Spotkali się przy studni Bóg i Samarytanka,
Źródło i człowiek, to wydarzenie wypisało coś niezwykłego w historii ludzkich
pragnień, odniesień. To powrót do rajskiej sytuacji gdzie człowiek i Stwórca
„przechadzali się” po ogrodzie, prowadzili dialog, jak ten który po wielu
wiekach podejmie Chrystus z ową nieznana z imienia kobietą. Pojawiły się
ponadczasowe pytania gdzie należy czcić Boga, czy na tej górze a może na innej,
jaki kult będzie stosowny do Misterium które zawiera się w samym Bogu. Wpisuje
się te dylematy, zrozumienie tajemnicy chrześcijańskiego spotkania, jakim jest
sakrament miłości „podzielonych braci”. Trzeba
jak Chrystus usiąść przy studni, źródle Jakuba, aby w zmęczeniu i skwarze
zmęczonego i obarczonego grzechem człowieczeństwa, odkryć nową jakość
istnienia, aby zaczerpnąć ze studni, tak aby łaknąć i pragnąć sercem
miłosierdzia. Aby powiedzieć jak grzeszna kobieta: „Panie daj mi pić”, trzeba
najpierw odnaleźć studnię, oazę rozkwitającą jak rajski ogród, spulchniony
strumieniem źródła, tworzącym miejsce posilenia i wytchnienia. Cieszę się, iż
hasłem tegorocznego tygodnia ekumenicznego jest ten fragment Ewangelii o
Samarytance przy studni. Każdy chrześcijanin bez względu na wyznanie podąża ku
źródłu, aby tam odnaleźć „Wodę Żywą”- Chrystusa. Kiedy wspólnie dotrzemy do
studni różnymi drogami przekonamy się, jak bardzo blisko byliśmy siebie, jak często
egoizm i konfesyjność oddzielały nas od
siebie na drodze wiary, nie pozwalając tym samym dokonać aktu przebaczenia i z wyrozumiałością
spojrzeć sobie w oczy. On czeka na nas u źródła, a nasza rozmowa w drodze
będzie przybliżała nas do wzajemnej komunii. Tą drogą jest ekumenizm, bez
względu na to jak będziemy rozumieli ten proces uprawiania- prawdziwie i
wiarygodnie chrześcijańskiego dialogu. Ks. Hryniewicz napisał w jednej z
książek podejmujących problematykę ekumenii: „Ekumenizm daje doświadczenie „innych”.
Tworzy nowe fakty w życiu duchowym chrześcijan. Pozwala zetknąć się z konkretną
rzeczywistością życia religijnego innych chrześcijan. Ta bezpośredniość
kontaktu wyciska niezatarte znamię na duchowym obliczu człowieka wierzącego. „Ekumenizm
dał mi wiele”- wyznaje o. Yves Congar- bardzo wiele, zmieniając moje życie
wewnętrzne tak głęboko, iż nie potrafię tego wyrazić. Każdy kontakt z kimś
naprawdę innym zobowiązuje nas przede wszystkim do tego, abyśmy dla naszego
własnego dobra byli tym, czym głosimy, ze jesteśmy… Ekumenizm ukazuje i daje mi
jak gdyby niezatartą część mojej osobowości, Czyni mnie nie mniejszym, lecz
bardziej autentycznym katolikiem. Gdybym potrafił stać się doskonałym
katolikiem, jakiż chrześcijanin nie zechciałby zostać moim bratem?”. Spotkanie
różnych chrześcijan uczy postawy wzajemnej życzliwości i troski o autentyczność
Jezusowego pragnienia „aby byli jedno”. Uczyć się siebie wzajemnie to
odnajdywać jakże różne ścieżki na których można przeżywać tajemnicę Boga. Tak
bardzo często chrześcijanie zachowują się wobec siebie wrogo, podejrzliwie, a
przy tym, co najbardziej bolesne każdy z kościołów zawłaszcza dla siebie prawdę
o pierwszeństwie bycia najbliżej Chrystusa. Jak cienie powracają rozdrapywane rany
historii, bolesnych dramatów, dogmatycznych sporów, ekspansywności i prozelityzmu…
itd. Potrzeba dzisiaj chrześcijaństwu daru jedności i przebaczenia, nie
szukania i narzucania swoich racji, ale pokornego rachunku sumienia, którego
owocem będzie dar wzajemnej miłości. Będzie to napełnienie duszy Duchem Świętym
„Każdy kto pije tę wodę znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, która Ja
mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda którą Ja mu dam, stanie się w To
będzie wtedy wydarzenie spotkania, zaspokojenia, uciszenia tego co,
rozkrzyczane w nas, uzdrowienia tego potrzaskane, obmycia tego co grzeszne,
stając się tymsamym, źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu”(J4,13-14).
