piątek, 24 czerwca 2022

Zakończenie roku szkolnego jest nie tylko przyczynkiem do uzewnętrznionej radości młodzieży, ale przede wszystkim nauczycieli na długo przed jego nastaniem, którzy skrycie i nie bójmy się powiedzieć -uporczywie odliczali czas do zakończenia zajęć. Po całorocznej pracy przychodzi zasłużony odpoczynek; dar czasu dla siebie i najbliższych. W kontekście dziejącej się wojny na Ukrainie, mówiąc za siebie, towarzyszy mi nieodparte przeświadczenie, „że śmierć innych pozostawia mnie przy życiu”(M. Genevoix). Ten rodzaj konstatacji jest podszyty jakoś odczuwalnym dramatem, wrażliwym współodczuwaniem życia i jego straty, wraz z tymi których przeszywa poczucie pustki i bezradności. „Ten świat to zamknięte drzwi. To przeszkoda w drodze do celu. A zarazem- przejście”(S. Weil). Pomimo tych zawiłych i nużących umysł przemyśleń, wbrew wszelkim natarczywym pesymizmom istnieje nadzieja. „Mówią, że słońce wypali się, mówią, że ziemia skona. Czy zdążymy podać ręce ? Czy zdążymy zbratać się z mocą która jest w nas, przygotować się do wymarszu, dotrzeć do innej dalekiej krainy z nowym łaskawszym słońcem”- pytam za greckim poetą Yannisem Kofinisem. Nie można zaprzestać marzeń o lepszym świecie, ogrzanym obecnością Boga nieustannie poszukującego miłości w sercu człowieka. „Albo jest Bóg, albo nie warto żyć”(E. Trubieckoj). Często miewam sny, a z nich wyłania mi się oblicze świata lepsze od tego, który prognozują etatowi jasnowidze sowicie opłacani przez tzw. postępowe media- zwiastując jego bolesny koniec. Mądrość Talmudu powie, że „sen, którego nie objaśniamy, jest jak list, którego nie czytamy.” Skoro Bóg potrafi pisać palcem po krzywych liniach świata to tym bardziej zsyła drobne przesłania kiedy głowa tańczy, opierając się niszy poduszki i podszeptom nocnych chimer. Odczytywać świat jako subtelnie sformułowane przesłanie na które trzeba odpowiedzieć osobiście bez posiłkowania się mądrością innych. Dobrze to rozumieli prorocy, widzący w każdej drobinie skryty pocałunek Nieuchwytnego. „Człowiek uwielbia spokojne morze- pisał Chateaubriand w Génie du Christianisme- i podziwia milczenie otchłani, ponieważ wydobywa się on z morskich głębin.” Przed napisaniem tego rozważania spędziłem chwilę nad brzegiem morza. Twarz otulona spokojnymi muśnięciami wiatru, stopy obmyte chłodem żywiołu i umysł wychylony ku kontemplacji tego, co święty Augustyn sprowadził do obrazu dziecka próbującego przelać morze do dołka piasku. Wszystko jest tajemnicą, nawet jeśli mury tego świata próbują nas zamknąć w klaustrofobicznej piwnicy rozpaczy i lęku o nasze jutro. Istnieje jednak Tajemnica której obecność uspokaja duszę, spowalnia historię z przepotwarzeń i nieuchronności zatopienia w śmierci. Religia i kultura nauczyła mnie odczuwania piękna, przeżywania go nawet poza posadami otchłani i zniszczenia. U Sołowjowa można odnaleźć zdumiewającą intuicję końca: „Wieczne piękno będzie płodne, z niego wyjdzie zbawienie świata, kiedy znikną jego czarujące podobieństwa, jak morska piana, która zrodziła czczoną przez porosty Afrodytę.” Tylko teolog poderwany podmuchem Parakleta ma odwagę wyznać, że koniec będzie jeszcze wspanialszy, niż początek. Póki co, trzeba chwilę przycupnąć na skrawku wbitego w masyw plaży pnia i wypatrywać wschodu Słońca.