Błogosław, duszo moja,
Pana,
Boże mój, Panie, Ty jesteś bardzo wielki!
Odziany w majestat i piękno,
światłem okryty jak płaszczem.
Boże mój, Panie, Ty jesteś bardzo wielki!
Odziany w majestat i piękno,
światłem okryty jak płaszczem.
Psalmista z właściwą dla siebie
wrażliwością snuje kontemplatywną opowieść o Bogu- Pięknie. Ten afirmatywny
opis przeobraża się w modlitwę podziwu, wdzięczności i uwielbienia. Filantropos utrwalony w bizantyjskich
mozaikach i ikonach; odkuty w kamiennych ciosach średniowiecznych katedr;
iluzjonistycznych i nasyconych bezmiarem światła freskach baroku; wychylający
się z pod warstw ezoterycznych poszukiwań- po omacku- awangardy dwudziestego
wieku. Udekorowany symbolami i ornamentami teologicznych panegiryków. Bóg
fascynujący i poszukiwany- wypisany za pomocą linii, barw, dźwięków, falujących
brzmiąco i gładko słów. Poruszający głębiny człowieczego jestestwa, zstępujący
niczym gwałtowny żywioł. Za każdym razem kiedy staje naprzeciw człowieka
nastaje święto. Deus absconditus, który
przez sakramentalne życie wierzących zstępuje niczym światło w ciemności duszy.
Wyobrażenie Chrystusa nie zamyka się jedynie w teologicznej historii wiary, ono
nieustannie jaśnieje taboryckim- niestworzonym światłem- oczekując na odkrycie
i przyjęcie. Trójca Święta domaga się nieustanie bycia odkrywaną. Jedynie zdumienie
pozwala wierzącemu konstatować, że Piękno jest pośród nas ! Człowiek przedziera
się przez strumień czasu i przestrzeni podążając zuchwale za Pięknem- próbując
uczepić się spontanicznie choć skrawka świetlistej szaty Przedwiecznego. Bułgakow
twierdził, że „prawosławie jest umiłowaniem piękna.” Inaczej mówiąc, życiem w
towarzyszącej obecności zachwytu, możliwym przyobleczeniem w światłość. Być
może dlatego przez artystyczną doskonałość chrześcijaństwa przebija się
pragnienie pochwycenia nieskończoności- bycia nieprzerwanie naprzeciw. „Sztuka jest domeną-
pisał B. Tatakis- w której dusza bizantyjska znajduje swój pełen wyraz...
(można tę myśl rozszerzyć na całe życie chrześcijaństwa Wschodu i Zachodu). Takie
przywiązanie do religii dało sztuce to, co teologia dała myśli; teologia i
sztuka są komplementarnym wyrazem tego samego dążenia pobudzonego przez
religijny impuls. Głęboki sens tajemnicy, próba wyrażenia tego, co jest ponad
zjawiskami, duchowość, odrzucenie świata są szlakami, którymi podąża zarówno teologia,
jak i sztuka.” Ludzka kultura zdaje się być ukierunkowana na spotkanie z
Bogiem. Sołżenicyn pięknie napisał: „Sztuka jest zdolna rozpalić nawet duszę,
która umiera z zimna i miota się w ciemnościach, aby ją popchnąć na szlaki
przyprawiające o zawrót głowy wysiłku duchowego.” Bóg jest tutaj, widziałem Go-
musiał oznajmić zapewne innym Piotr schodzący z góry Tabor. Nie mógł pogrążyć
się w milczeniu, bowiem jego twarz jaśniała od nadmiaru światła. Zwieńczam to rozważanie słowami muzułmańskiego mistyka Mansura Al.-Hallaja: "Wrzuć w moją duszę światło; zalewaj mnie światłem..."