O
jaśniejszy niż wschodzący poranek. Gdy zwyciężył wstał. I opuścił samotne
miejsce śmierci. Odkąd człowiek istnieje, szczęście zdaje
się być jego najwyższym dobrem i celem życia na tym skrawku dawnego Raju. Wbrew
temu istnieje tragizm zła, spadającego nagle- powodującego rozproszenie, rozpad,
cierpienie i zerwanie mozolnie tkanych włókien dobra. Ach strach pomyśleć, że teraz
przeżywamy czasy o których z gęsią skórką czytało się w literaturze powojennej.
Okropności wojny powracają, a towarzyszące jej znaki w ludziach głębokiej wiary
prowokują do pytań natury apokaliptycznej. Poruszyła mnie wczoraj przeczytana
myśl Bierdiajewa z 1940 roku: „Hitler jest znakiem, że historia skończyła się,
wchodzimy w metahistorię, w której nie będą już działać ludzie, ale przez ludzi
będą działać demony.” Jakże wymowna jest ta diagnoza ówczesnej sytuacji. W miejsce
tamtego Hitlera, można spokojnie wstawić imiona dzisiejszych demonów: Putin, Kim
Dzong Un, Łukaszenka… „Człowieka współczesnego można trzymać w niewoli i można
mu zadawać mękę, a jednak, robiąc to, trzeba koniecznie twierdzić, że robi się nie
to właśnie, lecz coś innego”- pisał G.H. Grudziński. W tym rozstrzygającym
wiele momencie dziejów, Bóg się przygląda głębokim ciemnością ludzkiej
wolności, czyniąc wyraźniejszym obszary podłości i zniszczenia. Strach przed skutkami
nawarstwiających się nieprzewidzianie wydarzeń jest większy niż słodkie uspokojenia
polityków, grzęznących po kolana w mechanizmach kontroli lub jej braku. „A jednak
świat, ze wszystkimi jego wojnami, nie jest jeszcze piekłem. A historia,
jakkolwiek pełna grozy, ma inny i głębszy sens. Bo nie zło jest w historii jej
prawdziwym znaczeniem i nie poprzez zło nam współczesne możemy zrozumieć naszą
epokę” (T. Merton). Jeżeli uważamy, że jesteśmy wstanie właściwie ocenić bieg
dziejów i sens dzisiejszego dnia, to jesteśmy w błędzie. Logika nie potrafi ci
pomóc w przechodzeniu od wątpliwej prawdy do tej autentycznej- niosącej cząstkę
pewności spowalniającej bicie serca. Można karmić się iluzjami kolportowanymi
przez media z prawej lub lewej strony, ale one nie zaspokoją głodu prawdy. To
czas przebudzenia. Świtu wraz z którym umiera humanizm i przychodzi spowijająca
serca godzina ciemności. „Tam, gdzie nie ma już Boga, nie ma też człowieka.” W
natychmiastowym szturmie zła, człowiek przestaje wyraźniej słyszeć i wiedzieć
piękno rozkwitającego zewsząd życia. Dostojewski z wielką precyzją zdemaskował
zło, wkładając w usta diabła następujące słowa: „Jestem Szatanem i uważam, że
nic co ludzkie nie jest mi obce.” Nieprzyjaciel jest najgenialniejszym z
aktorów, kameleonem potrafiącym adaptować się do każdej zaistniałej sytuacji, umiejętnie
przejmując nad nią kontrolę. Beztroski przyjaciel dyktatorów marzących o pomnażaniu
bogactwa nawet za cenę morza ludzkiej krwi. „Wymyka się podobnie, jak kłamie,
przejmuje wszystkie możliwe oblicza, nawet nasze”(G. Bernanos). A przecież
tajemnica człowieka leży w zbawieniu. Ostatecznym triumfie miłości ! – brzmi przyciszony
głos świadomych tego, co nadejdzie niebawem chrześcijan.