niedziela, 4 września 2022

Tylko jeden z dziesięciu trędowatych uzdrowionych, o których wspomina niedzielna Ewangelia, wyraził wdzięczność i podziękowanie Chrystusowi. Pozostali poszli swoją drogą i nie zdobyli się na gest wdzięczności za cud który przywrócił ich życiu normalność. Można uratować kogoś przed nadchodzącą śmiercią, a on wzruszy ramionami i zbędzie to ignorancją milczenia. Jakże bardzo były pyszne i ociężałe ich serca, aby zdobyć się na dziękczynienie. To, ci jak powie święty Maksym którzy „kochają jedynie siebie wbrew sobie samym.” W tych ludziach nie było ekonomii pragnienia, miłości, stanowiącej odpowiedź swoim życiem Bogu. Pozostaje jedynie narcyzm i odrętwienie duszy. Diadoch z Fotyki twierdził, że „doskonała miłość należy do tych, którzy się oczyścili.” Trzeba nadmienić- oczyścili i przemienili wewnętrznie. Również w naszej codzienności dokonują się cuda, wobec których jedni stają dotknięci zdumieniem, a jeszcze inni reagują aroganckim powątpiewaniem. Cud uobecnia nam rzeczywistość o którą rozbija się nasz intelekt i poczucie samostanowienia o sobie. Tylko namacalność choroby lub innego nieszczęścia, może dokonać takiego wyłomu w życiu człowieka, że nagle stanie w miejscu dwóch przeciwstawnych dróg: Bezradności i rozpaczy. Odwagi i nadziei. Wczoraj pewna znajoma kobieta dzieliła się ze mną doświadczeniem swojej choroby nowotworowej. Kiedy dowiedziała się po mammografii o spadającej nagle i druzgocząco chorobie, nogi jej się ugięły; jej oczy przeniknęła zasłona śmierci. Pomyślała, skapitulować lub oddać wszystko Chrystusowi. Zawierzyła Bogu i żyje, stając się jedną z najbardziej promiennych osób na swojej ulicy. Istnieje również trąd wojny, którego stygmat pozostaje na tych którym dane jest jej doświadczyć. Znamy to z nieodległej nam historii XX wieku. Groza Hiroszimy, przeszywające zimno gułagów i przemysłowa eksterminacja nazistowskich obozów śmierci. Ludobójstwa w Afryce, kocioł na Bałkanach i obecna wojna na Ukrainie, pokazuje jak silna choroba fanatyzmu i okrucieństwa toczy ludzkie dusze. Wczoraj jechałem tramwajem do szkoły na spotkanie z rodzicami. Młoda dziewczyna wciśnięta w siedzenie, zamknięta w kokonie przejmującego bólu płakała. Cały makijaż rozpłynął się na twarz. Podałem jej chusteczkę i zapytałem „czy coś się stało ?” Odparła, że dostała wiadomość sms o śmierci męża na Ukrainie. Jakże trudno oddać słowami dramat ludzkiego istnienia. Osobisty tragizm istoty wyczekującej nadziei. Jakże trudno wejść w czyjś ból i go współprzeżywać. Kolejne potrzaskane życie, czekające na cud ! Wierzę, że Bóg osuszy jej łzy i wskrzesi na powrót w miłości. „Ujrzyjmy w tym świecie dzieła uzdrowienia”(św. Grzegorz z Nazjanzu), aby wypowiedzieć Bogu płynące wprost z serca Hosanna- Zbaw mnie ponieważ ja też jestem trędowatym !