czwartek, 14 września 2023

 

Świat mający cztery krańce dzisiaj uświęca się przez podniesienie mającego cztery końce krzyża Twego, Chryste Boże nasz, a wraz tym podnosi się moc wiernego ludu twego- tak stichera dzisiejszego dnia wychwala najważniejszy znak chrześcijaństwa; trofeum życiodajnego Krzyża. „Gdy wywyższycie Syna człowieczego poznacie, że ja Jestem”(J 8,28). Chrześcijaństwo przez kręte wieki historii spogląda na Krzyż i kontempluje na nim swego Pana-  Baranka, Wojownika i Zbawcę. Prawosławie egzorcyzmuje nim strony świata. W krzyżu niczym w kadrze błony fotograficznej zostaje zatrzymana głębia miłości Boga, oddającego w ręce ludzi własnego umiłowanego i współistotnego Syna. „Jednakże ten, kto zna misterium Krzyża i Grobu- pisał św. Maksym Wyznawca- zna również podstawową rację wszystkich rzeczy.” Jakże uświęcone zostało drzewo kaźni, rozkwitając niczym edeniczne drzewo poznania i uświęcenia. Rozłożyło swoje gałęzie, czyniąc z nich tron dla Króla. „Bez krzyża człowiek znalazłby się w niebezpieczeństwie uważania tego świata za ostateczną rzeczywistość. Bez krzyża nie postrzegałby już świata jako daru Boga”(D. Staniloae). Dlatego chrześcijanie Zachodu utkali nabożeństwo Męki Pańskiej takimi oto słowami wezwania: „Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie. Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.” Ile jest w tym westchnieniu religijnego żaru i współodczuwania wraz Nim trudnej, niejednokrotnie osobistej drogi bólu. Na drzewie tortury zawisł Ten, którego ręce udzielały błogosławieństw, uzdrawiały i przywracały wzrok niewidomym, wymazywały trąd z ludzkich twarzy i pisały na piasku kiedy „bezgrzeszni” próbowali cisnąć kamieniami w cudzołożną kobietę. Te dłonie połamały chleb, który stał się najdrogocenniejszym skarbem poranionego przez grzechy Kościoła. W końce te dłonie zostały przytwierdzone do drzewa i pozostają ciągle rozpostarte dla tych których świat uznał za niepotrzebnych i za biednych na miłość. Gwoździe przebijające nogi, które pewnego wieczoru namaściła kobieta olejkiem o zapachu nieba, na którą syczeli sprawiedliwi puryści żydowskiego prawa. Kościół dzisiaj w liturgii podnosi do góry Krzyż, a na Nim ukrzyżowaną Miłość. To mistagogiczny kadr z Golgoty lub powtórzony gest świętej Heleny, która z szacunkiem podniosła z ziemi najcenniejszą relikwię, przekazała patriarsze Makaremu, każąc następnie jej partykuły rozesłać w różne strony świata. To symboliczne wejście w otchłań ciemności- opuszczenia i triumf Zmartwychwstania. Patriarcha Bartłomiej I w swojej medytacji do Drogi Krzyżowej w Koloseum napisał: „O Jezu z ramionami na zawsze otwartymi, z Twego przebitego boku tryskają wody chrztu i krew Eucharystii. Niech krople krwi odnawiają cały świat, jutrzenka Ducha podnosi się z torturowanego ciała. Potrzebowaliśmy wcielenia i śmierci Boga, abyśmy mieli moc odradzania się. Drzewo hańby stało się Drzewem Życia, osią świata, która gromadzi wszystkie nasze bóle, by oddać je ogniowi Ducha. To drzewo wznosi się z ziemi do nieba. Drabina Jakuba, droga aniołów, jego owoc kryje w sobie całe życie, my go spożywamy, a spożywając nie umrzemy.”