Był
pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień
świetnie się bawił. U bram jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami imieniem
Łazarz. Pragnął on jedynie nasycić się odpadkami ze stołu bogacza... (Łk
16, 19- 31).
Lubię słuchać Jezusa
kiedy na stronach Ewangelii mówi do ludzi obrazami przypowieści. Maluje
sytuacje słowami które wzbudzają w słuchaczach zainteresowanie i wymagają
konfrontacji z własną sytuacją życiową. Historia bogacza i żebraka Łazarza
rozpościera się pomiędzy dwiema – diametralnie różnymi przestrzeniami egzystencji.
Mamy tu złudzenie szczęścia ziemskiego, prowadzące do zaślepienia i
skamienienia serca bogacza, oraz piękny świat Boga- „łono Abrahama” które staje
się udziałem biedaka, potrafiącego tęsknić i prosić ufnie o wieczność. W tej
przypowieści niczym w lakmusowym papierku odbija się współczesna sytuacja
świata- ludzi rozszarpywanych nieustannym nasycaniem i pomnażaniem przyjemności
i tych którzy stają się dla owych „wielkich” sprawdzianem człowieczeństwa i
miłosierdzia. W oczach Boga jedni i drudzy są ukochanymi dziećmi, ale względem siebie
jedno z nich może zostać zaślepione pogardą i poczuciem wyższości. Bogacz jest
głupim, samotnym i wyrachowanym w swoim postępowaniu człowiekiem. Gromadzi
wiele dóbr i poszukuje wciąż nowych bodźców, aby na pełnych obrotach przeżywać
życie. Opiera swoje życie na tym, co posiada, a nie na tym kim jest. Wymachuje „złotą
kartą” i wydaje mu się, że jest panem każdej zaistniałej sytuacji. Żyje w
iluzji szczęścia poruszając się po niebezpiecznym i zatracającym duszę gruncie;
zachłanność posiadania bajowych pałaców, luksusowych samochodów, wyszukanych
towarów i ludzi traktowanych jako środki wzmacniające poczucie swojej
wyjątkowości. Otchłań samotności i rzeka nawarstwionych kompleksów retuszowana
siła pieniądza i władzy. „Podle jest być szczęśliwym samemu- pisał A. Camus-
Życie zwrócone ku pieniądzom jest śmiercią.” Bogacz jest synonimem próżnych,
rozwydrzonych dzieci tego świata, wyciągających bezmyślnie po wszystko ręce.
Wystarczy tylko jeden moment próby- wylew, pęknięcie jednej żyłki w mózgu,
nowotwór złośliwy usytuowany w takim miejscu, że nawet górą złota obsypany
szpital rozłoży ręce. Jeden moment i wielka mydlana bańka pęka, a śmierć
zagląda prosto w oczy- naga prawa o człowieku. Bogactwo może prowadzić do
skurczenia serca i głupoty. Od strony duchowej to życie na nieustanne krawędzi;
bogactwo które może pociągnąć na samo dno. Łazarz jest przeciwieństwem tego
świata, wywołuje jedynie współczucie u psów które liżą z miłością jego rany. Ma
jednak imię Łazarz, które oznacza „Bóg wspomaga,” „Jahwe udziela pomocy.” Ten
człowiek- będący jakby cieniem, kimś niezauważalnym, pogardzanym i wyśmianym
przez los, okazuje najbliższym sercu Boga. Śmierdzącym, brudnym i zaropiałym-
choć najbardziej umiłowanym- przeznaczonym dla Królestwa Bożego. „Czym jest
człowiek- pytał H.U. Batlhasar- Żebrakiem przed bramą wieczności.” Celem
przypowieści nie jest, jak to uczynił Dante w Boskiej Komedii, wycieczka w zaświaty i przenikające drżenie przed
temperaturą piekła. Nie jest to opis zaświatów w których ktoś dokonuje zatracenia
w czeluściach samotności i jęku potępionych. Ważne jest napięcie które
przechodzi przez ludzkie serce, drżenie miłości i współodpowiedzialność lub jej
brak za innych. „Tylko dzisiaj, tutaj możemy zostać wyzwoleni z naszej
przeszłości i w ten sposób zagwarantować sobie przyszłość” (A. Pronzato).
Święty Paweł z takim uporem przypominał Tymoteuszowi: „Zdobywaj życie wieczne:
do niego zostałeś powołany”(1 Tm 6,12). Jakże pięknie byłoby gdyby kilka słów
leczyło duszę, uzdrawiało życie, łatało zerwane ludzkie więzy, darowało miłości
szansę na ponowne zmartwychwstanie. Każdy dzień przybliża człowieka do
wieczności -„już i jeszcze nie” - jest sprawdzianem z miłości która otwiera
bramy Raju.