czwartek, 13 kwietnia 2023

 

Po wielkim strumieniu obrazów i przemyśleń towarzyszących mi podczas przygotowań do Triduum Paschalnego i wprost w czasie poprzedzającym celebracje największych Misteriów, pozostała mi jedna- zdaje się najważniejsza myśl- On Jest i Żyje ! "Czemu wchodzicie i szukacie na zewnątrz- pyta Mistrz Eckhart- Wszystko przecież macie w sobie." W naszej problematycznej teraźniejszości prawda o Zmartwychwstaniu przedziera się spokojnie, nie wyważa drzwi współczesnych Wieczerników, lecz forsuje cicho i obezwładniająco opieczętowane niedostępnością ludzkie dusze. W Chrystusie to, co naznaczone jest buntem i wyparciem, zostaje przemienione i poddane delikatnemu muśnięciu Parakleta. „Cały sens cudu zmartwychwstania polega na tym, że jest on niewidzialny, nieudowadnialny, niezniewalający, że zawsze zwrócony jest ku ludzkiej wolności i ludzkiej miłości. Cud zmartwychwstania jest rzeczą niewidzialną i ujawnia się tylko za pomocą wiary. Po akcie wiary odkrywa się sens rzeczy, rodzi się gnoza”- pisał M. Bierdiajew. Duchowość paschalna wdziera się przez szczeliny najbardziej zabetonowanych środowisk i ideologicznych aberracji, aby otwierać zmysły na niewyrażalność i niewytłumaczalność udzielającego się życia Boga. Świat zużyty i przygnieciony ciężarem samotności potrzebuje wejść w sacrum, przez którą świetlistej poświacie ukaże się Ten, który potrafi rozszyfrować najmisterniej utkaną zagadkę ludzkiego losu. „Bóg zmartwychwstał, odwalił groby naszych domów. Byśmy stanęli. Na światło spojrzeli. Byśmy wołaniem odetchnęli.”( E. Bryll). Być ziarnem w dłoniach kroczącego po kamienistej drodze Mistrza. Źdźbłem Jego słowa, stawiającego świat w płochym zdumieniu. Być kroplą wpadającą do wezbranej po brzegi studni, nasycającej orzeźwieniem wędrowców poszukujących drogi do domu. Stać się obłupanym kamykiem wielkiego głazu który zdetonowało światło rezurekcyjnego podmuchu życia. Spojrzeć przez wąwozy ran, aby dostrzec przyszłość skąpaną w deszczu światła. Jeżeli ktoś będąc w opozycji do mojej wrażliwości wiary, opowiada mi o gigantycznej obecności zła. Nie zaprzeczam, nawet więcej, nie wypieram tej namacalności i podłości piekła wybijającej niczym uśpiony gejzer. Cierpieniu i wojnach udręczających całe rzesze niewinnych ludzi. Jedyną rozsądną argumentacją wydaje się ta, iż istnieje pluralizm wolności, które Przedwieczny w swojej hojności ( bez działania wstecz), powierzył człowiekowi. Wobec piętrzącego się zła, staje naprzeciw rozlana z Krzyża miłość: „oblicze Boga broczącego krwią w cieniu”(L. Bloy) i pełne miłosierdzia spojrzenie Zmartwychwstałego, budzącego na powrót świat do stania się Edenem- miejscem, gdzie przebywa niebo i gdzie zapach kwiatów rozsiewają święci biegnący ku nieustannym wschodom Słońca. Znam ludzi którzy odczuwają zapachy biblijnych drzew i słyszą ich szum niegdyś ocieniający galilejskie przechadzki Mistrza z Nazaretu. Niedostępny Bóg Izraela jest Ikoną Obecności pokonującej meandry czasu i przestrzeni. Życiem. Życiem. Życiem ! – zapisanym na skrawku papieru w kieszeni mojej kurtki.