Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak
jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka.
Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście
Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest
ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli,
gdy się to stanie. Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca
tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że
Ja miłuję Ojca i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał”.
Chrystus daje swoim
uczniom gwarancję poczucia stabilizacji, o tyle o ile będą potrafili przyjąć
ofiarowany pokój. „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje
świat…”. Świat sam z siebie nie może
wskrzesić pokoju, do tego potrzebna jest recepcja Ewangelii na życie.
Pragnienie pokoju staje się wielkim modlitewnym wezwaniem ludzi wierzących.
Toczy się wojna ludzi, wojna rodzin, warstw społecznych, wojna wewnątrz grup i
partii politycznych, wojna narodów i państw, które za pomocą siły próbują
anektować dla siebie nowe terytoria. Wojna o wpływy i przywileje, wojna w ludzkich sercach, kiedy osądzają
braci i siostry, stawiając siebie w miejscu Boga. Ktoś może powiedzieć, że tak
naprawdę nigdy nie istniał ustabilizowany porządek, zawsze mieliśmy do
czynienia z jakimiś konfliktami zewnętrznymi lub wewnętrznymi. Pewnie warto za
poszukującymi wolności filozofami postawić sobie kilka granicznych pytań. Pytań
które muszą poruszyć sumienia, wstrząsnąć posadami człowieczego serca. Czy w człowieku
jest Boska zasada, która jest silniejsza od wszelkiej przemocy, dokonywanej
przez ludzi ? Czy można w jakiś pokojowy sposób zatrzymać falę przemocy ? To
pytania niezwykle aktualne, w kontekście przemocy wobec chrześcijan, fali
uciekających emigrantów z miejsc dotkniętych przemocą i gwałtem… Może warto jak
każdy z nas, tak osobiście poczyni taką
refleksję, nie chodzi tu tylko, o zdemaskowanie zła, czy wypunktowanie obszarów
na których dokonują się wojny, zło i zniszczenie. Tu nie chodzi o naszą wiedzę,
czy świadomość o istniejącym przepływie przemocy. Gdybyśmy tylko stanęli kontra, to
zostalibyśmy zwykłymi pacyfistami z transparentami w dłoniach. Chodzi o
przyjęcie Chrystusowego pokoju, który niczym strumień zacznie przepływać przez
ludzkie społeczności, stając się lekarstwem na grzech wojny. Może potrzeba
większego świadectwa miłości ludzi wierzących, jako zaczynu duchowego fermentu.
Kiedyś Tołstoj poszukujący prawdy w chrześcijaństwie, obserwując rzeczywistość doszedł
do smutnych wniosków. Pisał: „Gwałt rodzi tylko nowe gwałty ze strony człowieka
na którym został popełniony. Miłość natomiast rodzi miłość”. Miał ogromny żal
do chrześcijaństwa iż nie potrafiło przenieść Ewangelii Jezusa na życie,
moralność…„Żądał, żeby ludzie wierzący w Boga żyli i działali inaczej, niż
ludzie, którzy w Boga nie wierzą. Był przerażony faktem, że chrześcijanie,
którzy wierzą w Boga, żyją i działają tak, jak gdyby Boga nie było, jak gdyby
nie było kazania na górze. Chrześcijanie, jak i inni wierzący ludzie, żyją
według praw tego świata, a nie według prawa Bożego. Prawo tego świata to wojna
i przemoc” (M. Bierdiajew). Wydaje się, iż świat bardziej niż kiedykolwiek
poszukuje pokoju, który zjednoczyłby ludzi- poszukiwanie autentycznej miłości
bliźniego. To tutaj chrześcijańska miłość, ta która nie kalkuluje, nie wymierza
i nie ogranicza, ona jedyna może sprawić, że pęknie zamknięty świat, otwierając
na pragnienie pokoju… Miłość może sprawić, że zaciśnięte dłonie do wymierzania „sprawiedliwości”,
zostaną szeroko otwarte w geście przyjęcia, przebaczenia i zgody. Jak pisał
Evdokimov: „Każdy ochrzczony jest w sposób niewidzialny naznaczony stygmatem
jako ten, który nosi w sobie ranę losu innych, wszystkich innych, dodając coś z
cierpień Chrystusa, który wszedł w agonię aż do skończenia świata. „Naśladować”
Chrystusa to w ślad za Nim zstępować w otchłań naszego świata”- po to, aby
światu wypowiedzieć miłość. Zakończę słowami zaczerpniętymi z Talmudu: „Niech
człowiek do ostatniego tchu błaga o pokój”.