W
owym czasie wystąpił Jan Chrzciciel i głosił na Pustyni Judzkiej te słowa: „Nawróćcie
się, bo bliskie jest królestwo niebieskie. Do niego to odnosi się słowo proroka
Izajasza, gdy mówi: „Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Jemu
prostujcie ścieżki” (Mt 1,1-3).
Pustynia dla współczesnego
człowieka, usytuowanego w zabieganej egzystencji może wydawać się czymś nazbyt
egzotycznym, a nawet przerażającym. Pozbawienie kogoś poczucia bezpieczeństwa,
technicznych udogodnień, mogłoby spowodować sytuację newralgiczną pod każdym
względem. Bezdomność ! Locus- gdzie
nasze poznanie kapituluje pod naporem żywiołów wewnętrznych. To nie jest tylko
przestrzeń otoczona usypanymi piachem wydmami i bezkresem, to miejsce gdzie
„oddycha się Duchem.” Pustynia rządzi się swoimi prawami, dobrze to rozumieją
nomadzi akceptujący jej kaprysy, przywykli do natychmiastowej zmiany aury i
miraży nęcących wzrok. Camus twierdził, że jedynym lekarstwem dla ludzi
znużonych i wyeksploatowanych życiem jest pustynia. Pustynia przez wieki wydawała
ludzi wielkiego formatu, jest „punktem wieczności, który każdy nosi w sobie”(M.
Davy). Przestrzeń gdzie człowiek jest
jedynie drobiną piasku, przesuwającą się mimowolnie ku niewiadomemu celowi.
Człowiek jest wygnańcem bez domu, pochodzenia i przywilejów. Prestiż i pozycja
społeczna rozpływają się w krajobrazie śmierci- siedliska skorpionów i węży.
Jest jednak ktoś, kto czyni to miejsce przyjaznym- oazą duchowych narodzin.
Mężczyzna odziany w skóry i na pierwszy rzut oka szalony, wyprowadza czytelnika
Ewangelii na odludzie. Dopiero na pustyni zaczynamy rozumieć głębiej pewne
sprawy; tam zaczynamy potrzebować innych ludzi, a nawet za nimi tęsknić.
Widzimy wyraźniej siebie. Dobrze to rozumieli starożytni mnisi, kiedy
całymi tabunami zaludniali pustynię; tam odkrywali topografię Raju i ślady stóp
przechadzającego się Boga. Ewagriusz z Pontu- mnich i dogłębny znawca ludzkiej
natury, pozostawił zaskakującą definicję: „Mnich to człowiek, który odseparował
się od wszystkiego, by być złączonym ze wszystkimi.” Takim „mnichem” był święty
Jan Chrzciciel- przyobleczony w skóry prorok który zaprzyjaźnił się z pustynią.
Była ona dla niego domem, miejscem przepowiadania, przestrzenią w której
doświadczało jego serce muśnięć Ducha Świętego. „Pustynia miłuje ludzi nagich”-
twierdził Hieronim. Takim był Prorok którego głos kruszył ludzkie serca i
sprawiał, że miejsce niebezpiecznie – siedlisko węży i skorpionów, stawało się
przestrzenią nawrócenia i łaski. „Anioł na ziemi” – tak Go wychwala Kościół i
utrwala na deskach barwna ikonografia. Przydano mu skrzydła i świetliste oczy,
aby podkreślić Jego dar przenikania skamieniałych ludzkich wnętrz. „Albowiem
mówić o Janie, to prorokować o Chrystusie” – stwierdza św. Ambroży. Modlitewna
litania opiewająca wielkość Poprzednika nazywa go kwiatem pustyni. W Adwencie
chrześcijanie wychodzą na pustynię; to duchowa wędrówka w głąb swego serca. To
zatrzymanie się w zgiełku miasta i wielokrotne wyszeptanie: Marana Tha !
Niektórym jest dane udać się na prawdziwą pustynię, poczuć wiatr i piasek w
oczach. „Bóg jest milczący, a wszystko, co ma na świcie jakiekolwiek wartości,
jest nasycone milczeniem”(E, Mounier). Odnaleźć ciszę ! Chodzi o to, by – jak mówią Arabowie- „czytać
przy pomocy uszu.” Milczenie przynosi oczyszczenie. Tylko w sercu uspokojonym i
przygotowanym Słowo Boga może zrodzić życie według Ducha.