Potem powiedział do Niego: „Zaprawdę
powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i
zstępujących na Syna Człowieczego” (J 1, 51).
Od jutra rozpocznie się nowy czas liturgiczny, jesteśmy uczestnikami
pulsującego rytmu życia który przepływa w misterium liturgii i zmierza ku
wypełnieniu wszystkiego w Bogu. W ten sposób życie chrześcijanina, nieuchronny
upływ czasu, wszystkie wydarzenia które splatają się na dramaturgię życia, są odniesione
do jednego, wyraźnie określonego celu jakim jest przyjście Pana. „Bóg jest
jeden i objawił się nam przez Jezusa Chrystusa swojego Syna. On to jest Jego
Słowem wychodzącym z milczenia”(św. Ireneusz z Lyonu). Już listopadowe
zamyślenia przybliżały prawdę o tym, że Chrystus jest A i Q- Zwycięzcą
przychodzącym szukać zagubionej ludzkości. „Oto Baranek Boży, który gładzi
grzechy świata”- kroczy dostojnie w nurcie czasu i przekracza go, otwierając
zaplombowane pieczęcie wieczności. W tradycji prawosławia zachodniego, przez
sześć tygodni Kościół będzie dojrzewał do antycypacji narodzin Bogaczłowieka. Wyrażają
to słowa wczesnochrześcijańskiego pisarza Nowacjana: „Jak zapowiedział Izajasz:
„Oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Go imieniem Emmanuel, co się
tłumaczy: Bóg z nami”, tak samo Chrystus mówi: „Oto Ja jestem z wami aż do
skończenia świata”. Wobec tego On jest Bogiem z nami, a nawet o wiele bardziej:
On jest też w nas”. Z niezwykłą sobie subtelnością wyraża istotę tego czasu oczekiwania
J. Pasierb: „Adwent to świt. Adwent to daleki tłumny fryz pełen postaci i
zdarzeń, nieczytelny i pozbawiony sensu, gdyby w Betlejem za panowania cesarza
Augusta w Rzymie i różnych tetrarchów w Palestynie, nie narodziło się dziecko,
któremu nadano imię Jezus, a którego matką była Maryja. Adwent to mała izba w
domu cieśli, gdzie zjawił się żonie archanioł, którego imię Gabriel znaczy
„Zwiastujący człowieka”. Adwent to pustynia, na której widać wyniosłą postać
odzianą w skórę wielbłąda. Adwent to liturgia. Adwent to nasze życie. Adwent to
nasza śmierć i nasze zmartwychwstanie. Adwent to ostateczne przyjście
Chrystusa”. To czas dopełniania się i zbliżania, czas wzrostu i rozwoju,
oczekiwania i tęsknoty. Czas przychodzenia Tego, który jest zawsze, znajomy i nieznany.
Czas ufności i radości, naszego powrotu, hebrajskiego szub,
co znaczy zmienić się, czas proroctwa i świadectwa…” Jesteśmy zaproszeni, aby nieść Jezusa wraz z Maryją. Mamy Go
począć duchowo; wejść w kontemplację cudownej bliskości Boga, który w każdej
Eucharystii staje naprzeciw nas i w nas- aby przebóstwić umiłowaną Oblubienicę
Kościół. „Bóg staje się człowiekiem aby człowiek mógł stać się uczestnikiem
boskiej natury”- powtarzają zgodnie Ojcowie Kościoła. Dzisiaj wielu ludzi nie
potrafi już czekać. Wykreślili adwent ze swoich kalendarzy, żyją szybko i
intensywnie w oczekiwaniu na prezenty i świąteczne promocje. Brakuje nam
tęsknoty za Bogiem. Świat oszalał w tej afirmacji siebie. Samotny człowiek
przemierza ulice miasta i tęskni za rzeczami które są nie możliwe, dalekie i w
gruncie rzeczy frustrujące. Pozwólmy sobie na tęsknotę za Bogiem. Exupery
napisał znane słowa: „Jeśli chcesz zbudować statek, naucz ludzi tęsknoty za
odległymi morzami”. W tęsknocie znajduje się niewypowiedziana siła, która nas
uzdalnia aby skutecznie ominąć te wszystkie fałszywe pragnienia. Niech serce
wypełnione tęsknotą drży i woła z całych sił: Marana Tha !