sobota, 11 lutego 2023

 

O jaśniejszy niż wschodzący poranek. Gdy zwyciężył wstał. I opuścił samotne miejsce śmierci. Odkąd człowiek istnieje, szczęście zdaje się być jego najwyższym dobrem i celem życia na tym skrawku dawnego Raju. Wbrew temu istnieje tragizm zła, spadającego nagle- powodującego rozproszenie, rozpad, cierpienie i zerwanie mozolnie tkanych włókien dobra. Ach strach pomyśleć, że teraz przeżywamy czasy o których z gęsią skórką czytało się w literaturze powojennej. Okropności wojny powracają, a towarzyszące jej znaki w ludziach głębokiej wiary prowokują do pytań natury apokaliptycznej. Poruszyła mnie wczoraj przeczytana myśl Bierdiajewa z 1940 roku: „Hitler jest znakiem, że historia skończyła się, wchodzimy w metahistorię, w której nie będą już działać ludzie, ale przez ludzi będą działać demony.” Jakże wymowna jest ta diagnoza ówczesnej sytuacji. W miejsce tamtego Hitlera, można spokojnie wstawić imiona dzisiejszych demonów: Putin, Kim Dzong Un, Łukaszenka… „Człowieka współczesnego można trzymać w niewoli i można mu zadawać mękę, a jednak, robiąc to, trzeba koniecznie twierdzić, że robi się nie to właśnie, lecz coś innego”- pisał G.H. Grudziński. W tym rozstrzygającym wiele momencie dziejów, Bóg się przygląda głębokim ciemnością ludzkiej wolności, czyniąc wyraźniejszym obszary podłości i zniszczenia. Strach przed skutkami nawarstwiających się nieprzewidzianie wydarzeń jest większy niż słodkie uspokojenia polityków, grzęznących po kolana w mechanizmach kontroli lub jej braku. „A jednak świat, ze wszystkimi jego wojnami, nie jest jeszcze piekłem. A historia, jakkolwiek pełna grozy, ma inny i głębszy sens. Bo nie zło jest w historii jej prawdziwym znaczeniem i nie poprzez zło nam współczesne możemy zrozumieć naszą epokę” (T. Merton). Jeżeli uważamy, że jesteśmy wstanie właściwie ocenić bieg dziejów i sens dzisiejszego dnia, to jesteśmy w błędzie. Logika nie potrafi ci pomóc w przechodzeniu od wątpliwej prawdy do tej autentycznej- niosącej cząstkę pewności spowalniającej bicie serca. Można karmić się iluzjami kolportowanymi przez media z prawej lub lewej strony, ale one nie zaspokoją głodu prawdy. To czas przebudzenia. Świtu wraz z którym umiera humanizm i przychodzi spowijająca serca godzina ciemności. „Tam, gdzie nie ma już Boga, nie ma też człowieka.” W natychmiastowym szturmie zła, człowiek przestaje wyraźniej słyszeć i wiedzieć piękno rozkwitającego zewsząd życia. Dostojewski z wielką precyzją zdemaskował zło, wkładając w usta diabła następujące słowa: „Jestem Szatanem i uważam, że nic co ludzkie nie jest mi obce.” Nieprzyjaciel jest najgenialniejszym z aktorów, kameleonem potrafiącym adaptować się do każdej zaistniałej sytuacji, umiejętnie przejmując nad nią kontrolę. Beztroski przyjaciel dyktatorów marzących o pomnażaniu bogactwa nawet za cenę morza ludzkiej krwi. „Wymyka się podobnie, jak kłamie, przejmuje wszystkie możliwe oblicza, nawet nasze”(G. Bernanos). A przecież tajemnica człowieka leży w zbawieniu. Ostatecznym triumfie miłości ! – brzmi przyciszony głos świadomych tego, co nadejdzie niebawem chrześcijan.