środa, 21 września 2022

Po przesuniętym w czasie wystąpieniu rosyjskiego przywódcy o powszechnej mobilizacji wojennej, świat Internetu zadrżał w posadach. Żyjemy poddani konieczności czasu który wiedzie nas ku śmierci. Starożytny poeta powie, że „czas świata dzieckiem jest, które się nim bawi w kamyczki…” Nasza rzeczywistość jest pełna fanatycznych zbrodniarzy rozmyślających skrycie o położeniu kciuka na przycisku inicjującym masową eksterminację atomową. W Rosji zadrżało, ponieważ wielu zwyczajnych i żyjących poza ledwie docierającym medialnym szumem, nagle zdało sobie sprawę, iż świat stoi przededniu światowej katastrofy za którą jest odpowiedzialny jeden nieobliczalny w swych autorytatywnych decyzjach człowiek. Nie jest bezpiecznie- ten lapidarny komunikat przenika również świat Zachodu próbujący mniej lub bardziej dyplomatycznie lawirować pomiędzy koniecznością zbrojnej reakcji, a możliwością jej uniknięcia. Nowy kontekst wojenny na Ukrainie i kilka mniejszych punktów zapalnych w Europie, przyczynił się bez wątpienia do zburzenia świata monolitu kształtowanego mozolnie po dwóch wielkich wojnach XX wieku. Czy ze świata który znamy będzie jałowa ponuklearna pustnia ? Nie można bagatelizować tych komunikatów, ani też do końca dawać im wiary. Wszystko jest niestabilne i zasiane nachalnie na rozstaju dróg. Skuteczny opór Ukraińców wydawało się, że na jakiś czas zatrzyma nawałnicę okrucieństwa i śmierci. A to jedynie cisza przed burzą której konsekwencje mogą mieć o wiele większą siłę rezonowania. Próg wrażliwości Rosjan się nie zmniejszył i wielu z nich po raz kolejny i przymusowo będzie wysłanych na front aby rabować, gwałcić i dokonywać czystek na ludności cywilnej. Ziemia narzyźniona ciałami zamordowanych i poległych żołnierzy- często bezimiennych- przeniknięta jest milczeniem którego siła obezwładnia i rzuca na kolana. Dusza narodu który wydał tak wielu świadków wiary i męczenników „przemarzła, skurczyła się, być może już na zawsze”(A. Szałamow). Wielka Święta Rosja zatruta jadem Antychrysta- niezaspokojonego demona podziału, karmionego nienawiścią której zasadności nikt nie potrafi zrozumieć. „Zło jest ogniem pożerającym- pisał Edyta Stein- Gdyby zostało u siebie, musiałby siebie zniszczyć.” Odraza do życia prowadzi do urzeczywistnienia piekła. Gdy świat przestaje wsłuchiwać się w głos Boga, to wybuchają bratobójcze wojny. Ironia prawdy której brzmienie zagłusza ludzka desperacja i chęć odwetu. Monopol okrucieństwa służy jedynie tym których wewnętrznie przeszywa lęk o własne życie. W tym zawiera się tragizm panowania i przetrwania za wszelką cenę. Mamy tu moralne źródło przemocy kompletnie niezrozumiałej dla ludzi których serca przenika idea pokoju. W tym tyglu niepewności chrześcijaństwo proklamuje nadzieję, której siła rodzi się z lekarstwa modlitwy. Dobro musi ostatecznie zatriumfować nad złem „ponieważ chrześcijaństwo jest religią zmartwychwstania, które nie godzi się ze śmiercią i znikaniem, dąży do wskrzeszenia wszystkiego, co autentycznie istnieje.”