niedziela, 18 stycznia 2015

"Daj mi pić !" - tydzień modlitw o jedność chrześcijan

Spotkali się przy studni Bóg i Samarytanka, Źródło i człowiek, to wydarzenie wypisało coś niezwykłego w historii ludzkich pragnień, odniesień. To powrót do rajskiej sytuacji gdzie człowiek i Stwórca „przechadzali się” po ogrodzie, prowadzili dialog, jak ten który po wielu wiekach podejmie Chrystus z ową nieznana z imienia kobietą. Pojawiły się ponadczasowe pytania gdzie należy czcić Boga, czy na tej górze a może na innej, jaki kult będzie stosowny do Misterium które zawiera się w samym Bogu. Wpisuje się te dylematy, zrozumienie tajemnicy chrześcijańskiego spotkania, jakim jest sakrament miłości „podzielonych braci”.    Trzeba jak Chrystus usiąść przy studni, źródle Jakuba, aby w zmęczeniu i skwarze zmęczonego i obarczonego grzechem człowieczeństwa, odkryć nową jakość istnienia, aby zaczerpnąć ze studni, tak aby łaknąć i pragnąć sercem miłosierdzia. Aby powiedzieć jak grzeszna kobieta: „Panie daj mi pić”, trzeba najpierw odnaleźć studnię, oazę rozkwitającą jak rajski ogród, spulchniony strumieniem źródła, tworzącym miejsce posilenia i wytchnienia. Cieszę się, iż hasłem tegorocznego tygodnia ekumenicznego jest ten fragment Ewangelii o Samarytance przy studni. Każdy chrześcijanin bez względu na wyznanie podąża ku źródłu, aby tam odnaleźć „Wodę Żywą”- Chrystusa. Kiedy wspólnie dotrzemy do studni różnymi drogami przekonamy się, jak bardzo blisko byliśmy siebie, jak często egoizm i  konfesyjność oddzielały nas od siebie na drodze wiary, nie pozwalając tym samym dokonać aktu przebaczenia i z wyrozumiałością spojrzeć sobie w oczy. On czeka na nas u źródła, a nasza rozmowa w drodze będzie przybliżała nas do wzajemnej komunii. Tą drogą jest ekumenizm, bez względu na to jak będziemy rozumieli ten proces uprawiania- prawdziwie i wiarygodnie chrześcijańskiego dialogu. Ks. Hryniewicz napisał w jednej z książek podejmujących problematykę ekumenii: „Ekumenizm daje doświadczenie „innych”. Tworzy nowe fakty w życiu duchowym chrześcijan. Pozwala zetknąć się z konkretną rzeczywistością życia religijnego innych chrześcijan. Ta bezpośredniość kontaktu wyciska niezatarte znamię na duchowym obliczu człowieka wierzącego. „Ekumenizm dał mi wiele”- wyznaje o. Yves Congar- bardzo wiele, zmieniając moje życie wewnętrzne tak głęboko, iż nie potrafię tego wyrazić. Każdy kontakt z kimś naprawdę innym zobowiązuje nas przede wszystkim do tego, abyśmy dla naszego własnego dobra byli tym, czym głosimy, ze jesteśmy… Ekumenizm ukazuje i daje mi jak gdyby niezatartą część mojej osobowości, Czyni mnie nie mniejszym, lecz bardziej autentycznym katolikiem. Gdybym potrafił stać się doskonałym katolikiem, jakiż chrześcijanin nie zechciałby zostać moim bratem?”. Spotkanie różnych chrześcijan uczy postawy wzajemnej życzliwości i troski o autentyczność Jezusowego pragnienia „aby byli jedno”. Uczyć się siebie wzajemnie to odnajdywać jakże różne ścieżki na których można przeżywać tajemnicę Boga. Tak bardzo często chrześcijanie zachowują się wobec siebie wrogo, podejrzliwie, a przy tym, co najbardziej bolesne każdy z kościołów zawłaszcza dla siebie prawdę o pierwszeństwie bycia najbliżej Chrystusa. Jak cienie powracają rozdrapywane rany historii, bolesnych dramatów, dogmatycznych sporów, ekspansywności i prozelityzmu… itd. Potrzeba dzisiaj chrześcijaństwu daru jedności i przebaczenia, nie szukania i narzucania swoich racji, ale pokornego rachunku sumienia, którego owocem będzie dar wzajemnej miłości. Będzie to napełnienie duszy Duchem Świętym „Każdy kto pije tę wodę znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, która Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda którą Ja mu dam, stanie się w To będzie wtedy wydarzenie spotkania, zaspokojenia, uciszenia tego co, rozkrzyczane w nas, uzdrowienia tego potrzaskane, obmycia tego co grzeszne, stając się tymsamym, źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu”(J4,13-14).
