niedziela, 17 lipca 2022
W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był [z Nim] i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: «Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. I jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze, bo niektórzy z nich przyszli z daleka». Odpowiedzieli uczniowie: «Jakże tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?» Zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem». I polecił tłumowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je podawali. I podali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo, i polecił je rozdać. Jedli do syta, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił (Mk 8,1-9).
Człowiek już tak ma, jest wiecznie spragnionym znaków, doznań, nadzwyczajnych sytuacji, które wprawią go w zakłopotanie. Nie jesteśmy innymi ludźmi, niż ci którzy domagali się od Chrystusa znaków. My też potrzebujemy „chleba”, który nakarmi nasz ograniczony intelekt, wypełni serce i pozwoli napełnić płuca powiewem transcendencji. Człowiek jest niezwykle zainteresowany sferą ducha, nawet jeśli pół świata próbuje z niego zrobić oświeceniowego prześmiewcę religii. Jezus nie pozostaje obojętny na ludzkie pragnienie zobaczenia, dotknięcia, skondensowania swoich myśli na czymś przekraczającym szarą codzienność. Pozostawia siebie w „znaku” chleba. Oczywiście kiedy używam słowa znak- to mam na myśli rzeczywistość o wiele głębszą, niż tylko coś, co zostało oznaczone. „Jam jest chleb życia”- nie zrozumieją tych słów pobożni Żydzi. Jest taki moment w filmie Pasja, kiedy to fałszywi świadkowie zeznają przeciwko Jezusowi, i jedno z fałszywych oskarżeń było następującej treści- „on mówił, abyśmy zjedli Jego ciało”. Zrozumienie przez tych ludzi słów Jezusa, zakrawało tylko na jakiś religijny kanibalizm. Nic nie zrozumieli z tego przesłania. Dopiero uczniowie w Wieczerniku i po wydarzeniu zmartwychwstania, zrozumieją w pełni znaczenie tych słów. Wielu z chrześcijan współczesnych ma ogromny problem z Eucharystią. Z pomocą przychodzą na słowa św. Jana Chryzostoma, próbujące nieporadnie ogarnąć tajemnicę przeistoczenia chleba i wina. „To nie człowiek sprawia, że dary stają się Ciałem i Krwią Chrystusa, ale sam Chrystus, który został ukrzyżowany. Kapłan reprezentujący Chrystusa wypowiada te słowa, ale ich skuteczność i łaska pochodzą od Boga”. Według pięknego określenia św. Ireneusza, liturgia to kielich syntezy, już nic większego i pełniejszego w Bożej ekonomii nie może się wydarzyć. Eucharystia- zapowiedziany Chleb Życia- wprowadza nas wobec Trzech Osób Boskich, dlatego każda celebracja rozpoczyna się od znaku krzyża i wezwania tych Osób. Stajemy naprzeciw Boga. Stworzenie staje z darami, naprzeciw Stwórcy. Lex credendi z teologii wyprowadzonej z refleksji Ojców Kościoła przeszło do liturgii, stając się lex orandi. Wyrażają to słowa Evdokimova: „Duch Święty spoczął na człowieczeństwie Chrystusa, przebóstwionym i przenikniętym Bożymi energiami. Eucharystyczna Pięćdziesiątnica pozwala przyjmować w komunii chwalebne Ciało Pańskie, a Duch Święty, jeszcze „za zasłoną” wyraża przebóstwienie człowieka, jego udział w Chrystusie Pantokratorze”. Tu dotykamy znaków przez które w sposób najbardziej pełny, Bóg objawia cud swojej obecności- „Jestem z wami po wszystkie dni”.