Podobnie
też [jest z królestwem niebieskim] jak z pewnym człowiekiem, który mając udać
się w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć
talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i
odjechał (Mt 25,14-30).
Światoobraz przypowieści
nakreślonej przez Chrystusa wymaga od słuchaczy nie tylko elastyczności umysłu,
co umiejętności czytania pomiędzy wierszami. Drganie serca pośród napierającego
zewsząd rozproszenia. Zdać rachunek przed Bogiem ! „Człowiek jest istotą
dramatyczną, stającą się, niespokojną, zadaną samej sobie, istotą ocalającą
swoje człowieczeństwo lub zatracającą się w egoizmie własnych dróg i wyborów
wolności”- pisał W. Hryniewicz. Mamy tu wydźwięk eschatologiczny, wskazujący na
rzeczywistość która nastanie jutro, a poprzedzać ją będzie dobrze i bez szemrania
wykonana praca. Człowiek wiary ma zakasać rękawy i wziąć się do roboty, wbrew
kalkulacją finansowym i oglądaniu się na innych. Pojemność konta w tej chwili
nie jest ważna, liczy się jedynie wynik końcowy. Słowo Boga „jest proklamacją,
w której realizuje się nadejście tego, co jest proklamowane”(K. Rahner). Obwieszczona
rzeczywistość nowego czasu, wymaga udziału człowieka, mobilizacji,
intelektualnych sprawności, talentów, a nade wszystko charyzmatycznej
dyspozycyjności do zadań które przerastają najśmielsze oczekiwania i ludzkie
siły. Bóg udziela człowiekowi darów i mocy do ich realizacji, aby je pomnożył.
Radość niezależności i głębokiego namysłu. Czas „nieobecności” właściciela jest
momentem próby, dojrzałości i odpowiedzialności. Egzamin z wiary i
pracowitości, sprytu i dalekowzroczności. Jedność odzwierciedlona w eklezjalnym
działaniu i twórczości. Czas inwestowania- „maklerski gwar”- mający na celu
pomnożyć dobra i dystrybuować je, urzeczywistniając zarys krajobrazu Królestwa Bożego.
„Cóż zaś większego może być dane wiernemu słudze, jeśli nie to, że może być
razem z panem i oglądać radość swojego pana”- pyta św. Hieronim. Raj jest za
drzwiami, a my posiadamy do niego klucze. Piękno wyczekiwanego świata musi
przyczynić się do stanowczego działania na miarę osobistych predyspozycji,
porzucając dogmat nicości, aby ostatecznie przekonać się jak cudowny jest
oddech w Bogu. Zwrócić się ku niebu, nawet wtedy kiedy się zagubimy, roztrwonimy
talenty i zaszyjemy się wstydliwie na peryferiach. Możemy wrócić do początku i
zacząć jeszcze raz, a „łzy wyrzeźbią w nas warstwę nowej świadomości, będą
czymś więcej, niż smutek, bunt czy rozpacz”(J. I. Leloup). Prawdziwe i pełne
życie zaczyna się tutaj i ma swój finalny akord po drugiej stronie. Kończę to
rozważanie modlitewnym westchnieniem nadziei Nersesa Snorhali: „W moich rękach
leży czynienie dobra. Daj mi łaskę, abym przez talent mógł się Tobie jeszcze spodobać.”