Jezus
mówił ludowi: „Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod
łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku? Nie ma bowiem nic
ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw. Kto ma uszy do słuchania, niechaj
słucha”. I mówił im: „Uważajcie na to, czego słuchacie. Taką samą miarą, jaką
wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. Bo kto ma, temu będzie dane; a
kto nie ma, pozbawią go i tego, co ma”.
Chrześcijaństwo
od samego początku dobrze rozumiało symbolikę światła. Światło lampy można
rozumieć jako symbol życia i pomyślności. W znaczeniu metaforycznym lampą jest
sam Bóg: "Bo Ty, o Panie, jesteś moim światłem, Pan rozjaśnia moje
ciemności" (2 Sm 22,29). Człowiek jest podobny do kruchej glinianej
lampki, która mimo swojej delikatności może nieść światło Chrystusa i powinna
nim promieniować. Hilary z Poitiers nazywa lampę "promieniującym światłem
duszy, oświetlonej Sakramentem Chrztu Świętego". Każdy chrześcijanin w
momencie chrztu otrzymuje świecę to bardzo wymowny gest Kościoła, aby pamiętał
ze ma być światłością jak Chrystus, i jego życie ma być przeniknięte światłem
prawdy. Według Ojców Kościoła, ochrzczeni, odziani w białe tuniki, okrywają się
świetlistymi szatami Chrystusa- himatia
foteina- takimi, jakie On ukazał podczas swego Przemienienia. Mamy uczyć
się wpatrywać w jasność Pańską jakby w zwierciadle. To przywilej wybrania i
posłania z kerygmatem życia i miłości, świadectwa prawdziwej obecności Boga,
rozświetlenia drogi każdego człowieka. "Mamy jednak mocniejszą, prorocką
mowę, i dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali, jak przy lampie,
która świeci w ciemnym miejscu." (2P1,19). Wczesnochrześcijański apokryf
wielokrotnie już cytowany pięknie oddaje powołanie chrześcijanina:
"Ten, kto jest ze mną, jest ogniem". Nie chodzi tu o paradoksy ani o
dialektykę, ale o ogień, który spala. Trzeba wrócić do prostego i uderzającego
języka przypowieści, moje życie ma być światłem i zapalać świat ogniem, aby
twarz Chrystusa rozbłysła na twarzach uśpionych obojętnością uczniów.
Chrześcijańska wspólnota przeniknięta światłem Ewangelii, porwana ogniem
kerygmatu, staje się prawdziwa i rozświetla ciemność, narzuca się jako znak,
przemawia do każdego brata i siostry językiem przemieniającej siły Pana. Wtedy
świat może rozpocząć dialog z autentycznym chrześcijaństwem, które doświadczyło
Mistrza na górze Tabor, zobaczyło Jego chwalebne rany pełne światłości i pusty
grób. Wtedy przyjdą inni do lampy i zajaśnieją ich oblicza. "Widziałem jak
ludzie szarzy, brudni i brzydcy- niczym stare szlachetne kamienie, z których
zdejmuje się warstwę kurzu i którym daje się przez chwilę poleżeć w żywym
cieple wnętrza dłoni- nagle rozbłyskują strumieniami światła". Rozbłysnąć
światłem, to jednocześnie przyjąć całe przesłanie które rodzi się z wiary w
wydarzenie Paschy Pana. Emanacja światła z pustego grobu, postać
zmartwychwstałego Pana opromieniona światłem, i w końcu my sami, Jego wyznawcy
zaproszeni do uczestnictwa w niestworzonym świetle. Niech światło Chrystusa
chwalebnie zmartwychwstałego rozproszy ciemności naszych serc i umysłów".