Po sylwestrowej nocy i przebudzeniu
w darze nowego czasu, zaczynam na nowo składać słowa i potykać się o nie w
szamotaninie prozaicznej codzienności. Poeta Henri Pichette twierdził, „że
nigdy nie należy pisać ani jednego zdania, którego nie można wyszeptać do ucha
umierającej osoby.” W słowach zatrzymuje się tak wiele, a zarazem odsłania w
nadmiarze przepastne przestrzenie duszy. Żeby nie poddać się „industrialnym epifaniom”
wirtualnej rzeczywistości, człowiek odczuwa pragnienie do zwierzania się innym;
coś w rodzaju duchowego dziennika lub anachronicznie postrzegalnego pamiętnika,
zatrzymującego wydarzenia w skrzętnie wykreślonych zwierzeniach o spotkaniach z
innymi i miejscach- partykułach ulotnych chwil. Przeżywać swoje życie jako
drogę ku głębi, pomimo piętrzących się trudności i wahań nie obcych przecież nikomu.
To wszystko przenika nić wiary, nasycając wolnością i nieustannym pytaniem lub
rozbijaniem umysłu o paradoksy, jakże dynamizujące religię w jej warstwie
intelektualnej. „Patos nieograniczonej wolności nie może znieść Boga który
narzuca ograniczenia”(B. Welte). Trzeba być cierpliwym wobec Boga, aby móc uchwycić
błysk światła na krawędzi spadającego liścia. Trzeba być cierpliwym, aby mieć
odwagę wadzenia się ze sobą, aby ostatecznie pozwolić oczom odbić blask światła
z Taboru. „Nic tak jak religia nie wchodzi w relację z tym, czym nie możemy
dysponować”- pisał Hermann Lübbe. W świecie w którym tak namacalnie odczuwa się
kryzys religii, a tym samym jej wielki głód- pozostaje zafascynowanie
przestrzenią ducha, jakieś trudne do wytłumaczenia poszukiwanie po omacku
świętości. „Wielki grzech ludzi współczesnych to odepchnięcie Niewidzialnego”(J.
Green). Wbrew odtrąceniu i zagubieniu, wiara staje się widzeniem. Wspaniały i
rozciągnięty na cięciwie czasu świat sztuki z którego wyłania się pragnienie
spotkania z Tym, którego spowija nimb piękna i obłaskawiającej wspaniałości,
wyrażonej w trudnym do przyjęcia milczeniu. „Całe chrześcijaństwo nie jest
niczym innym, jak zdobywaniem siły w Chrystusie i przez Chrystusa, siły w
obliczu życia i śmierci, zdobywaniem siły życia, dla której nie są straszne
cierpienia i ciemność, siły realnie przemieniającej”- pisał Bierdiajew. W
chwilach paraliżującej bezradności i niezrozumienia wychodzi naprzeciw prostaczków
Ten, który o sobie powiedział: „Droga, Prawda i Życie.”