Boże,
miej litość dla mnie, grzesznika (Łk 18, 13). Ewangelia
opowiada o dwóch ludziach, którzy przyszli do świątyni na modlitwę. Faryzeusz i
celnik- dwie jakże odmienne postawy wobec Boga. Jeden zaanektował świątynię
jakby była jego własnością, drugi nie wszedł do świętej przestrzeni, będąc świadomym
swojej niegodności. W rzeczywistości świątynia okazała się miejscem gościnnym
dla tego drugiego- człowieka o szemranej reputacji, podatkowego ździercy,
konfidenta. Faryzeusz jest zapatrzonym w siebie pozorantem, przedstawiającym
Bogu litanię swoich zasług. Oczekuje podziwu, błogosławieństwa i dyskredytacji
tych, którzy nie są wstanie osiągnąć jego pułapu doskonałości. Mądrość
Ewangelii kieruje się inną logiką: „Dostąpi zbawienia ten, kto zbawia innych.”
Ten drugi wręcz przeciwnie, widzi jedynie w swoim wnętrzu grzech. Otchłań jego
pustki otwiera się, stając się modlitwą błagania o usprawiedliwienie. Jego
życie nie jest chybione. Ten, nie potrzebuje nic więcej poza pełnym miłości
spojrzeniem Boga. „Kiedy ogołocicie człowieka ze wszystkiego, nie jest już w
waszym władaniu- znowu staje się wolny”- czytamy w Pierwszym kręgu Sołżenicyna.
Faryzeusz doświadcza własnego Hosanna.
Jego duchowa bezdomność i kruchość, zyskuje usprawiedliwienie i aprobatę Boga.
Ewangelia nam mówi, że życie w Chrystusie wymaga pokory i ubóstwa serca;
otwartość na nowość życia. Stan skruchy otwiera przedsionki nieba. Oczy
cielesne zostają zamknięte, a oczy duszy zaczynają widzieć świat przeniknięty
łaską. Jest w tym bardzo głęboko zakorzeniony i świadomie obecny w
chrześcijaństwie element metanoi - zwrotu
od życia płytkiego, banalnego i rozmienionego na dobra tego świata. Świata
który jedynie mirażem, złudzeniem szczęścia- „idolatrią samego siebie” (św.
Andrzej z Krety), w której głębi jest jedynie samotność, samoadroacja,
ostatecznie droga do unicestwienia. „Prawdziwa asceza rozpoczyna się od
wyzbycia się strachu o utratę tego, co może być utracone”- pisał R. Panikkar.
Stan pokajania tak silnie rysujący się na twarzy i w duszy celnika, świadczy o
możliwości wyrwania się ze stanu duchowego letargu i śmierci. W tym miejscu
jakże wymowne stają się wiekopostne słowa modlitwy św. Efrema: „Tak, Panie,
pozwól mi wiedzieć moje grzechy i nie sądzić mojego brata, ponieważ Ty jesteś
błogosławiony na wieki wieków. Amen.”