A
gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się
niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A
głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie»(Mt
3,16-17).
Chrzest jest najbardziej
wyraźnym znakiem Paschy Chrystusa i pentakostalnego wymiaru Kościoła. Tertulian
pisze: „Chrystus nigdy nie rozstawał się z wodą. On sam przyjął chrzest w
wodzie; kiedy został zaproszony na wesele, rozpoczął prezentację swej siły poprzez
wodę; kiedy głosił kazania, zaprasza spragnionych do uczestniczenia w jego
wiecznej wodzie; kiedy naucza o miłosierdziu, wśród uczynków miłości wymienia
zaoferowanie kubka wody sąsiadowi; wzmacnia swą siłę przy studni; chodzi po
wodzie… Świadectwo chrztu kontynuowane jest aż do dnia Pasji. Kiedy zostanie
skazany na ukrzyżowanie, znów pojawi się woda; a kiedy jego bok zostanie
przebity, z rany wypływa woda.” Chrześcijanin rodzi się w tej materii. Wydarzenie
chrztu w życiu każdego człowieka wierzącego jest wydarzeniem zbawczym w którym
dynamiczna obecność Chrystusa i Ducha Świętego współtworzą nowego człowieka.
„Właśnie w tej percepcji wody jako życia, śmierci i jako narodzenia na nowo
tkwi jej sens w sakramencie chrztu- pisał A. Schmemann- Stojąc wokół
chrzcielnicy, uczestnicząc w pobłogosławieniu wody, stajemy się świadkami
nowego aktu jej przygotowania do nowego życia, do nowego stworzenia.”
Katechumen wchodzi do basenu chrzcielnego jak do „płynnego grobu”- następuje
antycypacja Paschy wraz z Chrystusem. Święty Jan Chryzostom w swojej katechezie
mówi wyraźnie: „Czynność zejścia w wodę, a następnie wynurzenia się z niej
symbolizuje zstąpienie do piekieł i wyjście stamtąd.” Chrzest zatem jest
odrodzeniem, narodzinami i zmartwychwstaniem- partycypacją w wieczności Boga. To,
co chrześcijanie pierwszych wieków myśleli na temat chrztu ma swoje
odzwierciedlenie w wielu inskrypcjach i malowidłach katakumbowych których
przekaz był mistagogiczny: Noe uratowany z potopu, Mojżesz wydobywający wodę ze
skały, Jonasz wyrzucony z morza na ląd życia wiecznego, cnotliwa Zuzanna w swej
ogrodowej kąpieli, Samarytanka przy studni. Były to obrazy chrześcijan, którzy
otrzymali zbawienie we chrzcie i odtąd pozostawali ludźmi wolnymi od lęku przed
śmiercią. Niezwykle ujmujące są wczesnochrześcijańskie opisy praktyki
udzielania tego sakramentu. Katechumeni podchodzili do sadzawki chrzcielnej,
która mogła mieć od dwóch do trzech metrów długości, metr do dwóch szerokości i
około metra głębokości. Do dzisiaj zachowały się baptysteria w kształcie
greckiego krzyża, gdzie po bokach były schody prowadzące do wody, a w wielu
miejscach przestrzeń oddzielały kotary. Katechumeni wchodzili do basenu nago i
zanurzali się w wodzie, podczas gdy biskup wypowiadał donośnie imię każdej
osoby i recytował formułę chrzcielną: „Chrzczę cię w imię Ojca, i Syna, i Ducha
Świętego.” Po czym ochrzczeni- christianitas- już należący do Chrystusa
wychodzili z wody i byli namaszczani olejkiem i ubierani w białe szaty. Pięknie
referuje dla nas sens duchowy tego rytu św. Grzegorz z Nyssy. Mówi o człowieku
przed chrztem- przyodzianym niczym rajski i grzeszny Adam w tunikę ze skóry
oraz zeschłych liści. Po chrzcie zmienia się wygląd człowieka, bowiem
przyoblekł się w światłość, nieśmiertelność i niezniszczalność. „Czymś wielkim
jest Chrzest- powie św. Cyryl Jerozolimski do katechumenów- jest okupem dla
jeńców, odpuszczeniem grzechów, śmiercią winy, odrodzeniem duszy, świetlaną
szatą, świętą i nienaruszalną pieczęcią, powozem do nieba, rozkoszą raju,
prawem obywatelstwa w królestwie, darem dziecięctwa”. Kościół w swoim łonie
rodzi „nowe ryby” i daje nieustannie to,
czym sam żyje- życiem z Boga !