czwartek, 8 stycznia 2015



1 J 4,11-18

Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała. Poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas, bo udzielił nam ze swego Ducha. My także widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata. Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim. Przez to miłość osiąga w nas kres doskonałości, ponieważ tak, jak On jest w niebie, i my jesteśmy na tym świecie. W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości.

Ewangelia Jezusa to nic innego jak testament miłości- przykazanie które jest nie tyle formalnym nakazem, co intrygującą wykładnią autentyczności dojrzałej postawy, każdorazowego wychodzenia ku drugiemu człowiekowi. Miłość do siebie i drugiego człowieka jest największym sprawdzianem tego jacy rzeczywiście jesteśmy. „Zobaczcie jak oni się miłują…”, tak charakteryzowano postawę pierwszych wyznawców obserwując ich życie z bliska. Co o nas mogą powiedzieć dzisiaj ludzie dla których dalekie lub niezrozumiałe jest przesłanie chrześcijaństwa ? Jaką opinię nam wystawioną podglądacze kościelnych struktur i baczni w ocenie krytycy współczesnej religijności ? Czasami sobie myślę iż boimy się kochać… Ewangelia jest trudna, czasami nas wyprzedza, wymusza przyjęcie określonej postawy, polaryzuje nasze zamierzenia. Kiedy przeglądamy się w niej jak w zwierciadle wolimy zasłonić twarz i uspokoić bicie serca, ponieważ wydaje się, iż nie podołamy w rozdawnictwie miłości. Czasami spoglądam w swoje serce i paraliżuje mnie lęk, odbiera mi odwagę kochania. Przeczytałem kilka dni temu bardzo intrygujące słowa które wypowiedział ks. Hryniewicz w jednym z wywiadów. Warto się nad nimi zatrzymać, pomyśleć, przetrawić: „Bo przykazanie mówi: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego ! Kto nie umie zaakceptować siebie, ten nie pogodzi się także z innymi. Stale krzywo patrzy, krzywdzi ich  i rani. Trzeba mieć w sobie akceptację i umieć nieraz wybaczyć samemu sobie, aby umieć wybaczyć innym”. Postawa pięknej miłości rodzi się z faktu akceptacji siebie, z uznania swojej nieporadności, ograniczoności i zdolności do właściwej, dojrzałej oceny siebie. Nosimy w sobie tyle miażdżących serce kompleksów, zranień, niepoukładanych i posklejanych relacji do innych ludzi…, one odbierają nam chęć kochania. „Kocham więc jestem”- odkryć w sobie uzdrawiającą miłość, wskrzeszającą do bycia ku innym. Im bardziej spotykam się z nieakceptacją, odrzuceniem, krzywdzącym słowem… tym bardziej staram się kochać i szanować drugiego człowieka. Choć wewnętrznie się irytuję, przecieram łzy z niepradności, ale kocham… ile to kosztuje wysiłku. Fromm napisał słowa które powinny stanowić codzienny rachunek sumienia: „Miłość zaczyna się rozwijać dopiero wówczas, gdy kochamy tych, którzy nie mogą się nam na nic przydać”. Szeptam każdego dnia na modlitwie Bogu: kochaj mnie mocno, bo czasami nie daję rady, kochaj innych we mnie… kochaj bo Miłością wszak Jesteś !