czwartek, 14 listopada 2019


Będę chodził w obecności Boga w krainie żyjących (Ps 115, 9).
Wyrazem ludzkiej tęsknoty za nieśmiertelnością i pokonaniem ujmującego lęku przed zapomnieniem są licznie zachowane cmentarze (coemeterium- miejsce spoczynku). „Prawdziwie godnym człowieka pomnikiem jest ziemia mogilna i drewniany krzyż”- pisał Rozanow. Być może miejsca odpoczynku naszych zmarłych mają nam o wiele więcej do powiedzenia, niż nam się tylko wydaje. Przestrzeń rozstania i niepamięci- wilgotnej gleby „łona ziemi”- staje się przestrzenią w której odczytuje się śmierć jako stan mistyczny, a przechodzenie jako wychodzenie naprzeciw odsłaniającemu się na horyzoncie poznania światu Boga. W wielu kulturach chowano zmarłych w pozycji embrionalnej, sugerując powtórne wyjście- narodziny. „Chrześcijaństwo jest religią prawdziwego wskrzeszenia”- przekonywał M. Fiodorow. Wydobycia z ziemi, przebudzenia, rozpieczętowania z kokonu oczekiwania na przebudzenie, snu śmierci i zapomnienia. W rumuńskiej miejscowości Sapinta, tuż przy granicy z Ukrainą znajduje się określany przez mieszkającą tam ludność „Wesoły Cmentarz.” Po raz pierwszy natrafiłem z zdjęcia tego miejsca, przeglądając jakąś monografię opisującą unikatowe przykłady krucyfiksów w różnych kulturach. Radosne kolorystycznie nagrobki tego miejsca zrobiły na mnie głębokie wrażenie. Ten pogodny cmentarz- stanowiący obecnie uczęszczane miejsce wielu turystów, opowiada o typowo rumuńskim- rezurekcyjnym podejściu do śmierci. „Śmierć jest tylko iluzją”- rozmyślał poeta M. Eminescu. Sen w miejscu które ma być namiastką raju. Jest tam miejsce dla każdego: rzeźbiarza, prostytutki, kramarza, czy batiuszki- wszyscy podążają ku jednemu, wytęsknionemu miejscu zbawienia. Wyraża ten nastój, jedna ze starych rumuńskich kolęd: „Raju, słodki ogrodzie. Nie opuściłbym już ciebie. Twojego słodkiego zapachu. Zapachu kwiatów. Płomienia gromnic.” Przestrzeń zadumy i milczenia wybucha euforią radości, której wyrazem są rzeźbione i mieniące się soczystymi barwami krzyże. Rumuni umierają tak jak żyją, pogodni i pełni duchowej wiosny. „Chrześcijaństwo jest dogmatem, mistyką, moralnością i wszystkim po trochu, lecz nade wszystko jest to sposób życia, wyjście, recepta na szczęście... To chrześcijaństwo jest wstanie dać pokój, pogodę ducha i wypoczynek. Pokój, szczęście”- twierdził rumuński teolog N. Steinhardt. Malowidła zdobiące każdy grób opowiadają o konkretnych ludziach, ich profesjach, pochodzeniu, związkach z najbliższymi, stając się pogodnymi i unieśmiertelnionymi w drewnie, za pomocą farb portretami. Eschatologiczny folklor w którym nadzieja splata się z życiem, a tęsknota za najbliższymi przyobleka się w optymistyczną modlitwę nadziei na spotkanie z nimi w przyszłości. Pod nimi usypana ziemia z której wyrastają kwiaty „które są niczym przebaczenie umarłych.” W taki sposób żywi antycypują już radość Paschy; przezwyciężają pustkę straty najbliższych, wiedząc że ich egzystencja ma swój finał w zmartwychwstaniu. Zasnęli, aby się obudzić w świecie otulonym promieniami słońca, zapachem kwiatów i tańcem aniołów podrygujących zwiewnie na liturgii wieczności.