Współczesne media
pozbawiły młodych ludzi potrzeby bezpośredniego, zbudowanego z tworzywa słowa
dialogu. Zewnętrzny świat stał się poniekąd iluzoryczny wobec tej
rzeczywistości która rozgrywa się na ekranie telefonu, komputera, czy
jakiegokolwiek innego elektronicznego nośnika. Relacje bez konsystencji i
smaku. „Główną sceną komunikacji internetowej stały się „sieci
społecznościowe”, arcydzieła obłudy komunikacyjnej, gdzie każdy może się
publicznie obnażyć i ufa, że tym striptizem mentalnym znalazł sposób
nawiązywania więzi z ludźmi i ucieczki przed samotnością” (G. Minois). Przebywanie
w świecie stało się ucieczką od prozaicznych wyzwań codzienności; pozorną
podróżą w krainę bez jakiegokolwiek przymusu, czy wymagania – naiwnie
interpretowanej wolności w której mowa budująca relacje społeczne, została
sprowadzona do lapidarnych haseł (sms) za którymi pobrzmiewa przerażająca
pustka. Ślepe i głuche ogłupienie cywilizacją Internetu i odpryskami jej
rzekomego dobrodziejstwa. „Bo kiedy człowiek przestaje mówić do bliźniego i
ginie w sobie, zapada w nim noc i słowa zmieniają się w stado nietoperzy” –
pisał R. Przybylski. Wolność zatopiona w obcym świecie techniki, prowadząca
ostatecznie do alienacji i paraliżującego umysł lęku. Przypomina mi się, choć
pesymistyczna ale nie pozbawiona realizmu, myśl Sartra: „Jesteśmy więźniami w
klatce bez krat.” Obserwuję kątem oka uczennicę zerkającą na leżący nieopodal
niej telefon. To jedyny punkt odniesienia w chwili w której próbuję przekonać
świat o erupcji piękna w konkretnym dziele sztuki. Nie ma jej, została
pochłonięta przez magnetyzm przedmiotu mieszczącego w sobie wszystkie punkty
odniesienia. Mentalnie egzystuje już w efemerycznej zbiorowości Tik Toka. Myślę
o intelektualnej porażce z przedmiotem pożerającym poznawczy entuzjazm
młodości. „Nowe elektroniczne media stają się naszym bezpośrednim otoczeniem,
mającym dostęp do intymnej rzeczywistości naszych wnętrz i stanowiącymi pomost
do świata zewnętrznego. Wykonują pewien rodzaj społecznej mediacji w
pojedynczym, ciągłym przedłużeniu naszych osobistych zdolności wyobraźni,
koncentracji i działania. Działają jak nasz drugi umysł – umysł, który w krótce
zostanie wyposażony w większą autonomię niż moglibyśmy chcieć”(Kerckhove). W
moim przekonaniu to utopia, ograbiająca człowieka z jego mocy twórczych i
skupienia na sprawach naprawdę fundamentalnych dla zdrowia fizycznego i
psychicznego. Cywilizacja zaślepiona nowinkami techniki umrze w powolnej
konwulsji, zaciskając kurczowo w dłoni ipfona. Gdzie jest niesamowita
kształtność słowa, poetyka duszy, wyzwalająca ukryte światy, przesiewająca
piaski, budząca otulone światłem poranki, opisująca żywioły uczuć przelewające
się w jednostkach szukających spotkania z drugim człowiekiem. Pogarda wobec
słowa stwarzającego obrazy, stała się bolączką naszego klaustrofobicznego,
zamkniętego w interfejsie świata. W szkole istnieją kolorowe dni poświęcone
ekologii, ale nikt nie ma odwagi zaproponować dnia bez przenośnych komunikatorów
– czas dla twórczego bycia ze sobą. Dostrzeżenia drugiego człowieka, którego
twarz można będzie odkryć i zatopić się w niej bez nerwowego wibrato w kieszeni
spodni, czy przynaglonej do nieustannego zaciskania dłoni. Orygenes, starożytny
mistrz przenikliwej obserwacji przekonuje nas: „Świat musi być zawsze zmienny i
różnorodny, tego zaś żadną miarą nie można dokonać poza sferą materii
cielesnej.” Trzeba palec odczepić od klawiatury i pozwolić mu dyrygować –
niczym batutą, dając upust muzyce śpiewającego zewsząd świata. Wolność to
najmocniejsze przesłanie Wielkiego Postu !