kosztuje, a zarazem mało jest wart”- oto nieprzedawniona koncepcja społecznej utopii. „Do dwóch dziedzin: tego, co wegetatywne, i tego, co społeczne- dobro nie ma dostępu”- twierdziła Simone Weil. Skarłowacenie i ekshibicjonizm połączony z perwersją, znamionują naszą cywilizację, czyniąc człowieka antropoidem- zaspokajającym jedynie te najniższe popędy. Wyznacznikiem gustów, mody i zachowania jednostki są media. „Co jest prawdą ?- pytał niegdyś Spengler- Dla tłumu prawdą jest to, o czym się ciągle słyszy i czyta.” Ogłupienie, idiotyzm i wulgaryzm przenikający masy, potrafi zabić duszę; wyjałowić ją doszczętnie z wrażliwości postrzegania i zdrowego przeżywania świata. Telewizja, Internet, prasa i kino „stale dostarczają człowiekowi bodźców z całego świata i drażnią jego ambicję, jego seksualność, jego łakomstwo”(G. Thibon). Będę aroganckim prowokatorem stojącym na peryferiach cmentarzyska absurdu i trochę ponarzekam. Świat na opak w którym cielesność bierze górę nad szlachetnością intelektu i pięknem człowieka z wewnętrznymi krajobrazami, potrafiącym w przestrzeni własnego świata, przecedzać krystaliczną wodę od śmierdzącej kloaki- o której inni mówią, że pachnie i warto się w niej zanurzyć po szyję. Rzeczywistość odwrócona i zalegalizowana przez spróchniałą moralnie mniejszość, narzucającą gwałtem swoją wolę innym. Mają ciebie za durnia kiedy nie uważasz, że płci jest więcej niż dwie. Sprofanowana metafizyka cielesności w której akcie wykluwa się przyzwolenie na imitację miłości dwóch mężczyzn, czy kobiet. Kultura skrzywdzonego Erosa prowadząca młodych ludzi w toksyczną ciekawość i pragnienie coraz to nowych doznań. Jestem buntownikiem- twierdząc- że istnieją w relacjach międzyludzkich takie grzechy które sprowadzają w ludzką duszę piekło. W stęchłej wodzie nie ma życia, lecz jedynie rozpad i truchło. Jakże wielu ludzi nie potrafi stać się dorosłymi, ciągle poddając się opiniom innym, dopasowując się do zmieniających swój kurs wiatrów, prowadząc życie względnie umiarkowane i niewystawione na krytykę; zwolnione z autorefleksji. Psychologia mająca nieść remedium, poddała się toksycznym ideologiom z pod znaku tęczy. Krótkowzroczność i tchórzostwo połączone z jakimś irracjonalnym lękiem. Można zaprzedać duszę diabłu w imię świętego spokoju. Iluż to ludzi jest zagubionych w ciemności, wybierających nieświadomie drogę Węża. Zbyt pośpiesznie zwalniających siebie z twórczej refleksji nad istotą własnego bytu. Roznegliżowanych na rozdrożu dróg i czekających kiedy Nieznajomy wypisze ich grzechy na piasku ! „Człowiek pozostawiony sobie samemu pragnie przerosnąć samego siebie, wyrywa się poza granice tego świata, ale zawsze pozostaje tragicznie bezradny”(M. Bierdiajew). Dzisiejszy świat jest zdecydowanym przeciwnikiem Chrystusa, Ewangelii i chrześcijaństwa. Jest w nim tak namacalnie obecna „suma skłonności do złego”(św. Bazyli) i obojętność na rezonowanie prawdy o człowieku jako Bożym dziecku i afirmującej go wolności. „Człowiek unosi się i prostuje- stając chwiejnie dwoma nogami na ziemi, zwraca się ku niebu. Nie po to, by wypatrywać z stamtąd pomocy i tam pokładać rachuby na zmartwychwstanie i unieśmiertelnienie, ale po to, by cały świat zaangażować w dzieło unieśmiertelnienia”(C. Wodziński). Drgają we mnie słowa Zdziechowskiego: „Każdy z nas jest odpowiedzialny za zło, w którym świat leży, lecz kto z nas miałby prawo zaliczyć siebie do chrześcijan heroicznych ?” Chrześcijanie stają się nomadami na obrzeżach ateistycznego i obojętnego świata, lecz nie sierotami jak chcieliby tego nowocześni koryfeusze nicości. Ciągle pozostają solą, drzazgą w oku i światłem niewygasłym na wątłym knocie. Idą przez życie, stając się świadkami Miłości która ocala i przywraca równowagę ducha tam, gdzie jest jej największy głód. Uczniowie Mistrza z Nazaretu głoszą duchowość paschalną, wedle której w blasku nowego dnia poczyna się człowiek przeobrażony zrzucający odzienie z liści- choć stojący naprzeciw zła- to jednak zaopatrzony w rękojmię wiary.