Tymczasem
Jan, skoro usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z
zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy
oczekiwać?» Jezus im odpowiedział: «Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co
słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą,
trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim
głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi» (Mt
11, 2-6).
Żyjemy w rzeczywistości nieprzejrzystej
i poranionej. Jakże często lęk czyni ludzi niezdolnymi do zmagań z niełatwymi
realiami życia. Sartre kiedyś próbował odpowiedzieć swojemu rozmówcy, co jest główną
przeszkodą dla przejrzystości świata: „To przede wszystkim Zło. Chcę
powiedzieć, że czyny inspirowane przez różne zasady i mogą prowadzić do
skutków, których nie aprobuję. Właśnie to zło utrudnia okazywanie innym wszystkich
swych myśli, gdyż nie wiem, w jakiej mierze drugi wychodzi z tych samych zasad
co ja, by uformować swoje.” Nieprzejrzystość prowadzi do wizji piekła którą tak
silnie dostrzegał ów filozof w innych ludziach. W odpowiedzi na tą
egzystencjalną rozterkę i zawód, odpowiedział biskup Antoni Bloom: „Piekło to
miejsce, gdzie nie ma Boga, miejsce radykalnej nieobecności, w którym nic nas
ze sobą nie łączy.” Stan przeciwieństw i konfliktów, dysharmonii i beznadziei- miejsce
nieprzejrzystości, oczekujące na snop światła ! Antidotum na to zaciemnienie jest
misterium przychodzącego Boga. „On przynosząc samego siebie, przyniósł na świat
wszystko nowe”(św. Ireneusz z Lyonu). Przyszłość wypatrywana oczami
chrześcijanina różni się od tej oczekiwanej przez niewierzącego „nie przez brak
czegoś, ale przez to, czego nie ma więcej”(R. Cantalamessa). Osiągnięcie przejrzystości
i blik światła na twarzy tęskniącego, wyraża logikę ducha szybującego poza
horyzont przewidywalności i pustki. „Czujemy się w końcu szczęśliwi, mając
świadomość, że nie odgrywamy dłużej jakiejś nieautentycznej roli, która wiedzie
do stanu własnej nieświadomości i pozbawia nas odwagi bycia tym, kim jesteśmy,
z obawy, że odsłoni się zło tkwiące w nas… W ten sposób nasze istnienie zostaje
wyzwolone, bym móc żeglować ku prawdziwemu”(D. Staniloae). Rzeczywistość staje się pełnią, a Bóg
staje się w nas rozpoznanym i przyjętym. „Wszelka wolna własna zostanie
zniesiona- pisał Hans Urs von Balthasar- gdyż stworzenie nawet już nie chce
należeć do siebie… To będzie ogień miłości, płonący wewnątrz wszystkich rzeczy,
a tym ogniem będzie Bóg.” Stoję w środku tej kosmicznej liturgii, wołając spękanymi
ustami: Niechaj przyjdzie Twa łaska i
niech przeminie ten świat !