Wcielenie-
inaczej przyjęcie ludzkiej natury przez Boga w akcie inkarnacji, dzięki osobie
Maryi Dziewicy, wejście w ludzką historię. To wydarzenie najważniejsze w kontekście
historii jak i całej teologii staje się
nie tylko częścią wielkiego wspomnienia- anamnezy, ale również w wymiarze ludzkim czasu wypełnionego
szczęściem z tak wielkiej bliskości Boga. Nativitatis
Domini, czyli Narodzenie Pańskie w którym nie świętujemy narodzin jakiegoś
tam dziecka: pięknego, mądrego, szlachetnie urodzonego, ale przyjście na świat
Boga- Człowieka, a to istotna różnica. Bóg nie tylko stał się Człowiekiem, lecz
także Ciałem. W Credo wyznajemy w
czasie każdej Eucharystii, iż Chrystus przyjął ciało za sprawą Ducha Świętego.
Czytamy o tym w Ewangelii św. Jana: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało
między nami”. „Bóg we wcieleniu swego Syna włożył w nasze śmiertelne ciało
zarodek nieśmiertelności”. Można postawić słuszne pytanie którym od wieków
posiłkuje się teologia, a szczególnie ta średniowieczna: Cur Deus Homo –Dlaczego Bóg stał się człowiekiem ? To jest pytanie które stawiają nas w centrum
duchowej intuicji całych pokoleń chrześcijan prężących intelekt i serce w
poszukiwaniu sensus fidei. Mianowicie
przyjęcie ludzkiej natury przez Boga było aktem miłości, nawet więcej
rehabilitacji dzięki któremu to objawiła się w wymiarze kenotycznym moc Boga, aby przywrócić godność człowiekowi, odnowić
obraz i podobieństwo do Boga, który na skutek grzechu człowiek utracił przez
nieposłuszeństwo. Nowina o Bożym Narodzeniu przynosi głębokie treści
teologiczne i egzystencjalne. Jezus przychodzi na świat w ubóstwie i uniżeniu.
Wchodzi w świat ludzi najbardziej ubogich z marginesu, cierpiących i
opuszczonych, to świadczy że chce przywrócić każdemu człowiekowi jego godność.
„Przywrócenie człowieka w jego godności mogło się dokonać jedynie poprzez
przyjście na świat Syna Bożego, przez wcielenie Boga. „Człowiekiem, a nie
aniołem stał się Syn Boży, przez to człowiek jest wezwany do twórczej duchowo
roli w świecie”- pisał Bierdiajew. Dla Ojców Kościoła fakt Wcielenia stanowi,
wykonanie tajemniczego planu względem człowieka. Różne doktryny chrystologiczne
Ojców, rozumieją wcielenie jako twórcze działanie Ducha Świętego, które jak
wspomniałem już wielokrotnie w różnych
aspektach, aktualizuje się w osobie Dziewicy. W ten sposób w jednym i tym samym
akcie Słowo przyjmuje ludzką naturę, daje jej istnienie, przebóstwia ją.
Człowieczeństwo przyswojone przez Osobę Syna, otrzymuje swój byt w hipostazie
Boskiej, nie istniała ona przedtem jako oddzielna natura, nie weszła w
zjednoczenie z Bogiem, lecz ukazuje się od początku jako ludzka natura Słowa
[…]. Bóg doskonały stał się nie tylko „doskonałym człowiekiem”, lecz przyjął
ponadto wszelkie niedoskonałości, wszystkie ograniczenia pochodzące z grzechu. W
subtelnych i mistagogicznych słowach wyraził to św. Leon Wielki: „Majestat
przyoblekł się w pokorę, moc w słabość, wieczność w śmiertelność; dla
uwolnienia zaś człowieka od ciążącego na nim długu, natura nietykalna złączyła
się z naturą podległą cierpieniu.” Z
niezwykłą wrażliwością intelektualną i precyzją chrystologiczną przekazał to w słowach Atanazy Wielki: „”.On
wziął nasze ciało i to nie zwyczajnym sposobem, lecz z Niepokalanej i czystej
Dziewicy, która męża nie znała; czystej zaiste nie znającej męża. Możny twórca
wszechrzeczy przystosował sobie ołtarz ciała w Dziewicy, użył go jako
narzędzia, przez które dał się poznać i w nim zamieszkał, I tak wziął spośród
nas ciało podobne naszemu. A że wszyscy są podlegli zniszczeniu przez śmierć,
wydawszy ciało swe na śmierć, ofiarował je Ojcu, a uczynił to z miłości i
łaskawości ku nam, aby przez to, że wszyscy w nim umarli zostało rozwiązane
prawo poddające ludzi zepsuciu: spełniało ono swą moc na ciele Pańskim i już
straciło względem ludzi mu podobnych. Ludzi, którzy niegdyś zwróceni byli ku
zepsuciu, teraz skierował ku niezniszczalności, ożywił tych, którzy przebywali
