Człowiek jest istotą o
nieprawdopodobnym potencjale zdumienia. Swoimi zmysłami przenika strukturę
świata, dostrzegając w najbardziej drobiazgowo utkanych splotach natury,
piękno- składające się na całość artystycznego dzieła Stwórcy. „Spacer w
naturze jest jak przebywanie w wielkiej bibliotece, w której każda książka
zawiera tylko podstawowe zwroty… W przyrodzie są fragmenty starożytnego
alfabetu, fragmenty wielkich liter, strużki kursywy, wielkie błękitne
przestrzenie ciszy”(Ch. Bobin). U kresu każdego zachodu słońca, przyroda w
swojej konwulsji miłości, wyczekuje ponownego przebudzenia w łasce i naturze,
którą budzi do życia niewidzialny oddech; muśnięcie ust składających pocałunek
materii – powołanej do tego, aby być przeobrażoną i przyozdobioną na moment
miłosnego pochwycenia. „O brzasku dnia zmawiam się z wiatrami, by głosić
nastanie światła, a wieczorem dołączam do chóru ptaków wyśpiewując pożegnanie”
(K. Gibran). Zraniona i zdewastowana ziemia zmartwychwstaje, otulona
promieniami słońca i szumem wiatru przenoszącym partykuły życia w miarowym kołowrocie
czasu. Tajemnica Stwarzającego znajduje swoje odbicie w zwierciadle stworzenia
! Człowiek jest cząstką tego, co ożywione. Śmieszną chwilą historii, żyjącą –
jak sugerował św. Grzegorz z Nyssy – „życiem śmierci” w świecie opieczętowanym
przez śmierć. Każde stworzenie ma swój „logos”, swój „istotowy sens”- jak
twierdzą Ojcowie Kościoła. Z jaką nostalgią można rozmyślać o świecie, który w
oczach wielu ludzi się kończy, tragicznie wypala, przemija bezpowrotnie,
unicestwiony bezmyślnością istot obdarzonych bezgraniczną wolnością Bożych
dzieci. Stygmat wolności jest brzemienny w skutkach. Nieuzasadniony niczym
gwałt i nienawiść wobec zewnętrzności. Taka postawa, rodzi pokusę zawłaszczenia
i tragicznego podporządkowania. Być może niebawem tylko sztuka przechowa dla
nas niczym niezmącone krajobrazy dzieciństwa, przykryte asfaltem polne ścieżki,
ferment ziemi pod stopami wędrowców, czy źródła strumieni z których można było wczoraj,
pić wodę bez opamiętania. „Przyznaję, że już nie rozumiemy, czym jest drzewo,
lasy w najlepszym wypadku zmieniają się w parki, a park to kłamstwo- pisał Y.
Bonnefoy – Ale nieraz, gdy wieczorem jedziemy na obrzeżach nijakiego miasta,
nagle z bezkresnego betonu, w labiryncie świateł, na skrzyżowaniu wyrasta
przykurzone drzewo. W jego rozdarciu zachowuje się jednak, nietknięte, kojące
piękno, ziemia utracona.” Być może to jedno drzewo, pośród industrialnej udręki
blokowisk zachowuje w sobie pamięć Raju, o którym już człowiek dawno zapomniał,
albo zwyczajnie wyparł ze swojej kruchej świadomości- niczym martwe gałęzie
które niesie od tak rzeka. „Trzeba więc spoglądać na naturę z respektem, nawet
z pełnym uniżoności szacunkiem, z jakim patrzymy na dzieło sztuki- przekonywał
O. Clement – naznaczone piętnem geniuszu osoby. To źródło prawdziwego
poznania.” Całować ziemię i wyjawiać prawdę o własnym człowieczeństwie
wychylonym w stronę świtu.