czwartek, 29 sierpnia 2024

 

W tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: «Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?» On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: «Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego (Mt 18,1-5).

Dzieci potrafią zdejmować zasłonę, stawiając pytania dorosłemu i nie pozwalając na moment zawahania, czy uniku. „Musimy stać się dorośli, aby zrozumieć, że dorośli nie istnieją i że zostaliśmy wychowani przez dzieci, których zbroja naszego śmiechu uczyniła je fałszywie nietykalnymi”(Ch. Bobin). Mój synek swoimi jakże prostymi pytaniami potrafi rozmontować mój uporządkowany sposób myślenia i pozostawić mnie z wątpliwościami nad którymi rozmyślam karkołomnie kilka godzin, a nieraz dni. U Kapuścińskiego w Lapidarium podkreśliłem sobie taką myśl: „Życzę ci, żebyś zawsze się dziwił. W dniu, w którym przestaniesz się dziwić – przestaniesz myśleć, a przede wszystkim – czuć.” Mały człowiek ma niezmącony umysł i wyobraźnię tak rozległą jak ocean zajmujący połacie globusa. Spostrzegawczość połączona z rozkosznym zadziwieniem nad rzeczami obok których dorośli przechodzą obojętnie i ospale. Być może w tym skomplikowanym świecie, jedyną słuszną odpowiedź udziela chłopiec wpatrzony w szybujący na niebie latawiec, czy przyglądający się podniesionemu z ziemi kamieniowi, który skądinąd może być świadkiem wielowiekowych dysput nad rzeczywistością i jej nawarstwiającymi się problemami. Nawet najbardziej zawiłe problemy natury teologicznej potrafi przetransponować na proste zdanie i gest – stanowiący choreograficzne dopełnienie mocy wypowiadanego z niewzruszoną pewnością słowa. „Szukam Boga. To najfajniejsze zajęcie”- usłyszała zbita z pantałyku wychowawczyni z przedszkola. Dlaczego ? Jak ? Powtarzane uparcie jak litania, wprawiają w zakłopotanie i uruchamiają lawinę nieprzewidzianych intelektualnie reakcji. Kiedy przekarmiony słowami pragnę milczeć, to mój syn śpiewa pieśń słoneczną: „Tatusiu w powietrzu unosi się zapach kwiatów. Drzewa tańczą na wietrze, a świeża trawa jest mieszkaniem dla małych zwierzątek.” Dzisiejszy człowiek wpatrzony kurczowo w ekran komputera czy telefonu jest święcie przeświadczony że wszystko wie. Sztuczna inteligencja objaśni mu każdym problem i w ciągu kilku sekund skonstruuje skondensowane objaśnienie danego zagadnienia i łamigłówki. Ale w tej papce pozbieranej z przedsionków Internetu wiedzy, nie ma emocji i drgania serca, błysku w oku i radości z faktu uchwycenia czegoś już zapewne rozwikłanego, a jednak własnego. „Szczęśliwi wędrowcy i podróżni, którzy nagromadzą dość pejzaży i horyzontów, by stworzyć w nich zaporę miedzy sobą a minionymi dniami…”(F. Mauriac). Moja koleżanka, nauczycielka z Liceum w którym uczę, przekonywała w krótkiej prezentacji, że wizja efektywnie działającej szkoły przyciągającej uczniów, zależy od tego jednego prostego wabika: „Musi być fajnie.” Wszystko ma być zabawą, uskuteczniającą amplitudę fajności. W tym upatruje świetlaną przyszłość i sukces instytucji którą niegdyś zwaną „świątynią mądrości” i „owocującym gajem.” ! Jeśli zredukujemy młodego człowieka do fajności, to nie pozostanie miejsca na mądrość, błyskotliwość, zaradność, spostrzegawczość, twórcza wola podbijania świata – w rzeczywistości wypuszczającej jak z rękawa gotowe odpowiedzi i powierzchowne wskazówki którymi się zadowalają leniwi i przyssani do komórki dyletanci. „Pozwalamy by cała bieżąca rzeczywistość uciekała nam z przed nosa; kto dojrzy fakty, kto się w nich pogrąży”- pyta niedościgniony mistrz ludzkiej psychiki Dostojewski. Od dziecka możemy uczyć się widzieć głębiej i wyraźniej, sondować tajemnice świata znajdujące się pod powiekami oczu.