w krainie śmierci, a przysposobiwszy sobie ciało, dzięki zmartwychwstaniu
zniszczył śmierć taka jak trzcinę, która pochłania ogień”. W sposób jeszcze
bardziej pełny wyraża tę prawdę symbol chalecedoński, jako
sformułowanie soborowe. Tekst
ten jest tkaniną złożoną ze sformułowań nowotestamentalnych i nicejskich. „Chrystus
jest doskonały w Bóstwie, wyklucza się więc wszelką ideę „pół-boga”, jest
homousios, współistotny z Ojcem, co się wyraźnie podkreśla. Jest On także
doskonały w według człowieczeństwa. Należy to niewątpliwie do najważniejszych
wypowiedzi chrześcijańskiej wiary
[…]. Ten podstawowy tekst Chalcedonu widzi Chrystusa w podwójnej communio: z
Bogiem Ojcem i wszystkimi ludźmi”. Ta relacja szczególnie z ludźmi stanie
wielkim darem łaski, która zrehabilituje „pęknięte człowieczeństwo”, i zrodzi w
świetle przemieniającej mocy nowego człowieka przeprowadzonego przez misterium
Paschy Baranka. Trzeba też wspomnieć o tym, że wiele tekstów patrystycznych
mówi o wcieleniu w perspektywie tajemnicy paschalnej a szczególnie w wymiarze
soteriologicznym. Analizuje to dogłębnie
w swoich rozważaniach św. Augustyn: „Dla uleczenia ciemności naszych umysłów
Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami (J 1,1-14). Zatem oświeceniem
naszym jest uczestnictwo w Słowie, to znaczy w tym życiu, które jest
światłością ludzi […]. Potrzebowaliśmy więc oczyszczenia. Otóż dla
niesprawiedliwych i pysznych oczyszczeniem jest jedynie krew Sprawiedliwego i
pokora Boga […]. Wiążąc się z nami podobieństwem swego człowieczeństwa, zniósł
niepodobieństwo naszej nieprawości, stawszy się uczestnikiem naszej
śmiertelności, dał nam udział w swoim Bóstwie”. Paweł Apostoł w swoim
hymnie o uniżeniu Chrystusa przez inkarnację wypowie to najbardziej
fundamentalne przesłanie: „To dążenie
niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie: On, istniejąc w postaci
Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił
samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w
zewnętrznym przejawie uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się
posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad
wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa
zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych. I aby
wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca” (Flp
2,5-11 ). W tekście św. Pawła mamy
wyraz ogołocenia i wyniszczenia Słowa, które jest w postaci Bożej. Poprzez
skrajne uniżenie się, tajemnicę swojej kenozy, Syn Boży zstępuje do położenia
nie –bytu, w sensie meonicznej otchłani, która otworzyła się na skutek upadku
człowieka. W paradoksalny sposób Chrystus jednoczy z najdoskonalszą pełnią
swojej Boskiej natury tak samo wszechstronną „nie-pełnię” upadłej natury
ludzkiej. Uzupełnia tą wypowiedź po raz kolejny Jan Damasceński: „Przebóstwiona
dusza Pana zstąpiła do otchłani, aby, skoro już dla mieszkańców ziemi wzeszło
„Słońce sprawiedliwości” - również tamtym pod ziemią, „siedzącym w ciemności i
w cieniu śmierci” zanieść światło […] i stał się sprawcą wiecznego zbawienia
[…] A uwolniwszy w ten sposób zamkniętych w więzieniu od wieków, zaraz potem
powstał z martwych, torując i nam drogę do zmartwychwstania“- pisał Włodzimierz
Łosski. Dopiero w takim spojrzeniu możemy w pełni zrozumieć wcielenie i jego
konsekwencje, związane z chrześcijańskim oczekiwaniem paschalnym, i próbą
gotowości na triumf Pana w wydarzeniu Paruzji. Z wielką emocjonalnością stawia
pytanie Pseudo- Hipolit: „Czym jest przyjście Chrystusa? Jest ono wyzwoleniem z
niewoli, rozerwaniem dawnego przymusu, początkiem wolności, chwałą przybrania
za synów, źródłem odpuszczenia grzechów, prawdziwie nieśmiertelnym życiem dla
wszystkich”. Bóg
historii staje się Bogiem w historii, bowiem Wcielenie Chrystusa w sposób
całkowity przekształca wymiary historyczne. Chrystus staje w centrum dziejów
świata, to co było przed Nim, stanowi prefiguracje, a to, co następuje po Nim
staje się przedłużeniem Wcielenia i to stanowi wyjątkowy w swoim przesłaniu
czas Kościoła.