środa, 18 stycznia 2023

 

Przed otwartą zaś źrenicą – świat ten – wieczną tajemnicą. Wbrew imperialnym zakusom Putina na oczach zachodniego, jeśli nie całego świata, dokonuje się powolny rozkład Rosji. Wbrew jakiejkolwiek logice i wyobraźni „glinianego kolosa” wojna z Ukrainą przyśpieszyła proces rozpadu, który zdaje się był nieunikniony. Idea odtworzenia „caratu” bolszewickimi metodami nie powiodła się i okryła wstydem naród z wielowiekową kulturą. Atmosfera wojny odsłoniła brutalne mechanizmy gwałtu i okrucieństwa wymierzonego w sposób najboleśniejszy w ludność cywilną. „To nie ludzie ulegają zepsuciu. To psuje się w nich człowiek” (Saint-Exupéry). Skłonność do przemocy została opieczętowana błogosławieństwem duchowych przewodników narodu i zdemontowała jakiekolwiek wartości chrześcijańskie- ducha współczucia i miłosierdzia który niegdyś stanowił ewangeliczną duszę dawnej, rzekomo świętej Rusi. Kilka mrocznych pragnień jednego dyktatora, może kolorowy świat, zamienić w gruzowisko i złogi żelastwa. Zamiast idei Królestwa Chrystusowego, objawiło się wampiryczne imperium Antychrysta. Janowe chrześcijaństwo ziemi objawionej i rezurekcyjnego triumfu Odkupiciela, zostało wydane w ręce dzieci ciemności niosących pożogę wojny- niczym horda z dzikiego stepu. Putin, podobnie jak przed nim bolszewizm, zrobi wszystko dla swego triumfu; nawet za cenę poświęcenia milionów ofiar złożonych na ołtarzu bezgranicznej próżności i dyktatury światopoglądu ufundowanego na ortodoksyjnym mesjanizmie Trzeciego Rzymu. Jakże wymowne w tym miejscu zdają się słowa Bierdiajewa o komunizmie i chrześcijaństwu które z wielką łatwością można wkleić do obecnej sytuacji politycznej: „Komunista nie może żyć bez wroga, bez negatywnych uczuć do wroga, traci patos, kiedy wróg istnieje. Jeśli wroga nie ma, to trzeba go wymyślić.” Dzisiaj tym wymyślonym wrogiem jest mit ukraińskiego nacjonalizmu, przeżarty złem zachodni świat i Polska która rzekomo depcze święte imię Rosji. Nie mogąc wygrać na froncie, Rosja chce sparaliżować Ukrainę i zrównać jej miasta z ziemią. Chce z ziemi zdolnej wykarmić miliony, uczynić ugór i cmentarz bezimiennych – sprofanowanych ciał. Gleba czarna i urodzajna, pokryje się truchłem i milczącym strachem tych którzy przeżyli, a których twarze przykrył woal żałoby. „Zatapiamy się w śmierci tych, których kochamy, jak cierniowy krzak skrzyżowany z wyciągniętymi rękoma”(Ch. Bobin). Inscenizacja tego obłąkanego dramatu budzi przerażenie i oburza. Zamiast spowolnienia tej miażdżącej wolność maszyny- wszystko emanuje jeszcze większą siłą zła, wbrew licznym sprzeciwom opinii publicznej i wystraszonym politykom z Parlamentu europejskiego (którzy jeszcze do niedawna czerpali profity z finansowej przyjaźni z Rosją).  Bądźmy szczerzy. Mit wielkiej Rosji padł, a deszcz nieustanie spadających rakiet jest jedynie pojękiwaniem zranionego zwierzęcia który czeka na nieuchronne unicestwienie. „Czas świata dzieckiem jest, które się nim bawi w kamyczki; dziecięcej gry panowanie”- pisał poeta Omar Chajjam. Pewnego dnia ktoś będzie musiał usunąć gruzy domów. Policzy w pamięci zamordowanych i postawi na glinianej ziemi krzyże. Życie zakwitnie na powrót, wbrew panoszącej się zewsząd śmierci. Stanie na środku wyjałowionego miasta dziecko w którego oku, rozbłyśnie iska nadziei i pragnienie porzucenia rozpaczy. Nastanie dzień którego nie trzeba będzie wyrywać z kalendarza.