Za kilka dni będziemy
przeżywać wydarzenie Pięćdziesiątnicy. „Weźmijcie Ducha Świętego”- odkryjemy na
nowo dar Chrystusa, spostrzeżemy się iż tak wiele spraw które się dzieją w
naszym życiu stanowią wyczekiwany w pokorze owoc naszej modlitewnej epiklezy. „Duch
jest wielkim, wielkanocny darem Chrystusa, prezentem od Ojca i Syna, obietnicą Ojca. Jest to dar mesjański,
obiecany królestwu Bożemu”. Kiedy zostaje posłany Paraklet na Kościół, staje
się dla każdego z nas kimś najbliższym i najintymniejszym; zamieszkuje w nas i
pozostaje w nas. Jest najbardziej wewnętrznym życiem naszej duszy- a mimo to
wiecznie trwa ponad nami, tak jak Bóg sprawuje swoją władzę ponad wszelkim
stworzeniem. Ten sam, który pieczętuje przymierze między Ojcem i Synem,
jednoczy każdego człowieka z Bogiem- to nic innego jak przebóstwienie-
napełnienie Nim. „Duch Boży w was mieszka. Jeżeli zaś ktoś nie ma Chrystusowego
Ducha, ten do Niego nie należy. Skoro zaś Chrystus w was mieszka… Jeżeli
mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych… (Rz 8.9). Gdy
Ojciec i Syn dają w darze siebie, to wraz z sobą i w sobie dają również Ducha.
W ten sposób Duch Święty objawia nam Boga jako dar i urzeczywistnia jedność,
miłość, pokój… Kontakt pomiędzy naszym duchem a Bogiem ustanawia się przede
wszystkim poprzez modlitwę odnawianą „w Duchu Świętym”. Każda liturgiczna
modlitwa Kościoła jest wznoszeniem próśb i uwielbienia według określonej
zasady- do Boga Ojca przez Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym. Doksologia stanowi
najdoskonalszą modlitwę zanoszoną do Boga który jest komunią Osób. Najbardziej
istotne jest to, że Duch Święty prowadzi nas w modlitwie, otwiera na
rzeczywistości które wcześniej były przed nami zakryte, nieobecne i nieuchwytne.
Uczy nas modlitwy, wyrażania całym człowieczeństwem naszej gotowości na bycie
napełnionym łaską. Kiedy jesteśmy przygnębieni i niezdolni do stanięcia w
postawie modlitwy, wejścia w modlitwę „Duch przychodzi z pomocą naszej
słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia
się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rz 8, 26). Wtedy
jakoś łatwiej docierają do nas słowa Teofana Rekluza, iż modlitwa to „oddech
Ducha Świętego”. Mówienie do Boga zakłada swego rodzaju natchnienie, gdyż
człowiek trwający na modlitwie jest prowadzony przez ducha Bożego. „Przejawia
się to w taki sposób- pisze o. Spidlik, że Duch łączy naszą modlitwę z modlitwą
Syna, daje nam moc otrzymania tego, o co ona prosi, objawia poznanie tajemnic,
łączy modlitwy jednostek w jeden głos Kościoła…” Duch czyni naszą modlitwę
obecną w sercu Chrystusa. Dla św. Pawła „być w Jezusie Chrystusie” (Rz 8,1) to
żyć przez Ducha. „Na dowód tego, ze jesteście synami, Bóg wysłał do serc
naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze !” (Ga 4,6). Święty Bazyli w
traktacie „O Wierze”, napisze następująco: „My wierzymy… w jednego Ducha
Świętego, który naucza i przypomina wszystko, co usłyszał od Syna; Ducha
dobrego, który prowadzi do całej prawdy i utwierdza wszystkich wierzących w
wiedzy pewnej…”. To Pneuma- Tchnienie, dzięki modlitwie otwiera nas na głębię
poznania i oświeca władzę rozumu, abyśmy dobrze pojęli wszelakie natchnienia
oraz odkryli rzeczywistość w której jesteśmy jako miejsce spotkania i
doświadczenia Jego łaski. „Owocem zaś Ducha jest: miłość, pokój cierpliwość,
uprzejmość…” (Ga 5,22). Świadomość działania Ducha Świętego powinna przeniknąć
nasze życie. Niekoniecznie każdy musi przejść przez uderzające przeżycie
nawrócenia, mówienie językami czy prorokowanie. Czasami to może być coś o wiele
większego niż charyzmatyczne „unoszenie się w powietrzu”, czy „podcięcie nóg”.
To może być poczucie, że jestem kochanym- miłość, która przepłynie jak strumień
przez serce, lub dar łez- to może być znak ponownych narodzin, jako człowieka
wierzącego. „Naszym celem w życiu modlitewnym- pisał bp. Kallistos Ware- jest
nie zyskanie uczuć czy „odczuwalnych zmysłami” przeżyć jakiegokolwiek rodzaju,
a po prostu i jedynie dostosowanie naszej woli do woli Bożej. „Nie szukam
bowiem tego, co wasze, ale was” (2 Kor 12,14); i to samo mówimy Bogu. Szukamy nie darów, ale Dawcy”.