Tydzień modlitwy o jedność, to nie tylko kurtuazyjne spotkania na modlitwie, wypicie kawy i wymiana uśmiechów, czy symboliczne gesty które szybko odejdą w niepamięć… Droga bycia braćmi to doświadczenie głębokiej przemiany (metanoi), zmiany sposobu myślenia o sobie, uznanie w sobie zagubionego brata (bez kompleksów) który pragnie wrócić do rodzinnego domu. Od wielu lat uważam, iż chrześcijaństwa nie zrozumie się w pełni bez daru jedności. Chrześcijanie podzieleni i obwarowani w swoich teologicznych racjach, nieustannie są zgorszeniem dla świata. Kształt dzisiejszej Europy, jej postępująca sekularyzacja i zagrażająca islamizacja jest produktem takiego gorszącego myślenia oraz działania przeciwko wzajemnej komunii. Podzieleni chrześcijanie stracili mnóstwo duchowej siły na miałkie dyskusje, wzajemne utarczki, budowanie okopów w obronie własnych doktryn. Każdy z kościołów w jakiś sposób zamknął Chrystusa w swoim „tabernakulum”, naklejając pieczątkę z następującą treścią: „Pan jest tylko nasz”. Jakie to  bolesne zjawiska, pełne sprzeczności i fałszujące prawdę Ewangelii. Pastor Martin Luther King, napisał niezwykle mądre słowa: „Nauczyliśmy się latać jak ptaki, pływać jak ryby, ale zapomnieliśmy, jak żyć po bratersku”. Zachowujemy się jak niedojrzałe dzieci, ciągle zawłaszczające tylko dla siebie depozyt na prawdę i ortodoksje. Szybko zapomnieliśmy jakie jest i było przesłanie o byciu jedno, zapisane w świadectwach Ewangelii i pism apostolskich. Ile tam jest śladów wspólnoty miłości, myślenia o braterstwie. Jezus myślał i mówił o uczniach (mimo że mieli różne grzechy, słabości, pragnienia i parcie ku byciu na pierwszym miejscu) jako o miłujących i przebaczających sobie braciach. „Przebaczajcie sobie wzajemnie…” Umywał im nogi przyjmując postawę sługi (niewolnika) w czasie najbardziej wymownego w miłość wydarzenia jakim była pożegnalna paschalna wieczerza. Tam pozostawił testament- miłość- być znakami miłości wobec siebie wzajemnie i świata. Piętnował tak często pojawiające się w gronie apostołów skłonności do wynoszenia się wobec innych. Spory o pierwsze miejsca, zaszczyty i karierowiczostwo które do dzisiaj penetruje wnętrza kościelnych instytucji niczym zaraza. Jakże trudne zadanie stoi przed chrześcijanami, na nowo przywrócić ducha Ewangelii- „zobaczcie jak oni się miłują !” Wielu Ojców Kościoła widząc spory pomiędzy poszczególnymi kościołami, odwoływało się do tak rozumianego braterstwa- przeżywanego w duchu miłości jako daru z siebie. Tertulian żyjący w II wieku pisał o wspólnotach przekazujących to samo misterium wiary: „Wszystkie one są pierwotne, wszystkie apostolskie, ponieważ wszystkie stanowią jedno. Aby poświadczyć tę jedność, przekazują sobie wzajemnie pokój, wymieniają imię braci i okazują sobie wzajemnie powinność gościnności…”. Większość z Kościołów podnosi konsekrowane Postacie w których prawdziwie jest obecny Chrystus i pragnie wzajemnej jedności, jednocześnie przeżywając wewnętrzny dramat na skutek braku „comunicatio in sacris”. Tutaj powraca patrystyczne powiedzenie jako imperatyw szukania siebie wzajemnie i odpowiedzialnie: „Tam gdzie jest Eucharystia, tam jest Kościół”. Jak pisał prawosławny teolog Paul Evdokimov: „W sercu Chrystusa przeżywanego eucharystycznie, łatwiej będzie można odnaleźć warunki jedności. Jeśli wszędzie i w każdej Eucharystii zrodzi się gorące pragnienie jedności, cud może okazać się bliski”.  Przyjrzyjmy się sobie z miłością i uczyńmy wszystko co będzie tylko możliwe aby miłość Jezusa urzeczywistniła się nie tylko przez jeden tydzień w roku, ale przez cały rok w odpowiedzialności za siebie i wierności miłości którą Chrystusa przelał na Krzyżu dla zbawienia wszystkich. Człowiek spragniony szuka wody tam, gdzie sądzi że ją znajdzie. Gdy błądzi nie dostrzegając kresu wędrówki ani możliwości ucieczki, rozbija namiot i przystępuje do kopania studni. Chrześcijanie bądźcie spragnieni wody żywej- jeżeli nastąpi w nas brak pragnienia to znak, że przestaliśmy być uczniami Tego, z którego boku wytrysnęło źródło sprawiające, że nawet najbardziej nieurodzajna pustynia może zamienić się rozkwitający ogród. Modlę się o to pragnienie słowami brata Rogera: „Chryste, daj nam w każdej chwili, ku Tobie kierować wzrok. Tak często zapominamy, że Ty w nas mieszkasz, że Ty się w nas modlisz, że Ty nas miłujesz. Twój cud w nas to Twoje zaufanie i Twoje przebaczenie, zawsze nam dane w tej jedynej komunii, która nazywa się Kościołem”.