Jezus przechodząc ujrzał pewnego
człowieka, niewidomego od urodzenia… Jak długo jestem na świecie, jestem
światłością świata. To powiedziawszy splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny
i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego: „Idź, obmyj się w sadzawce
Siloe”- co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił
widząc.
Ewangelia
opowiada nam o niewidomym od urodzenia. My też jesteśmy „niewidomi” jeśli nie
fizycznie to przynajmniej duchowo. Potrzebujemy bliskości Jezusa- delikatnego
muśnięcia duszy i błota na oczach które zadziała niczym lekarstwo; obmycia w
sadzawce sakramentu pojednania. Gdybyśmy uświadomili sobie że jesteśmy ślepi,
jakże usilnie szukalibyśmy uzdrowienia ! Pisze o tym doświadczeniu św. Grzegorz
Wielki: „Kto więc nie zna blasku
wiekuistego światła, jest ślepy; jeśli jednak nie wierzy w Odkupiciela, to jest
tym który siedzi koło drogi. Ale gdyby miał wiarę i nie dbał o to, aby prosić o
otrzymanie wiecznego światła, i nie modlił się, byłby podobny do tego, kto
będąc niewidomym siedząc przy drodze, ale wcale nie żebrze. Jeśli
zaś wierzy i poznaje ślepotę swego serca, i prosi o odzyskanie światła prawdy,
jest jak ten, kto będąc niewidomym żebrze siedząc przy drodze. Kto więc poznaje
ciemności swej ślepoty, kto pojmuje, że brak mu wiecznego światła, niech woła z
głębi serca, niech woła także głosem ducha: "Jezusie, Synu Dawida, zmiłuj
się nade mną!". Od pierwszego dnia Wielkiego Postu Mistrz kładzie
błoto na nasze oczy, abyśmy dostrzegli to, że nędzni jesteśmy i zasklepieni w
sobie. Tak wielu ludzi jest jeszcze w mroku, nie pozwala się zagarnąć
uzdrawiającej miłości Boga. Ewangelia przynosi nam radość i światłość-
orientuje nas ku Słońcu, które niebawem wzejdzie w wielkanocny poranek.
Wszystko zdaje się być przeniknięte szczęściem. Wyraża to antyfona liturgiczna:
„Raduj się Jerozolimo, zbierzcie się wszyscy, którzy ją kochacie. Cieszcie się,
wy, którzy byliście smutni, weselcie się i nasycajcie u źródła waszej
pociechy”. Połowa drogi za nami- tak blisko jest Pascha ! Nie bójmy się wejść w
Chrystusową światłość- zaniewidzieć od nadmiaru światła. Poczuć na twarzy i
sercu dotyk Jezusa. „Niech moje łzy będą
mi sadzawką Siloe, abym mógł w niej obmyć niewidome oko mojej duszy ! Wówczas
ujrzę, Panie, Ciebie, światłości przedwieczna”- wyśpiewuje Kościół w Kanonie
pokutnym św. Andrzeja z Krety.
Wybiegnijmy pełni wdzięczności ku naszemu Panu, mówiąc: „Wierzę, Panie
!” Na tym etapie naszej drogi jesteśmy już w pełni przekonani, że wiara w
Chrystusa przywraca światu zmysł duchowego widzenia i pełnię życia.
„Chrześcijaństwo- powie Sołowjow- nie jest tylko wiarą w Boga, lecz również
wiarą w człowieka, w możliwość realizacji bóstwa w człowieku”. Dlatego na końcu
ziemskiej drogi może nastąpić już tylko uchrystusowienie człowieka; spotkanie
ze Zmartwychwstałym Panem. Kończę to rozważanie modlitwą pragnienia, słowami
św. Dymitra z Rostowa: „O miłości czysta, szczera, doskonała ! O światło
substancjalne ! Użycz mi światła, ażebym w nim poznał Twoją światłość. Oświeć
mnie, żebym zobaczył Twoje ojcowskie serce. Daj mi serce, abym Cię kochał… Ty
jesteś moim jedynym pragnieniem, moją pociechą, kresem wszystkich moich udręk i cierpień. Szukam tylko Ciebie, w Tobie jedynym jest moja radość i moje
szczęście. Teraz, i mam nadzieję- na wieki”.