Uczynił wszystko pięknie w swoim czasie, dał im nawet wyobrażenie o dziejach świata...(Koh 3, 11).
Często
opowiadając moim słuchaczom o zawiłych meandrach kultury i humanistyki, zapraszam ich do poruszania się w czasie przeszłym dokonanym. U Marca Blocha odkryłem zaskakującą myśl, że historia jest w gruncie rzeczy
nauką o zmianie, niosącą przesłanie że dwa te same zdarzenia się nigdy nie
powtórzą. Ciężko jest analizować pewne zjawiska bez odwołania się do kontekstów
historycznych- atmosfery w której dane było egzystować ludziom różnych epok i
percepcji, możliwie odmiennej od naszej. „Jeden skradziony kamień przyniesie
ruinę całemu domowi” – głosi pewien arabski aforyzm. To twórcze przemierzanie
czasu jest na wskroś biblijne i trochę dydaktyczne; korygujące spojrzenie na
współcześnie nurtujące człowieka problemy. Jesteśmy zaplątani w historii pomimo
tego, że wielu pragnie unicestwić jej wszechobecność. Nasze radości i bolączki
utkane są niewidoczną nicią czasu. Życie człowieka jest sumą mniej lub ważnych
wydarzeń, jak również osiągnięć i porażek. „Zbyt mocno jesteśmy wrośnięci w
przestrzeń i czas, abyśmy się mogli całkowicie od nich odseparować...”(R.
Habachi). Historia utrwalona w nośnikach pamięci i przesyłanych informacjach-
paradoksalnie szybszych niż droga międzygalaktyczna. W swoich szkicu o czasie
Herbert dokonał niezwykle celnej charakterystyki świadomości historycznej,
pisał o niej jako „postawie myślowej i moralnej, która akceptuje przeszłość
jako pole ludzkich doświadczeń: błędów, zbrodni, ale także przykładów męstwa i
rozsądku, i która zakłada, że nasze czyny tutaj i teraz znajdują swe
przedłużenie w przyszłości.” U francuskiego myśliciela Oliviera Clementa
wyczytałem wiele lat temu, że jego pierwsza fascynacja wiedzą rozpoczęła się od
historii, ponieważ jest ona pełna śmierci. Urzekła mnie ta osobliwe
zainteresowanie czasem i pulsującymi w nim wydarzeniami, których bohaterami są
ludzie rozpostarci pomiędzy życiem a śmiercią. Ludzie – o zaskakujących obliczach, na których rysuje
się pogodna świetlistość przechodzenia lub lęk przed niewiadomą krainą
bytowania w zasięgu zatartego łuną niepoznania widnokręgu boskiego „teraz”.
Przekraczanie czasu nie jest domeną historii, ale jej filozoficznym odpryskiem
konfrontującym się z tym, co transcendentne- eschatologiczne w swej warstwie poznawczej.
Odnoszę wrażenie, że w świecie rozproszonym moralnie i rozpędzonym do granic
czerwoności brakuje twórczej autorefleksji nad historią i losem poszczególnych
ludzi. „Każdy chciałby być kimś innym niż jest” (M. Gogol). Zapętlił się człowiek w tej wątłej autoafirmacji i narcyzmie
siebie. Widzi tylko czubek własnego nosa i swoich naglących potrzeb, skrzętnie
opisywanych w brukowych wyznaniach, podglądactwie i pełnych
ekshibicjonizmu programach
telewizyjnych. „Świat jest zły i jeszcze mu się to ułatwia” (F. Kafka).
Rozmyślam często o tym, co przyszłe pokolenia powiedzą o naszym życiu- jak będą
postrzegać naszą historię, jakie wartości z niej wydobędą dla siebie. Jest w
tym rozmyślaniu jakaś nuta niepokoju i niedowierzania, że będą nas inni widzieć
adekwatnie do kryjących się w nas zamiarów i potrzeb. Człowiek jest miarą
wszystkiego „gdy uczestniczy w świecie idei i wartości absolutnych”- twierdził
Platon. Człowiek współczesny dryfuje na falach wszechobecnego zmęczenia i nie
ma już sił, ani ochoty zajmować się sprawami które mają dalekosiężny wpływ na
jego los. Cywilizacja wyzwolonych instynktów w których zwierzęcość bierze
prymat nad światem ducha w którym powinien poczynać się człowiek wielkich
marzeń i wyzwań. Przestaliśmy tęsknić za światem harmonijnym, uporządkowanym,
przenikniętym duchowym pięknem; światem ludzi Średniowiecza. Ostatecznie
pocieszają mnie słowa pewnego greckiego
myśliciela: „Przychodzimy z głębokich mroków, dochodzimy do głębokich mroków,
między nimi jasna przestrzeń- życie.” Historia przemieniona palcem Boga !