Umiłowani,
jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i
miłość ku Niemu jest w nas doskonała. Poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas,
bo udzielił nam ze swego Ducha. My także widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec
zesłał Syna jako Zbawiciela świata. Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem
Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto
trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim. Przez to miłość osiąga w nas
kres doskonałości, ponieważ tak, jak On jest w niebie, i my jesteśmy na tym świecie. W miłości nie
ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto
się lęka, nie wydoskonalił się w miłości.
Ewangelia Jezusa to nic
innego jak testament miłości- przykazanie które jest nie tyle formalnym nakazem,
co intrygującą wykładnią autentyczności dojrzałej postawy, każdorazowego wychodzenia
ku drugiemu człowiekowi. Miłość do siebie i drugiego człowieka jest największym
sprawdzianem tego jacy rzeczywiście jesteśmy. „Zobaczcie jak oni się miłują…”,
tak charakteryzowano postawę pierwszych wyznawców obserwując ich życie z
bliska. Co o nas mogą powiedzieć dzisiaj ludzie dla których dalekie lub
niezrozumiałe jest przesłanie chrześcijaństwa ? Jaką opinię nam wystawioną
podglądacze kościelnych struktur i baczni w ocenie krytycy współczesnej
religijności ? Czasami sobie myślę iż boimy się kochać… Ewangelia jest trudna,
czasami nas wyprzedza, wymusza przyjęcie określonej postawy, polaryzuje nasze
zamierzenia. Kiedy przeglądamy się w niej jak w zwierciadle wolimy zasłonić twarz
i uspokoić bicie serca, ponieważ wydaje się, iż nie podołamy w rozdawnictwie
miłości. Czasami spoglądam w swoje serce i paraliżuje mnie lęk, odbiera mi
odwagę kochania. Przeczytałem kilka dni temu bardzo intrygujące słowa które
wypowiedział ks. Hryniewicz w jednym z wywiadów. Warto się nad nimi zatrzymać,
pomyśleć, przetrawić: „Bo przykazanie mówi: Będziesz miłował bliźniego swego
jak siebie samego ! Kto nie umie zaakceptować siebie, ten nie pogodzi się także
z innymi. Stale krzywo patrzy, krzywdzi ich
i rani. Trzeba mieć w sobie akceptację i umieć nieraz wybaczyć samemu
sobie, aby umieć wybaczyć innym”. Postawa pięknej miłości rodzi się z faktu
akceptacji siebie, z uznania swojej nieporadności, ograniczoności i zdolności
do właściwej, dojrzałej oceny siebie. Nosimy w sobie tyle miażdżących serce kompleksów,
zranień, niepoukładanych i posklejanych relacji do innych ludzi…, one odbierają
nam chęć kochania. „Kocham więc jestem”- odkryć w sobie uzdrawiającą miłość,
wskrzeszającą do bycia ku innym. Im bardziej spotykam się z nieakceptacją,
odrzuceniem, krzywdzącym słowem… tym bardziej staram się kochać i szanować
drugiego człowieka. Choć wewnętrznie się irytuję, przecieram łzy z niepradności, ale kocham…
ile to kosztuje wysiłku. Fromm napisał słowa które powinny stanowić codzienny
rachunek sumienia: „Miłość zaczyna się rozwijać dopiero wówczas, gdy kochamy
tych, którzy nie mogą się nam na nic przydać”. Szeptam każdego dnia na
modlitwie Bogu: kochaj mnie mocno, bo czasami nie daję rady, kochaj innych we
mnie… kochaj bo Miłością wszak Jesteś !