Trzeciego
dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego
uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka
Jezusa rzekła do Niego: «Nie mają wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja
lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czy jeszcze nie nadeszła godzina moja?» Wtedy
Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie»…(J
2,1-11).
Ewangelia przenosi nas na
wesele w Kanie (Kafr Kanna) i czyni uczestnikami radości nowożeńców w których
dom Chrystus wnosi błogosławieństwo i radość wyrażoną cudem obfitości wina. W
Kanie tego radosnego dnia rozbrzmiewał hymn weselny: „Powstań, przyjaciółko ma,
i pójdź ! Gołąbko ma ukryta w zagłębieniach skały, w szczelinach przepaści,
ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos ! Bo słodki jest głos twój i twarz
pełna wdzięku”(Pnp 2,13-14). Misterium w którym zawiera się Boski sens
zjednoczenia pary ludzi i urzeczywistnienia świętości. Bóg wchodzący w samo
centrum ludzkiej miłości, podnoszący ten akt oddania, wierności i miłosnego splotu
ciał do wymiaru mistycznego- sakramentalnego. Święty Jan Chryzostom lapidarnie,
choć z wielką głębią powie: „Małżeństwo jest sakramentem miłości.” To preludium
do uobecnienia się świata w którym ostatnie słowo należy do miłości, a siła
tego uczucia jest wstanie zdruzgotać posadami śmierci. „Jeśli powiem kocham cię to znaczy, że nie
umrzesz”(G. Marcel). Uczucie które przekracza granice tego świata i staje się
czymś na wskroś teofaniczym. Miłość uzewnętrznia się wtedy „kiedy ukryta moc
odkrywa piękno, którego inni nie mogą dostrzec.” Człowiek rodzi się dwa razy.
Po raz pierwszy wychodzi z łona matki, a następnie jako mąż i żona- poprzez
liturgiczne ukoronowanie i wzajemne oddanie sobie na wieczność. Mistrz z
Nazaretu na tej wspaniałej uczcie przez swą obecność, jedynie potwierdza
„sakramentalną instytucję Raju.” Cud w Kanie, przemiana wody w wino- wskazuje
na przemianę tego, co grzeszne- poddane namiętności i destrukcyjnej sile
egoizmu, w najbardziej wyborne wino charyzmatycznej miłości, zdolnej wydać na
świat dzieci Kościoła. Cud tworzy w nas wołanie o świętość która przechodzi
przez żar erotyzmu w kierunku uczucia czystego, opieczętowanego znakiem krzyża.
Perspektywa serca i świętości, zrodzonej ze splotu dwóch światów wychylonych ku
źródłu Miłości. Jest jeszcze jeden kluczowy aspekt tego wydarzenia, mianowicie
diakonia służby. Starosta weselny mylnie dokonał obliczeń: „Wina nie mają.” Ten
drobny dysonans dopiętej na ostatni guzik uroczystości, rzuca światło na Maryję
i jej zdumiewającą umiejętność zaradzania ludzkim problemom. Objawia się tu w swojej
funkcji Matki- Orantki zanoszącej
modlitwę prośby ku swemu Synowi. Delikatna istota o oczach gołębicy, zdolnych
zauważyć, że czegoś brakuje. Syn ulega Jej namowie. „Pierwszy i jakżeż miły
cud- powie Alosza z Braci Karamazow- gdy
Chrystus nawiedza ludzką radość, a nie cierpienie.” Cud dokonany dzięki
zapobiegliwości Maryi. Kobieta daru i personifikacja Kościoła w szlachetnej i
pełnej macierzyńskiej troski o obfitość łaski i szczęścia. Maryja służebnica,
poślubiona Duchowi Świętemu przez wieki Kościoła wyprasza jego dzieciom dar
pociechy i siły w trudach owocowania miłości. „Raduj się, o Ty, któraś stanęła
u początku cudów Chrystusa.”