wtorek, 5 lipca 2022

Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę ! (Rz 10,15). W przestrzeni ludzkiego udręczenia i nachalności śmierci, przebija się ciche przesłanie druzgocące strukturami zła. Czy można zliczyć ludzkie dramaty. Utrwalić je niezmywalnym pismem na całunie czasu? Tyle wydartych żyć. Zdeptanych wolności. Zrujnowanych marzeń. Dla ludzi wrażliwych tak silnie panoszące się zło, wydaje się czymś tak okrutnie diabolicznym; kreacją świata demonicznego. „Satanizm jest systematycznym ikonoklazmem, negacją człowieka jako ikony, obrazu Boga” (P. Evdokimov). Życie poddane, nie kategorii upływającego czasu, lecz niewytłumaczalnego żywiołu śmierci naznaczającego ludzki los. „Śmierć wygnana przez społeczeństwo, wraca przez okno i czyni to szybciej jeszcze, niż zniknęła”- pisał P. Aries. Dramatyczne jest przeświadczenie, że tu na ziemi doświadczenie niesprawiedliwości, cierpienia i śmierci będzie trwało do samego końca. Dylematy szkolnej teodycei. Wojny przynoszące masowe cierpienie, światowe niewolnictwo- czyniące z człowieka rzecz; gwałty i płacz niewinnych dzieci sprzedawanych pedofilom, czy na organy w precyzyjnie zorganizowanych strukturach przestępczości. „Człowiek powinien patrzeć w oczy złu, nie tworzyć sobie żadnych iluzji, ale nigdy nie powinien zostać stłamszonym przez zło” (M. Bierdiajew). Ból i opłakiwanie umarłych może jedynie przerwać ponowne przyjście Boga. Chrystus nigdy nie odwraca wzroku od dotkniętej cierpieniem rzeczywistości. Otwarcie na wieczność nie jest zagłuszeniem doświadczanego w świecie cierpienia i rezygnacją z pocieszeń. W Etyce solidarności Tischner pisał: „Sumienie mają przede wszystkim ci, którzy chcą je mieć.” Nie jest to doraźne znieczulenie pozwalające przejść bezkolizyjnie kolejne zakręty i pozostać przy tym nieporuszonym. Jedynie obecność łaski chroni nas przed duchową apatią, marazmem i ucieczką w bezpieczne przestrzenie. Z tak skonstruowanego świata nie można uciec, trzeba czekać na jego finalne przeobrażenie które roztacza przed chrześcijanami tak plastycznie Apokalipsa. Tylko spulchniona łzami ziemia rodzi plon- staje się gotową na zmartwychwstanie. Duchowe łzy są wodą chrzcielną w której rozpuszcza się zło i pęka kamienne serce; bezbrzeżna przestrzeń walki dobra ze złem. To oczekiwanie na przeistoczenie w miłości nie powinno być bierne, lecz przeniknięte dynamizmem miłości i współodpowiedzialności za świat. U Madeleine Delbrêl odnalazłem lapidarne, ale jakże mocne przesłanie: „Nie zawsze wiemy, że aby nauczyć się przyjmować dobro od Boga, trzeba nauczyć się przyjmowania dobra od ludzi.” Jedynie siłą miłości można pokonać zło i odebrać mu władzę. Znaleźć w obojętnym i anonimowym tłumie szlachetnego człowieka o oczach otwartych i ustach zdolnych do wykrzyczenia Ewangelii. „Do ogłuchłych muszę krzyczeć, dla słabo widzących muszę pisać dużymi literami”- czytam w rozważaniach o kondycji człowieka Flannery O’Connor. Według bohatera powieści Dostojewskiego- starca Zosimy- los piekła zależy od miłosierdzia świętych. Kończę to rozważanie dystychem Anioła Ślązaka: „Do kogo się przyłączysz, tego istotę wchłoniesz. Do Boga- staniesz się Bogiem, do diabła- diabłem będziesz.”