wtorek, 17 stycznia 2012


Mk 3,1-6

W dzień szabatu Jezus wszedł do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschłą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć.

On zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: „Stań tu na środku”. A do nich powiedział: „Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego, czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?” Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka: „Wyciągnij rękę”. Wyciągnął i ręka jego stała się znów zdrowa.

A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić

Wiele razy przychodzimy do Chrystusa poranieni, posiniaczeni, pełni paralizującej pustki, ale myślimy sobie w głebi serca, jakoś to będzie...poradzę sobie z tym, jestem silny. A Jezus nawet zawiesza szabat, jego prawo nic nierobienia i dotyka uzdrawiającą mocą Ducha Świętego (miłością) te wszystkie obszary mojego bólu. Czasami do tego ulecznia posługuje się drugim człowiekiem, jego postawą, spojrzeniem i trudnym czasami w przyjęciu słowem. Wielu powie, tyle razy wyciagam chora rękę, złamane serce, rozszargane nerwy, potrzaskane emocje i ciagle nic... W to nic będzie wchodziła powoli uzdrawiająca miłość Boga, tylko trzeba się na nią zgodzić. Twój szabat uzdrowienia dokonuje się każdego dnia jeśli tylko tego pragniesz...pragnienie otwiera oczy wiary. Twoja wiara cię, uzdrowiła