Wybrał się więc i
poszedł do swojego ojca. A gdy jeszcze był daleko, ujrzał go jego ojciec i
wzruszył się głęboko, wybiegł naprzeciw niego, rzucił się mu na szyję i
ucałował go (Łk 15, 20-21). Jest to jeden z
najpiękniejszych, a jednocześnie z najbardziej poruszających wewnętrznie
fragmentów Ewangelii. Jest to wydarzenie w którym najpiękniej nakreślono ludzkie portrety- relacjonując uczucia,
rozterki duszy i zdumiewający finał- przebaczenie i wskrzeszenie. Zobaczyć gest
Ojca który rozpościera w akcie miłości swoje ramiona, wychodzi na drogę z
tęsknotą wyczekując swojego marnotrawnego dziecka. Pocałunek, przytulenie,
wzruszenie i eksplozja miłości, która czyni chrześcijaństwo wrażliwym na przebaczenie,
to wielkość która wypływa z pełnego miłosierdzia serca Boga. Chrześcijaństwo
mierzy się otwartymi ramionami, głębią serca, potokiem łez które przynoszą
oczyszczenie i wskrzeszają na nowo do życia. Całe chrześcijaństwo polega na
tym, że On nas tak bardzo umiłował. Ile to razy w naszym życiu zranieni
jesteśmy grzechem, zagubieni, pełni buntu, pretensji i wewnętrznej pychy.
Przechodząc przez dramat upadku, potykając się o swoje iluzje szczęścia, w
pewnym momencie przypominamy sobie że ktoś nas autentycznie i prawdziwie
kocha; dla Niego jesteśmy ważni. Bóg się nami nie brzydzi, ciągle wychodzi
cierpliwie na drogę i wygląda naszego powrotu, bo wie że słabi jesteśmy i pełni
lęku. Kiedy duma, pycha i egoizm się wyczerpią pozostanie tylko tęsknota za
Miłością. św. Ambroży wypowiedział taki zdumiewający pogląd: „Bóg stworzył
człowieka i wówczas odpoczął mając wreszcie kogoś, komu może przebaczyć
grzechy". Te słowa stanowią całą wielką wyobraźnię miłości jako daru. To
streszczenie miłosierdzia odmalował doskonale Rembrandt na swoim słynnym
obrazie ukazującym powrót marnotrawnego syna. Jakże głęboko duchowo i
psychologicznie przeniknął ducha tej przypowieści. Ojciec czcigodny starzec, w
płaszczu szeroko rozpostartym, o obliczu promieniującym radością, mimo że jego
oczy są wyblakłe od wielkiego płaczu. Ręce silnie opierają się na ramionach
syna, by uniemożliwić mu powtórne odejście. Młodszy syn jest w cieniu, klęczy,
widzimy jego plecy. Głowę kryje na piersi ojca. Tu się wszystko zawiera,
położenie głowy blisko serca ojca, wyraża przywróconą miłość. Serce ojca nigdy
nie przestało bić dla swojego dziecka, to centrum uczuć, to przestrzeń w której
zostaje przywrócony do życia ten który był umarłym a ożył, zaginał a odnalazł
się. „Powrót zaginionego kładzie kres cierpieniu ojca. Jest wyzwoleniem dla
niego samego. Dwukrotnie powtarza się zachęta do radości i świętowania.
Wyzwolenie wyraża się radością. Miara radości jest miarą wewnętrznego
wyzwolenia. Ono zostało porównane do wskrzeszenia z martwych... Jest to
wydarzenie paschalne, radosne, przełomowe. Oto zaczyna się nowe życie- nie
tylko dla tego, który „zaginął, a odnalazł się,” ale również dla rodziny” (W.
Hryniewicz). W głębi tej sceny widzimy również starszego syna- tego
"sprawiedliwego wyrobnika", gdybyśmy mieli opisać jego portret
psychologiczny to zobaczymy: wściekłość, irytację, pogardę, ręce zaciśnięte w
porywie gniewu, cała postawa wyraża naganę i zgorszenie słabością ojca. Jak ten
obraz ma się do mnie ? Kiedy odnajdę w sobie marnotrawnego syna, stanę w
prawdzie, dokonam autorefleksji nad swoim postępowaniem, wejdę na drogę, jest
szansa że spotkam na niej Ojca, który przyjmie mnie z rozpostartymi
ramionami..., to już jest uzdrowienie, odnaleziona darmowa miłość. "Teraz
wreszcie czuję, jak ogarnia mnie tęsknota za tym uściskiem. Biegnę do Ojca,
zarzucam Mu ręce na szyję. Przebacz mi, że byłem Ci wierny bez miłości". Każdego
dnia Kościół na drodze wielkopostnego nawrócenia woła żarliwie: „Pokuty otwórz
mi drzwi, o Ty który jesteś Dawcą życia.”