poniedziałek, 30 stycznia 2012

Medytacja Jana Pawła II nad tajemnicą Przemienienia




Warto wpatrzeć się przede wszystkim w jaśniejące oblicze Chrystusa w tajemnicy Przemienienia. Do tej „ikony” odwołuje się cała starożytna tradycja duchowa, która łączy życie kontemplacyjne z modlitwą Jezusa „na górze”. W pewien sposób można do niej sprowadzić „czynne” wymiary życia konsekrowanego, jako że Przemienienie jest nie tylko objawieniem chwały Chrystusa, ale także przygotowuje do doświadczenia Jego krzyża. Wiąże się z „wejściem na górę” i z „zejściem z góry”: uczniowie, którzy mogli przez chwilę cieszyć się bliskością Nauczyciela, ogarnięci blaskiem życia trynitarnego i świętych obcowania, jakby przeniesieni poza horyzont wieczności, zostają natychmiast sprowadzeni na powrót do rzeczywistości codziennej, gdzie widzą już tylko „samego Jezusa” w uniżeniu ludzkiej natury i słyszą wezwanie, aby powrócić na nizinę i tam wraz z Nim wypełniać z trudem Boży zamysł i odważnie wejść na drogę Krzyża.                               
         To światło dociera do wszystkich dzieci Kościoła, które są jednakowo powołane, by iść za Chrystusem i Jemu powierzyć  ostateczny sens swojego życia, tak aby móc powiedzieć za Apostołem: „Dla mnie bowiem żyć- to Chrystus”(Flp 1,21).[…] Pełne zachwytu słowa Piotra: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy”(Mt 17,4)[…] ukazują chrystocentryczne napięcie całego chrześcijańskiego życia. Jednak w sposób szczególnie wymowny wyrażają całkowite i bezwarunkowe oddanie, które stanowi wewnętrzną dynamikę powołania do życia konsekrowanego: jak dobrze jest przebywać z Tobą, oddawać się Tobie, skupić całe swoje życie wyłącznie wokół Ciebie! Istotnie, kto otrzymał łaskę tej szczególnej komunii miłości z Chrystusem, czuje się jakby pochłonięty jej żarem: On jest „najpiękniejszy z synów ludzkich”(Ps 45,3) – jest Niezrównany.
         Uczniowie w chwili uniesienia słyszą wezwanie Ojca, aby słuchali Chrystusa, zaufali Mu bez reszty i uczynili Go centrum swojego życia. Słowo przychodzące z wysoka nadaje nową głębię wezwaniu, które sam Jezus skierował na początku działalności publicznej, aby poszli za Nim, odrywając ich od zwykłego życia i dopuszczając do zażyłości z sobą […]
         W jedności chrześcijańskiego życia różne powołania są bowiem jakby promieniami jednego światła Chrystusa, „jaśniejącego na obliczu Kościoła”. Ludzie świeccy ze względu na świecką naturę swego powołania odzwierciedlają tajemnicę Wcielonego Słowa przede wszystkim jako Tego, który jest Alfą i Omegą świata, podstawą i miarą wartości wszystkich rzeczy stworzonych.
         W spojrzeniu Jezusa (por. Mk 10,21), który jest „obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 1,15), odblaskiem chwały Ojca (por. Hbr 1,3), dostrzegamy głębię odwiecznej i nieskończonej miłości, dotykającej korzeni bytu. Człowiek, który pozwala się ogarnąć, musi porzucić wszystko i iść za nią (por. Mk 1,16-20; 10,21.28). Tak jak Paweł, uznaje całą resztę „za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa” i nie waha się głosić, że w porównaniu z Nim wszystko inne uznaje za śmieci, „byleby pozyskać Chrystusa”(por Flp 3,8). Pragnie utożsamić się z Nim, przyjmując Jego dążenia i sposób życia.
         „Obłok świetlany osłonił” (Mt 17,5). Według jednej ze znanych interpretacji duchowych Przemienienia obłok ten jest obrazem Ducha Świętego.
         Podobnie jak cała egzystencja chrześcijanina, także powołanie do życia konsekrowanego jest głęboko związane z działaniem Ducha Świętego. To On sprawia, że na przestrzeni tysiącleci coraz to nowi ludzie odkrywają zachwycające piękno tej trudnej drogi. Za Jego sprawą przeżywają oni niejako doświadczenie proroka Jeremiasza: „Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść” (20,7). To Duch budzi pragnienie pełnej odpowiedzi; to On kieruje wzrostem tego pragnienia, skłania do udzielenia pozytywnej odpowiedzi, a później pomaga w jej wiernej realizacji; to On formuje dusze powołanych, upodabnia ich do Chrystusa czystego, ubogiego i posłusznego oraz przynagla do podjęcia Jego misji, on zaś, idąc pod przewodnictwem Ducha drogą nieustannego oczyszczenia, stają się stopniowo osobami ukształtowanymi na wzór Chrystusa – historyczną kontynuacją szczególnej obecności zmartwychwstałego Pana.
         Z wielka przenikliwością i intuicją Ojcowie Kościoła określali tę duchową drogę mianem filokalii, co oznacza umiłowanie Bożego piękna, które jest promieniowaniem Bożej dobroci. Człowiek którego moc Ducha Świętego prowadzi stopniowo do Chrystusa, nosi w sobie odblask tego niedostępnego światła, a w swej ziemskiej pielgrzymce dąży do niewyczerpanego Źródła światłości.
