Prorokuj
nad tymi kośćmi i mów do nich: Wyschłe kości słuchajcie słowa Jahwe
! (Ez 37,4). Świadomość śmierci wygnana na peryferia życia, powraca w
listopadowe dni, pod maską zewnętrznej obrzędowości za pomocą której człowiek
bezrefleksyjnej nowoczesności próbuje jej obecność oswoić, wygładzić, uczynić
przystępną dla racjonalizującego tak wiele spraw umysłu. Tłumy przechodniów
forsują bramy cmentarzy, czyniąc z nich coś na kształt oswojonego i zamieszkanego
miejsca. „Czyż zakazane słowo: śmierć nie jest monosylabą, niewymawialną, nie
dającą się nazwać ani wyznać, którą przeciętny człowiek przywykły do mówienia
między wierszami musi wstydliwie ukryć w pewnych właściwych a zgodnych z
obyczajem omówieniach”(V. Jankelevitch). W wielu społecznościach pamięć o
zmarłych pielęgnowana w przestrzeni cmentarza, została zastąpiona idiotyczną i guasi rozrywkową zabawą w hallowen.
Trupia i wampiryczna maskarada, ocierająca się o okultyzm, podkopała ducha wielu
pięknych i zakorzenionych w liturgicznym misterium funeralnych praktyk
chrześcijaństwa. Naiwna strategia oszukiwania śmierci w kulturze masowej,
zakrawa jedynie na płytki spektakl z pograniczna horroru i komedii. Za kulisami
pełnego parodii i szyderczego uśmiechu, nie zawiera się nic – pustka połączona
z wydestylowaną sztucznie głupotą, opakowaną w wymyślnych strojach krzykliwie
narzucającej się czerni. Lucyferyczna błazenada pod której warstwą chrupoczą
odpryski świata na opak. Chrześcijaństwo próbuje z różnym efektem stawiać tamę
tym praktykom, akcentując pełną nadziei i modlitwy postawę pamięci o tych
którzy odeszli na drugą stronę Raju. Jakże niewielu z nas potrafi poszybować
myślami wyżej, rezygnując z własnego „ja”, by odnaleźć się w tęsknocie za
światem wolnym od błahych wyobrażeń i determinizmów. „Odpoczynek naszych
praprzodków był głębokim snem, a ich ruch – zawrotnym tańcem”(J.G. Hamann). W
konfrontacji ze śmiercią spowijającą ciała bliskich, tak wiele pewników i projekcji
blaknie, otwierając percepcję na tunel światła, szczelinę, granicę niepoznania,
horyzont, za którego wyłania się dłoń kogoś nieprawdopodobnie bliskiego. „Znajdować
to wiedzieć” – włożył ten promyk mądrości Exupery w usta pustynnego mędrca i
wędrowcy. Słyszeć pęknięcie kamienia i ruch ziemi z pod której wstają wybudzeni
przyjaciele Oblubieńca. Pierwsi wyznawcy Chrystusa pozdrawiali się słowami:
„Pamiętaj o śmierci” a brzmienie tego pozdrowienia napełniało ich łaską i
intensywnością świadków wychylonych ku światłości zmartwychwstania. To
fascynujące, że lękowi zasypiania, towarzyszy nadzieja na przebudzenie.
„Narodził się dla Nieba”- tak wczesnochrześcijańska sztuka proklamowała moment
przekroczenia progu śmierci i stałości czuwania przy grobie współwyznawców,
wierząc bez zawahania w carnis
resurrectionem. „Dziecko zmierza do dorosłości, a dorosły zmierza do
śmierci. Oto teza, jaką głosi świat. Oto jego nędzna myśl o tym, co żyje:
światełko, które dygocze u swego zarania i potem już tylko słabnie”(Ch. Bobin).
Chrześcijanin wbrew śmierci i pesymizmowi jutra, spogląda temu żywiołowi w
oczy, oczyszczając świat z brudu rozkładu i lęku przed natychmiastowym
unicestwieniem i zatrzymaniem wskazówki zegara. „Człowiek duchowy należy już do
świata, w którym nie ma ziemskiej śmierci, ponieważ jego korzenie nie tkwią już
w świecie przemijającym, lecz w świecie niebiańskim- pisał M.M. Davy – Wkracza
w wieczność, porzuca to, co przemija, rodzi się w nim radość, entuzjazm i
poczucie wiecznej młodości, Starość nie dosięga człowieka wewnętrznego…” Historia
to ruch ku górze i radość wstępowania ku nowemu niebu i nowej ziemi. „Tu
milknie wszelki język. Eschatologiczna perspektywa to nie tylko perspektywa
nieprzewidywalnego końca świata, jest to również perspektywa każdej chwili
życia. W każdej chwili życia trzeba kończyć ze starym światem i rozpoczynać
nowy świat. W tym jest oddech Ducha. Eon kresu jest odsłonięciem Ducha”(M.
Bierdiajew). W ikonografii prawosławnej symbolicznym wyobrażeniem śmierci jest
ciemność, oddana głuchą czernią. Ciemność jako symbol nocy powtarza się w
licznych fragmentach Biblii i komentarzach Ojców Kościoła. Kiedy zstępuje
Chrystus w Otchłań, śmierć drży i poddaje się sile życia: „Teraz pod ziemią
skryłeś się słońce, i nocą śmierci zostałeś okryty, ale zajaśniałeś,
najjaśniejszy Zbawco.” Tu jest początek wieczności w której odnajduje swoje
miejsce ludzki cień, proch, kości na powrót obleczone w ciało, ale ciało chwalebne
– rezurekcyjnie przeistoczone.