Tydzień modlitwy o jedność, to nie tylko kurtuazyjne spotkania na modlitwie,
wypicie kawy i wymiana uśmiechów, czy symboliczne gesty które szybko odejdą w
niepamięć… Droga bycia braćmi to doświadczenie głębokiej przemiany (metanoi),
zmiany sposobu myślenia o sobie, uznanie w sobie zagubionego brata (bez
kompleksów) który pragnie wrócić do rodzinnego domu. Od wielu lat uważam, iż
chrześcijaństwa nie zrozumie się w pełni bez daru jedności. Chrześcijanie
podzieleni i obwarowani w swoich teologicznych racjach, nieustannie są
zgorszeniem dla świata. Kształt dzisiejszej Europy, jej postępująca
sekularyzacja i zagrażająca islamizacja jest produktem takiego gorszącego
myślenia oraz działania przeciwko wzajemnej komunii. Podzieleni chrześcijanie
stracili mnóstwo duchowej siły na miałkie dyskusje, wzajemne utarczki,
budowanie okopów w obronie własnych doktryn. Każdy z kościołów w jakiś sposób
zamknął Chrystusa w swoim „tabernakulum”, naklejając pieczątkę z następującą
treścią: „Pan jest tylko nasz”. Jakie to
bolesne zjawiska, pełne sprzeczności i fałszujące prawdę Ewangelii.
Pastor Martin Luther King, napisał niezwykle mądre słowa: „Nauczyliśmy się
latać jak ptaki, pływać jak ryby, ale zapomnieliśmy, jak żyć po bratersku”.
Zachowujemy się jak niedojrzałe dzieci, ciągle zawłaszczające tylko dla siebie
depozyt na prawdę i ortodoksje. Szybko zapomnieliśmy jakie jest i było
przesłanie o byciu jedno, zapisane w świadectwach Ewangelii i pism apostolskich.
Ile tam jest śladów wspólnoty miłości, myślenia o braterstwie. Jezus myślał i
mówił o uczniach (mimo że mieli różne grzechy, słabości, pragnienia i parcie ku
byciu na pierwszym miejscu) jako o miłujących i przebaczających sobie braciach.
„Przebaczajcie sobie wzajemnie…” Umywał im nogi przyjmując postawę sługi
(niewolnika) w czasie najbardziej wymownego w miłość wydarzenia jakim była
pożegnalna paschalna wieczerza. Tam pozostawił testament- miłość- być znakami
miłości wobec siebie wzajemnie i świata. Piętnował tak często pojawiające się w
gronie apostołów skłonności do wynoszenia się wobec innych. Spory o pierwsze
miejsca, zaszczyty i karierowiczostwo które do dzisiaj penetruje wnętrza kościelnych
instytucji niczym zaraza. Jakże trudne zadanie stoi przed chrześcijanami, na
nowo przywrócić ducha Ewangelii- „zobaczcie jak oni się miłują !” Wielu Ojców
Kościoła widząc spory pomiędzy poszczególnymi kościołami, odwoływało się do tak
rozumianego braterstwa- przeżywanego w duchu miłości jako daru z siebie.
Tertulian żyjący w II wieku pisał o wspólnotach przekazujących to samo
misterium wiary: „Wszystkie one są pierwotne, wszystkie apostolskie, ponieważ
wszystkie stanowią jedno. Aby poświadczyć tę jedność, przekazują sobie
wzajemnie pokój, wymieniają imię braci i okazują sobie wzajemnie powinność
gościnności…”. Większość z Kościołów podnosi konsekrowane Postacie w których
prawdziwie jest obecny Chrystus i pragnie wzajemnej jedności, jednocześnie przeżywając
wewnętrzny dramat na skutek braku „comunicatio in sacris”. Tutaj powraca patrystyczne
powiedzenie jako imperatyw szukania siebie wzajemnie i odpowiedzialnie: „Tam
gdzie jest Eucharystia, tam jest Kościół”. Jak pisał prawosławny teolog Paul
Evdokimov: „W sercu Chrystusa przeżywanego eucharystycznie, łatwiej będzie
można odnaleźć warunki jedności. Jeśli wszędzie i w każdej Eucharystii zrodzi
się gorące pragnienie jedności, cud może okazać się bliski”. Przyjrzyjmy się sobie z miłością i uczyńmy
wszystko co będzie tylko możliwe aby miłość Jezusa urzeczywistniła się nie
tylko przez jeden tydzień w roku, ale przez cały rok w odpowiedzialności za
siebie i wierności miłości którą Chrystusa przelał na Krzyżu dla zbawienia
wszystkich. Człowiek spragniony szuka wody tam, gdzie sądzi że ją znajdzie. Gdy
błądzi nie dostrzegając kresu wędrówki ani możliwości ucieczki, rozbija namiot
i przystępuje do kopania studni. Chrześcijanie bądźcie spragnieni wody żywej-
jeżeli nastąpi w nas brak pragnienia to znak, że przestaliśmy być uczniami
Tego, z którego boku wytrysnęło źródło sprawiające, że nawet najbardziej
nieurodzajna pustynia może zamienić się rozkwitający ogród. Modlę się o to
pragnienie słowami brata Rogera: „Chryste, daj nam w każdej chwili, ku Tobie
kierować wzrok. Tak często zapominamy, że Ty w nas mieszkasz, że Ty się w nas
modlisz, że Ty nas miłujesz. Twój cud w nas to Twoje zaufanie i Twoje
przebaczenie, zawsze nam dane w tej jedynej komunii, która nazywa się
Kościołem”.