         Olśniewający blask Przemienienia zapowiada już dramatyczne, ale nie mniej chwalebne wydarzenie Kalwarii. Piotr, Jakub i Jan kontemplują Pana Jezusa wraz z Mojżeszem i Eliaszem, z którymi- według ewangelisty Łukasza –Jezus rozmawia „o swoim odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie” (por. 9,31). Oczy Apostołów są zatem utkwione w Jezusie, który myśli o Krzyżu (por. Łk 9,43-45). Na Krzyżu Jego dziewicza miłość do Ojca i do wszystkich ludzi wyrazi się w sposób najdoskonalszy; Jego ubóstwo stanie się całkowitym ogołoceniem, a Jego posłuszeństwo darem z własnego życia.
         Uczniowie są wezwani do kontemplacji Jezusa wywyższonego na Krzyżu, z którego „Słowo zrodzone z milczenia” przez swoje milczenie i osamotnienie proroczo ogłasza absolutną transcendencję Boga wobec wszystkich dóbr stworzonych, zwycięża we własnym ciele nasz grzech i przyciąga ku sobie wszystkich ludzi, każdemu darując nowe życie zmartwychwstania (por.J12,32; 19,34.37). Kontemplacja ukrzyżowanego Chrystusa jest źródłem natchnienia dla wszystkich powołań; z niej biorą początek – obok podstawowego daru Ducha- wszystkie dary, a zwłaszcza dar życia konsekrowanego.
         „Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli” (Mt 17,6). Synoptyczne opisy Przemienienia, choć różnią się szczegółami, zgodnie podkreślają  uczucie bojaźni, jaka ogarnęła uczniów. Przemienione oblicze Chrystusa jest porywająco piękne, ale mimo to uczniowie są przerażeni wobec Boskiego majestatu, który ich przerasta. Zawsze, gdy człowiek ogląda chwałę Bożą, odczuwa wyraźnie swoją małość i to  napawa go  lękiem. Ta bojaźń jest zbawienna, ponieważ uświadamia człowiekowi Boską doskonałość, a zarazem przynagla go nieustannym wezwaniem do świętości.”
         Wszystkie dzieci Kościoła, powołane są przez Ojca, aby słuchać Chrystusa, muszą odczuwać głęboką potrzebę nawrócenia i świętości.[…] Wezwanie do świętości zostaje przyjęte i może być rozwijane jedynie w milczeniu i adoracji przed obliczem nieskończonej transcendencji Boga: „Musimy wyznać, ze wszyscy potrzebujemy tego milczenia przenikniętego obecnością adorowanego Boga; potrzebuje go teologia, aby mogła w pełni rozwinąć swój charakter mądrościowy  i duchowy; potrzebuje go modlitwa, aby nigdy nie zapominała, że oglądanie Boga oznacza zejście z góry z obliczem tak promieniującym, iż trzeba je przykryć zasłoną (por. Wj 34,33); […] potrzebuje go ludzki wysiłek, aby zrezygnować z zamykania się w walce bez miłości i przebaczenia. […] Wszyscy, wierzący i niewierzący, muszą nauczyć się milczenia, które pozwoli Bogu mówić, kiedy i jak zechce, a nam rozumieć Jego słowo. W praktyce oznacza to niezachwianą wierność modlitwie liturgicznej i osobistej, chwilą przeznaczonym na modlitwę myślną kontemplację i adorację eucharystyczną, comiesięcznym dniom skupienia i ćwiczeniom duchowym.[…]
         Dążenie do świętości wymaga zatem podjęcia duchowego zmagania. Jest to trudny wymóg, któremu nie zawsze poświęca się należną uwagę. W tradycji symbolem duchowego zmagania jest często duchowa walka, jaką toczy Jakub z Bogiem, aby uzyskać Jego błogosławieństwo i móc Go oglądać (por. Rdz 32,23-31). W tym wydarzeniu, sięgającym początków historii biblijnej, osoby konsekrowane mogą dostrzec symbol ascetycznego wysiłku, jaki musza podjąć, aby rozszerzyć swe serce i otworzyć się na przyjęcie Boga i braci.
         Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: „Wstańcie nie lękajcie się!” (Mt 17,7).[…] Ta zachęta Nauczyciela jest oczywiście skierowana do każdego chrześcijanina. O wiele bardziej jednak dotyczy tych, którzy zostali wezwani, aby „wszystko porzucić”, a wiec także, aby „wszystko zaryzykować” dla Chrystusa. Jest ona szczególnie ważna zawsze wówczas, gdy wraz z Nauczycielem schodzimy „góry”, aby wejść na drogę wiodącą na Kalwarię. Wspominając o tym, że Mojżesz i Eliasz rozmawiali z Chrystusem o Jego tajemnicy paschalnej, Łukasz w sposób znaczący używa słowa „odejście” (exodus): „mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie” (Łk 9,31). „Exodus” to fundamentalny termin Objawienia, do którego odwołuje się cała historia zbawienia i który oddaje głęboki sens paschalnej tajemnicy. Zawiera się w nim oczywiście także to, co należy do misterium crucis. Jednakże ta niełatwa „droga exodusu”, widzenia z perspektywy Taboru, jawi się jako droga prowadząca od światła do światła: od proroczego światła Przemienienia do ostatecznej światłości Zmartwychwstania. Powołanie do życia konsekrowanego – mimo swoich wyrzeczeń i doświadczeń, a raczej właśnie dzięki nim- jawi się na tle całego życia chrześcijańskiego jako droga „światła”, nad którą czuwa spojrzenie Odkupiciela: „Wstańcie, nie lękajcie się!”