piątek, 22 lutego 2019


Pan jest moim pasterzem,
niczego mi nie braknie.
Pozwala mi leżeć
na zielonych pastwiskach
(Ps 23)

Sztuka i wypełniające ją od środka piękno, nie jest skamieniałe od nadmiaru nieustannie powtarzanych rozszyfrowań i powtórzeń. Sztuka ciągle żyje, im mocniej pulsuje w niej imperatyw piękna. „Oczyma duszy widzę raj. Uduchowionym przystoją oczy duchowe...” (św. Efrem Syryjczyk). Ciągła próba reinterpretacji dzieł kultury jest widomym świadectwem estetycznych poruszeń i filozoficznych zamyśleń nad ideami które się nigdy nie przedawniły. W kulturze- niczym w źródle czasu wyłaniają się na powierzchnię sprawy intrygujące człowieka; wyłonione ze śmierci i skierowane ku na powrót tętniącemu życiu. Wielka sztuka musi przejść przez śmierć; zrodzić się w objęciach śmierci- w potrzasku nicości i niebytu- aby następnie się unieśmiertelnić w uszlachetnionym i naznaczonym mozołem egzystencji, finalnym dziele artysty.  Kultura jest przeniknięta pierwiastkiem transcendentnym, pulsuje w niej wieczność wyrażająca się permanentnym stanem napięcia. Ramy historii detonują od nadmiaru pierwiastka życia tryskającego z pod spękanych i nabrzmiałych dłoni człowieka- wytwórcy. Sztuka niesie piękno na marach historii wchodząc w zaułki obojętności i lekceważącej blask zachwytu nieobecności. Zbyt płytkim byłoby stwierdzenie, iż sztuka rodzi się z nadmiaru fascynacji lub rumienieje pod wpływem przygodnych, niekiedy błahych  impulsów duszy. Sztuka jest religijną filozofią- orbitowaniem ku Absolutnemu Pięknu, przekraczaniem czasu. Dla Pseudo-Dionizego piękno jest jednym z imion boskich. To, co dostrzegamy oczami ciała jest jedynie zatrzymaniem się nad początkiem piękna- „refleksem Boga.” Sztuka pozwala odkryć obecność Boga, przechadzającego się po świecie jak po wielkiej pracowni w której tkani są ze świetlistego tworzywa wiary- prorocy Królestwa Niebieskiego. „Człowiek to ktoś, kto nosi w sobie coś większego niż on sam”- pisał A. Exupery. Niesie w sobie „prometejski” żar wieczności- rozdzielające się języki ognia- owoce wiecznie trwającej Pięćdziesiątnicy. „Droga przebóstwienia jest więc drogą ku pięknu” (M.I. Rupnik). Artysta potrafi pokazać w nowy sposób piękno drzewa które zwiodło Adama, jako drzewo kosmiczne- na którym zatriumfowała Miłość. „Zasadniczy argument przemawiający za Bogiem zawiera się w człowieku i w jego powołaniu. Świat...miał twórców prawdziwego piękna, którzy sami byli piękni, ludzi obdarzonych wielką głębią, ludzi mocnych duchem... to wszystko pozwala odkryć Boga” (M. Bierdiajew). Bóg istnieje i podnosi świat z gruzów duchowej nędzy- przekonują katakumbowe malowidła na których anonimowi chrześcijańscy twórcy utrwalili cudowne oblicze Chrystusa- „Pięknego młodzieńca”- Pasterza niosącego na swoich ramionach owieczkę. Taka ikonografia zrodziła się tyglu wszechobecnego prześladowania i nieustannego potwierdzania wiary męczeństwem. Kościół w uścisku śmierci mógł jedynie wyzwolić taką energię miłości i piękna. „Uduchowione formy” malarstwa przekonujące o tym, że Zbawiciel jest zakochanym w grzeszniku Bogiem, a „świeci są ziarnami zmartwychwstania.” Nawet najbardziej dramatyczna historia zostaje rozświetlona nadzieją. „Sztuka katakumb to przede wszystkim sztuka krzewiąca wiarę”- przekonywał w znakomitym studium poświęconym ikonie L. Uspieński. Dobry Pasterz staje się najstarszym wyobrażeniem zatroskanego o los świata i kościoła Boga. „Z obrazu Chrystusa przenosimy oczy ducha na nieograniczony obraz Boga” (T. Studyta). Pasterz- Wcielona Miłość- przekonuje świat o tym, „że dostąpi zbawienia ten, kto zbawia innych.”