niedziela, 24 listopada 2019


W owym czasie wystąpił Jan Chrzciciel i głosił na Pustyni Judzkiej te słowa: „Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie. Do niego to odnosi się słowo proroka Izajasza, gdy mówi: „Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Jemu prostujcie ścieżki” (Mt 1,1-3).

Pustynia dla współczesnego człowieka, usytuowanego w zabieganej egzystencji może wydawać się czymś nazbyt egzotycznym, a nawet przerażającym. Pozbawienie kogoś poczucia bezpieczeństwa, technicznych udogodnień, mogłoby spowodować sytuację newralgiczną pod każdym względem. Bezdomność ! Locus- gdzie nasze poznanie kapituluje pod naporem żywiołów wewnętrznych. To nie jest tylko przestrzeń otoczona usypanymi piachem wydmami i bezkresem, to miejsce gdzie „oddycha się Duchem.” Pustynia rządzi się swoimi prawami, dobrze to rozumieją nomadzi akceptujący jej kaprysy, przywykli do natychmiastowej zmiany aury i miraży nęcących wzrok. Camus twierdził, że jedynym lekarstwem dla ludzi znużonych i wyeksploatowanych życiem jest pustynia. Pustynia przez wieki wydawała ludzi wielkiego formatu, jest „punktem wieczności, który każdy nosi w sobie”(M. Davy).  Przestrzeń gdzie człowiek jest jedynie drobiną piasku, przesuwającą się mimowolnie ku niewiadomemu celowi. Człowiek jest wygnańcem bez domu, pochodzenia i przywilejów. Prestiż i pozycja społeczna rozpływają się w krajobrazie śmierci- siedliska skorpionów i węży. Jest jednak ktoś, kto czyni to miejsce przyjaznym- oazą duchowych narodzin. Mężczyzna odziany w skóry i na pierwszy rzut oka szalony, wyprowadza czytelnika Ewangelii na odludzie. Dopiero na pustyni zaczynamy rozumieć głębiej pewne sprawy; tam zaczynamy potrzebować innych ludzi, a nawet za nimi tęsknić. Widzimy wyraźniej siebie.   Dobrze to rozumieli starożytni mnisi, kiedy całymi tabunami zaludniali pustynię; tam odkrywali topografię Raju i ślady stóp przechadzającego się Boga. Ewagriusz z Pontu- mnich i dogłębny znawca ludzkiej natury, pozostawił zaskakującą definicję: „Mnich to człowiek, który odseparował się od wszystkiego, by być złączonym ze wszystkimi.” Takim „mnichem” był święty Jan Chrzciciel- przyobleczony w skóry prorok który zaprzyjaźnił się z pustynią. Była ona dla niego domem, miejscem przepowiadania, przestrzenią w której doświadczało jego serce muśnięć Ducha Świętego. „Pustynia miłuje ludzi nagich”- twierdził Hieronim. Takim był Prorok którego głos kruszył ludzkie serca i sprawiał, że miejsce niebezpiecznie – siedlisko węży i skorpionów, stawało się przestrzenią nawrócenia i łaski. „Anioł na ziemi” – tak Go wychwala Kościół i utrwala na deskach barwna ikonografia. Przydano mu skrzydła i świetliste oczy, aby podkreślić Jego dar przenikania skamieniałych ludzkich wnętrz. „Albowiem mówić o Janie, to prorokować o Chrystusie” – stwierdza św. Ambroży. Modlitewna litania opiewająca wielkość Poprzednika nazywa go kwiatem pustyni. W Adwencie chrześcijanie wychodzą na pustynię; to duchowa wędrówka w głąb swego serca. To zatrzymanie się w zgiełku miasta i wielokrotne wyszeptanie: Marana Tha ! Niektórym jest dane udać się na prawdziwą pustynię, poczuć wiatr i piasek w oczach. „Bóg jest milczący, a wszystko, co ma na świcie jakiekolwiek wartości, jest nasycone milczeniem”(E, Mounier). Odnaleźć ciszę !  Chodzi o to, by – jak mówią Arabowie- „czytać przy pomocy uszu.” Milczenie przynosi oczyszczenie. Tylko w sercu uspokojonym i przygotowanym Słowo Boga może zrodzić życie według Ducha.