niedziela, 4 grudnia 2022

 


Tymczasem Jan, skoro usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?» Jezus im odpowiedział: «Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi» (Mt 11, 2-6).

Żyjemy w rzeczywistości nieprzejrzystej i poranionej. Jakże często lęk czyni ludzi niezdolnymi do zmagań z niełatwymi realiami życia. Sartre kiedyś próbował odpowiedzieć swojemu rozmówcy, co jest główną przeszkodą dla przejrzystości świata: „To przede wszystkim Zło. Chcę powiedzieć, że czyny inspirowane przez różne zasady i mogą prowadzić do skutków, których nie aprobuję. Właśnie to zło utrudnia okazywanie innym wszystkich swych myśli, gdyż nie wiem, w jakiej mierze drugi wychodzi z tych samych zasad co ja, by uformować swoje.” Nieprzejrzystość prowadzi do wizji piekła którą tak silnie dostrzegał ów filozof w innych ludziach. W odpowiedzi na tą egzystencjalną rozterkę i zawód, odpowiedział biskup Antoni Bloom: „Piekło to miejsce, gdzie nie ma Boga, miejsce radykalnej nieobecności, w którym nic nas ze sobą nie łączy.” Stan przeciwieństw i konfliktów, dysharmonii i beznadziei- miejsce nieprzejrzystości, oczekujące na snop światła ! Antidotum na to zaciemnienie jest misterium przychodzącego Boga. „On przynosząc samego siebie, przyniósł na świat wszystko nowe”(św. Ireneusz z Lyonu). Przyszłość wypatrywana oczami chrześcijanina różni się od tej oczekiwanej przez niewierzącego „nie przez brak czegoś, ale przez to, czego nie ma więcej”(R. Cantalamessa). Osiągnięcie przejrzystości i blik światła na twarzy tęskniącego, wyraża logikę ducha szybującego poza horyzont przewidywalności i pustki. „Czujemy się w końcu szczęśliwi, mając świadomość, że nie odgrywamy dłużej jakiejś nieautentycznej roli, która wiedzie do stanu własnej nieświadomości i pozbawia nas odwagi bycia tym, kim jesteśmy, z obawy, że odsłoni się zło tkwiące w nas… W ten sposób nasze istnienie zostaje wyzwolone, bym móc żeglować ku prawdziwemu”(D. Staniloae). Rzeczywistość staje się pełnią, a Bóg staje się w nas rozpoznanym i przyjętym. „Wszelka wolna własna zostanie zniesiona- pisał Hans Urs von Balthasar- gdyż stworzenie nawet już nie chce należeć do siebie… To będzie ogień miłości, płonący wewnątrz wszystkich rzeczy, a tym ogniem będzie Bóg.” Stoję w środku tej kosmicznej liturgii, wołając spękanymi ustami:  Niechaj przyjdzie Twa łaska i niech przeminie ten świat !