środa, 11 stycznia 2023

 

Człowiek oszołomiony rządzą gromadzenia informacji, każdego dnia spogląda przez przegrodę telewizora lub komputera i próbuję na własnych użytek składać ze strzępów informacji swój nieudolnie naiwny obraz świata. Każdego dnia zarzuca się nas tonami obrazów i strzępami słów które czynią z nas bezmyślnych i pozbawionych głębi karłów. Nasza rzeczywistość przemawia do wzroku- hipnotyzuje i obezwładnia go mnóstwem migotliwych wabików. Mimowolnie jesteśmy obłaskawiani obrazami których nieprawdopodobna siła perswazji, odbiera wolność wnętrzu, odwagę decydowania i samostanowienia o sobie. Wszechobecna głupota wiedzie prym na mądrością. Pomimo dorosłości wielu woli nie wiedzieć i żyć larwalnie, porzucając świadomie filtr własnej inteligencji. Dla wielu plazmowy bożek stał jedyną wyrocznią, godną zatrzymania i posłuchu. Jedno się zaczyna, a jeszcze inne kończy w kołowrotku istnienia. O to zręcznie dba instytucja której kuratela osobliwie pilnuje swojej anonimowości, a której wielowektorowe działanie ma być czymś na kształt nowej religii. Mnogość przesuwających się twarzy i gadatliwych ust, stało się gwarantem bycia na bieżąco ze światem który jest tak naprawdę na opak. Trzeba wewnętrznej odwagi, aby porzucić mechaniczne gapienie się w pudło które zwyczajnie zabija czas i zaśmieca umysł odpadkami rzekomych recept na życie. Współczesne media na kształt antycznych „wyroczni” próbują umiejętnie roztaczać krajobrazy duchowości jako rzekome remedium na zapętlenie w kryzysach, mistyfikując tym samym rzeczywiste zagrożenia dotykające przestrzeni ludzkiego wnętrza na sposób cyniczny i instrumentalny. Ma to bez wątpienia ogromne przełożenie na religię i sposób jej percypowania. Uczucie wyparcia i kontestacji przypisywane naszej epoce, są jednocześnie krzykiem i tęsknotą; porowatością która wymaga remedium. Życie na powierzchni jest obarczone potrzebą nieustannego posiadania wszystkiego, konsumpcji tak dalece ogłupiającej iż boli; włącznie ze śmieciami zalegającymi na obrzeżach duszy. Wielu ludzi kieruje się zewnętrznością, uwodzącą zmysły strategią prowadzącą ostatecznie do duchowego wyjałowienia. Chrześcijaństwo ze swoją filozofią staje w centrum rozkrzyczanego świata. Podnosi w jego sercu Krzyż i wyraża „konieczność pójścia aż do końca nocy samego siebie.” Świetlistość najwspanialszego znaku odkupienia, czyni wbrew dywagacją Nietzschego, świat utkany pajęczyną miłości pomimo ludzkiej kruchości i negacji. Jakże brakuje nam kropli mistycyzmu tak silnie zraszającej życie ludzi unoszących ponad przeciętnością i przewidywalnością codziennego dnia. Unosząc się na powierzchni nie dostrzeże się głębi. „Kto wie o głębi, wie także o Bogu”- pisał Paul Tilich. Tak sformułowana metafora odzwierciedla jakość ludzkiej egzystencji rozpiętej pomiędzy, tym co zewnętrzne i królestwem wnętrza. „Znowu dotykam twojego palca i znajduje cię”(G.M. Hopkins). „Chrystus zstąpił i owładnął mnie”(S. Weil). Trzeba przebić się głową przez mur wątpliwości, aby odnaleźć ścieżkę ku Prawdzie i Obecności- przyjętej, doświadczalnej i przeobrażającej to, co banalnie uzewnętrznione, ku życiu świadomie chrześcijańskiemu. Boska teurgia- nowy świat w którym „Bóg jest wszystkim, we wszystkich.” Z tej ambiwalencji myślenia o świecie i jego powabach, wyrywa mnie trzeźwa diagnoza Pascala: „Dość jest światła dla tych, którzy pragną widzieć, a dość ciemności dla tych, którzy trwają w przeciwnym usposobieniu.”