środa, 13 lutego 2019


Jeżeli miałbym pisać o świetlistości koloru w sztuce to na pewno wskazałbym na ikony w których dokonuje się nieustanne „odczucie boskości.” W Enneadach u Plotyna czytamy: „Pojedyncze jest również piękno barwy, sprawione przez kształt i ujarzmione w mroku materii, przez obecność niecielesnego światła, które jest i wątkiem rozumnym i ideą.” Gdybym przemierzał tropy malarstwa i poszukiwał jakiego zbiegu z ikoną (siła barwy) to na pewno wskazałbym twórczość Marka Rothko (1903-1970) amerykańskiego artysty samouka, oczytanego w literaturze i teologii myśliciela oraz „mistyka abstrakcji”- świadomie separującego malarstwo od figuracji i postrzegania świata takim jakim jest na pierwszy rzut oka. Jego sztukę spowija pewna zasłona tajemnicy- niedopowiedzenia- zakamuflowanego horyzontu z którego może wychylić się myśl o Absolucie. Kiedy spoglądam z podziwem na jego dzieła to przekonuje się, że kolor może być eteryczny i uwodzący zmysły- przenika wgłęb duszy niczym powietrze którym oddychamy; jest w tym coś duchowego. „Sztuka zmierza do absolutu, lecz wychodzi z pustki, jej poryw nie zabiera ze sobą nic z tego świata, żadnego kawałeczka ciała”- pisał pewien rosyjski myśliciel. Wielkie Płótna Rothki oddziałujące tylko i wyłącznie siłą koloru -„ponadczasowością plam barwnych.” Na niemal monochromatyczne płaszczyzny tła nakładał linie i pasy poszarpanych cieniowanych barw, zmierzając za pomocą świetlistości koloru „niemal do teofanii, do boskiego objawienia za pośrednictwem światła.”Sam artysta odżegnywał się od tego, aby uważać jego dzieła jako abstrakcyjne korelacje koloru i formy. „Nie wierzę- pisał artysta- że kiedykolwiek istniała kwestia abstrakcji lub reprezentacji. To naprawdę kwestia zakończenia tej ciszy i samotności, oddychania i wyciągania rąk, a transcendentne doświadczenia stały się możliwe.” U niego kolor zaprasza widza do wejścia w świat transcendentny. „Malować – mówił Mallarme- nie rzecz, lecz efekt, który ta rzecz wywołuje.” Obcowanie z czystym kolorem jest jak wchodzenie w snop światła. Brenske twierdził, że Rothko traktował światło w kategoriach metafizycznych, mieszanie tonów chłodnych i ciepłych, których celem było wciągnięcie obserwatora w głąb przestrzeni malarskiej zamkniętej w prostokątnych barwnych polach. Owe pola przypominały bezsprzecznie pasową kompozycję ikon. Kreuje on świat, do którego wchodzi się przez doświadczenie delikatnie położonej barwy wywołującej w pierwszym kontakcie odczucie szczęścia. W przekonaniu Petera Selza obrazy Rothki „naprawdę wydają się domagać jakiegoś osobnego miejsca, rodzaju sanktuarium, gdzie mogłyby pełnić funkcję, która jest w istocie sakramentalna.” Myślę, że jego płótna opowiadają o pewnej „teologicznej egzystencji”- poszukiwaniu horyzontu wieczności przy jednoczesnej i trudnej szamotaninie z życiem. Jest w tych dziełach coś z „pustyni” którą trzeba przemierzyć aby ostatecznie dojść do upragnionego celu- „nowego nieba i nowej ziemi.”