czwartek, 24 marca 2022

Bądźcie trzeźwi, czuwajcie. Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu (1 P 5,8-9). Nie trzeba być nadzwyczajnie błyskotliwym, by dostrzec że egzystujemy na progu niepewności i pytań o kształt jutrzejszego dnia. Wszystko, co chciałbym tu zawrzeć w ulotnej refleksji, można streścić jednym i paraliżującym słowem: strach. W przypływach i odpływach lęku, ludzie zwracają się do Boga lub zrywają z życiem- wybierając jedną z dróg na skróty ku unicestwieniu. Historia wielokrotnie pokazała, że wrażliwe jednostki w obliczu wojny, odbierały sobie życie, nie potrafiąc psychicznie unieść perspektywy możliwie spadających cierpień. Jakże w tym miejscu wybrzmiewa pesymistyczny ton Ciorana: „Narodziny i łańcuch to synonimy. Ujrzeć światło dnia to ujrzeć kajdanki.” W tej myśli kryje się jakaś niefortunna i nihilistyczna próba zanegowania wartości życia i nieodwracalności ludzkiego losu. Destrukcja egzystencji zaczyna się tam, gdzie w głowach szaleńców rodzi się pokusa podporządkowania świata własnym i niezrozumiałym przez innych „wartościom.” Jest w tym pragnieniu coś na wskroś demonicznego i niszczącego, przenikniętego pokusom racjonalizowania najbardziej wyszukanych sposobów na zadawanie cierpienia innym. Pandemonium w którym staje do walki Czerwony smok Blake’a czy Saturn Goi pożerający ludzkie dzieci, czyniąc świat pobojowiskiem sprofanowanych ciał wydanych sępom i krukom. „Diabeł w marynarce” może skutecznie wyręczyć w swojej bezwzględnej aktywności mistrza ciemności, kamuflażu i kłamstwa. Kiedy napiszę, że za rozterkami tego świata stoi inteligentny mistyfikator jakim jest Szatan, to zostanę ogłoszony szaleńcem który posunął się o jeden most za daleko. Ewangelia o diable w naszym świecie nie brzmi zbyt atrakcyjnie, spraszając na teologa lawinę śmiechów, krzywych spojrzeń i odtrącenia. Ludzie nawet odchodzący od zmysłów, nie chcą dopuścić do siebie świadomości że największy manipulator majstruje przy machnie wojny, obłędu, śmierci i chorób. „To demony wojują z nami poprzez myśli, a wojna ta jest cięższa niż wojna, którą z nami toczą poprzez rzeczywistość zewnętrzną”- pisał Maksym Wyznawca. Jesteśmy zbyt racjonalni żeby pozwolić naszej percepcji przedrzeć się przez to, co zewnętrzne i złudne- ku rozpoznaniu kogoś kto jest rzeczywistym „producentem zła,” umiejętnie roztaczającym złudzenia szczęścia. Demon jest mistrzem coachingu i upozorowanego „miłosierdzia” potrafiącego skutecznie zamieszać w kotle ludzkich próżności i programowo zantagonizować świat. „Zostaniemy zniszczeni tam, gdzie wierzyliśmy, że będziemy żyć- pisał Baudelaire w Kwiatach zła- postęp tak skutecznie zadusi w nas wymiar duchowy…” Umiejętność rozpoznania zła to już połowa sukcesu i bezdyskusyjne przynaglenie do duchowego działania. Wielki Post uświadamia chrześcijanom, że coroczne oczekiwanie w napięciu i nadziei na Paschę, może zaciemnić słońce szatana- parafrazując Bernanosa. „W tym rozstrzygającym momencie Bóg się nam przygląda. Oczekuje od naszej wiary mężnego aktu, pełnej i świadomej akceptacji swojego losu; domaga się byśmy go przyjęli w wolności. Nikt nie może tego zrobić za nas, nawet Bóg”(P. Evdokimov). Wędrujemy z Bogiem na pustyni niczym „atleci wygnania” i jesteśmy kuszeni, aby finalnie stać się istotami przeobrażonymi „upojonymi Bogiem.” Przemierzanie świata w którym są zasiane chwasty zła, pociąga za sobą strategię czujności i modlitwy. W Apophtegmata Patrum przeczytałem słowa które powinien usłyszeć poderwany do drogi wojownik światła: „Jeśli chcesz być doskonały, stań się cały ogniem.”