środa, 20 września 2023

 

Ostatnie przebłyski lata i słoneczność której nie sposób przegapić. Wyzłacanie wszystkiego, co matowe i nieprzejrzyste. Znużony nieustannym roztrząsaniem myśli, ignoruję i porzucam je na moment. Zapadam w głąb siebie i świata. Nostalgia ! „Ciało świata ma stać się w człowieku, pod palącą pieczęcią Bożego obrazu, prawdziwym obliczem, czystą różnicą przejrzystości, czyli ikoną”(O. Clement). Wobec tego doświadczenia, inteligencja okazuje się siłą samotną. Powietrze wyprażone tak aromatycznie, próbuje zapanować nad prymatem smogowej duszności miasta. Natura przywraca peryferiom utracone piękno, wbrew maltretującej uszy kakofonii, czy zmęczeniu oczu homogenicznością industrialnej i nachalnej brzydoty. Nawet niewidomy siedzący na przeciwległej ławce, wychyla spękaną twarz- próbując spowitym ciemnością oczu - przydać choć iskrę światła i nadziei. Pies swoim zachrypniętym skomleniem, opowiada mu o cudowności chwili, prężąc się niczym atleta przed mającymi nadejść zawodami. Ja też uwalniam zmysły ze schematu zwyczajnej powściągliwości i sycę się światem, zanim zatopi się w konieczności przemijania i śmierci, „krawędzi milczącej.” Przypominają mi się w jednym momencie słowa z Notatnika Camusa: „Miliony oczu podziwiały ten pejzaż, a jest on dla mnie jak pierwszy uśmiech świata.” Sekretna symbolika natury dla niewidzących, choć co paradoksalne potrafiących widzieć ! Nagle zatapiasz się w kształtach i barwach których urzeczenie i zapach, potrafi uchwycić jedynie ślamazarne dziecko, unoszące dłoń ku górze- sięgając wzrokiem ponad świat zajętych sobą dorosłych. Stąd niedaleko do cudowności, której kontury permanentnie zamazują ludzie, zajęci egoistycznie skutecznością i pojemnością własnego rozumu; lub co gorsza zasobnością wibrującego telefonu. Czy jesteśmy wstanie uciec od świata w którym Bóg, jak wirtuoz i biegły w swej profesji artysta, maluje tak fantastyczne przedsmaki Raju ? Nie potrafimy i nie chcemy. Pragniemy bezwiednie pozostać w tym zauroczeniu i oniemieniu- chwili odnotowanej na marginesie niewidzialnego szkicownika pamięci. Wszystko staje się tak sekretne i zarazem namacalne, iż można trwać w bezruchu i naprzeciw Obecności. „Dlaczego mnie łudzisz przemyślnie. Kamieniem, to wiatrem, to ptakiem ? Dlaczego Twój uśmiech mi błyśnie. Gwałtownym nieba odblaskiem ? – pyta poetka Anna Achmatowa. W tej impresji kapituluje prozaiczność teologii z opasłych książek i zatęchłych uniwersyteckich korytarzy, gdzie o wszystkim się domniema, a nie przeżywa w głębokościach czekającej nasycenia duszy. „Kiedy modliłem się sercem- wyznaje rosyjski Pielgrzym- wszystko wokół mnie ukazywało mi się z najlepszej strony… wszystko modliło się i oddawało chwałę Bogu. Zrozumiałem wtedy, co Filokalia nazywa znajomością języka stworzenia, którym człowiek może rozmawiać ze stworzeniami Boga.” Pulsowanie życia jest tak urokliwe, iż nie potrzeba nic więcej. Żadnych dodatkowych podniet umysłu, czy szukania na gwałt sennej Arkadii której to wejście tarasują niespełnieni i życiowo pogubieni marzyciele, co gorsza mizantropi. Dla chrześcijanina każda drobina świata ma w sobie ślad pierwszego dotknięcia, tchnienia, wyartykułowanego piękna, wielkiego wybuchu miłości. „Bóg ciągle tworzy świat: a gdy cię dziwi to. Pomyśl, że u Niego nie ma przed i po”- wydobywa na powierzchnię zapomnianą przez wielu prawdę Angelus Silesius. Nie warto przegapić takiej chwili. Być może to prolog do czego większego, o czym jeszcze nie wiemy. Za drzwiami niepoznania, rozpościera się horyzont bliski i rozpoznany oczami duszy.