Wspomnij na swoje
miłosierdzie, Panie,
na swoją miłość, która trwa od wieków.
Tylko o mnie pamiętaj w swoim miłosierdziu,
ze względu na dobroć Twą, Panie.
na swoją miłość, która trwa od wieków.
Tylko o mnie pamiętaj w swoim miłosierdziu,
ze względu na dobroć Twą, Panie.
Wielki Post jest czasem bezpośredniego i
namacalnego odczuwania miłosierdzia Boga. Egzekucja najstraszliwsza w dziejach
świata, staje się świętem odkupienia. „Ja Pan stałem się mały, aby móc was
wyprowadzić z powrotem na wyżyny, skąd upadliście”- czytamy w jednym z
Apokryfów. Wpatrujemy się w Krzyż i kontemplujemy zawieszonego na jego gałęziach
Baranka „który był przybity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy.” Na
Golgocie zabiło serce Boga i eksplodowało z nadmiaru miłości wobec człowieka dźwigającego
na swych ramionach balast przejmującej ciemności i zła. Jakże bardzo się
pomylił Feuerbach pisząc w Istocie
chrystianizmu, że „tajemnica Boga to tylko tajemnica miłości człowieka do
samego siebie.” Nie można zredukować obrazu Boga do samolubnego- zakochanego w
sobie włodarza świata, a człowieka- jako istoty egoistycznej, sfrustrowanej i
próbującej być jak Bóg. „To ze względu na Chrystusa zostało stworzone ludzkie
serce. Przepastna szkatuła by pomieścić samego Boga...”(M. Kabasilas). W
tajemnicy Krzyża dokonuje się największy dialog miłości Boga i człowieka;
otwiera się rana boku i wytryskuje miłość. „Nikt nie może wyobrazić sobie świata,
który nie jest zbawiony, świata, który zawsze pozostanie w cierpieniu, zamknięty
w sobie, świata, w którym krzyż nie wypełniałby całkowicie przeznaczenia świata...
W Królestwie Boga, świat został przemieniony przez krzyż, przez który sam Bóg
jest ostatecznie objawiony i wywyższony” (D. Staniloae). Jaka siła, jakie
pragnienie życia ożywia tego człowieka na krzyżu ? On w milczeniu odpowiada na
wszystkie najtrudniejsze i najbardziej dramatyczne pytania człowieka. „Wystarczy
dla mnie ten Bóg, między czterema gwoździami”- ułoży ze słów proste wyznanie Claudel.
Tylko ikonografia z właściwą dla siebie przenikliwością potrafi oddać misterium
uobecnionej miłości. Sztuka- synteza piękna i prawdy- na obliczu sponiewieranego
Chrystusa, przebija się przez tygiel kotłujących się myśli w głowie widza i obwieszcza
już poranek Paschy. „Niechaj nikt się nie boi śmierci, albowiem śmierć Zbawiciela
nas oswobodziła” (św. Jan Chryzostom). Ukrzyżowany bierze na siebie piekło- „nieobecność
miłości” i rozświetla je blaskiem zwycięstwa: „Umiłowawszy, swoich na świecie,
do końca ich umiłował” (J 13,1). Przywołuję w pamięci Krucyfiks z Rozano- jeden
z najstarszych toskańskich dzieł tego formatu; wykonany przez średniowiecznego
mistrza Gugliema w 1138. Tym, co najbardziej przykuwa wzrok, to twarz
Chrystusa- pogodna i pełna nadziei. Każdy fragment tej malarskiej wizji jest w
pełni rezurekcyjny. Jego duże, szeroko otwarte oczy i pozbawione cierpienia
oczy, członki odprężone z bezkrwawymi znakami gwoźdźmi w dłoniach i stopach,
bez rany w boku (jakby zasklepiona po zrodzeniu Kościoła w sakramentalnym
źródle miłości). Ciało triumfujące nad śmiercią, z charakterystyczną esowatą
stylizacją anatomiczną piersi i brzucha. Rozpiętemu na drzewie Zwycięzcy
towarzyszą wymalowane drobiazgowo epizody przywołujące Wielki Tydzień i finał
Zmartwychwstania. „Chrystus na krzyżu- mówił Jakub z Saruga- stał się niczym
drabina”- po której my, grzesznicy, może wdrapać się do Królestwa Miłości !