Czy tylko martwi widzą
koniec wojny ? Nadzieja na zakończenie konfliktu na Ukrainie i wygaśnięcie punktów zapalnych w Europie i poza jej granicami, wydaje się
jedynie płochym marzeniem naiwnych optymistów. Jakże dojmujące i tragiczne
przeświadczenie. Konflikt zamiast gasnąć, coraz mocniej skrzy i nie pozostawia
złudzeń na szybkie uzdrowienie rzeczywistości. Świat uładzony dyskusjami
polityków, przerzucaniem pieniędzy, opowiadaniem się za aktywnością, a może
bierną postawą. Wielkie niewiadome decydentów i intrygantów uważających się za
bogów ludzkiego losu. W wielu europejskich krajach czuć smród strachu przez
oddechem Rosji, jej pajęczyną w którą lada chwila może wpaść jakiś skorumpowany
parlamentarzysta i rzuci się to cieniem na rozklekotane już struktury
sprawiedliwości i porządku. Wszystko jest na opak. Nie istnieje logika wojny.
Za grzbietem rozciągniętych okopów stają naprzeciw siebie ludzie, którzy żyją
już na sposób ekstremalny w objęciach śmierci. Mechanizmy racjonalności zostają
zawieszone, liczy się jedynie usilna wola przeżycia i jak najbardziej wydajne
unicestwienie przeciwnika. Homo homini
lupus- człowiek człowiekowi wilkiem. Te słowa zapisane przez starożytnego
pisarza Plauta, zrobiły zawrotną karierę i ciągle powracają na nowo, gdy
historię nasyca pełna zazdrości kainowa zbrodnia, skierowana przeciw bratu.
Jakże brakuje nam współczesnym philanthropii
zdolnej zakopywać mury podziałów, wytrącać karabiny z dłoni, stać się istotami
twórczymi w hojnie dystrybuowanej miłości. „Ci, chrześcijanie, którzy pragną
dla bliźniego większych cierpień i są gotowi krzyżować go dla jego zbawienia, upodobniają
się do tych, którzy ukrzyżowali Chrystusa”(M. Bierdiajew). Pokój jest zachwytem
tych, którzy potrafią kochać ! W tej dziecięcej naiwności ukrywa się największa
siła zdolna wyrywać świat z chaosu; zdolna kruszyć destrukcyjne idee, za
którymi chowają i za pomocą których usprawiedliwiają się najwięksi zbrodniarze.
Czas. Nie mamy go w nadmiarze. „Ci, którzy będą żyli za sto, za dwieście lat i
którzy będą nami gardzić za to, żeśmy tak głupio, tak bez smaku przeżyli nasze
życie- ci może znajdą środki, żeby być szczęśliwymi, ale my… Mnie i tobie
została tylko jedna nadzieja. Nadzieja, że kiedy będziemy spać w naszych
trumnach, odwiedzą nas widziadła…” Oby nie ziściły się te słowa i czarny
scenariusz, nakreślony przez Czechowa w Wujaszku
Wani. Obyśmy nie powielili szaleństwa głupców, biegnących w stronę
wymierzonego ku nam maszynowego karabinu. Niech rządzi nami perspektywa serca. Zawsze
można dostrzec światło w tunelu. Jeżeli Duch Święty jest miłością zstępującą w
skamielinę świata, to trzeba Go przyzywać z jeszcze większą determinacją. „Czas
już otworzyć się na Wiatr, o którym niewiele jeszcze wiemy, który jednakże
niebawem zacznie wiać.”