sobota, 16 listopada 2019


Potem powiedział do Niego: „Zaprawdę powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego” (J 1, 51).

Od jutra rozpocznie się nowy czas liturgiczny, jesteśmy uczestnikami pulsującego rytmu życia który przepływa w misterium liturgii i zmierza ku wypełnieniu wszystkiego w Bogu. W ten sposób życie chrześcijanina, nieuchronny upływ czasu, wszystkie wydarzenia które splatają się na dramaturgię życia, są odniesione do jednego, wyraźnie określonego celu jakim jest przyjście Pana. „Bóg jest jeden i objawił się nam przez Jezusa Chrystusa swojego Syna. On to jest Jego Słowem wychodzącym z milczenia”(św. Ireneusz z Lyonu). Już listopadowe zamyślenia przybliżały prawdę o tym, że Chrystus jest A i Q- Zwycięzcą przychodzącym szukać zagubionej ludzkości. „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”- kroczy dostojnie w nurcie czasu i przekracza go, otwierając zaplombowane pieczęcie wieczności. W tradycji prawosławia zachodniego, przez sześć tygodni Kościół będzie dojrzewał do antycypacji narodzin Bogaczłowieka. Wyrażają to słowa wczesnochrześcijańskiego pisarza Nowacjana: „Jak zapowiedział Izajasz: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Go imieniem Emmanuel, co się tłumaczy: Bóg z nami”, tak samo Chrystus mówi: „Oto Ja jestem z wami aż do skończenia świata”. Wobec tego On jest Bogiem z nami, a nawet o wiele bardziej: On jest też w nas”. Z niezwykłą sobie subtelnością wyraża istotę tego czasu oczekiwania J. Pasierb: „Adwent to świt. Adwent to daleki tłumny fryz pełen postaci i zdarzeń, nieczytelny i pozbawiony sensu, gdyby w Betlejem za panowania cesarza Augusta w Rzymie i różnych tetrarchów w Palestynie, nie narodziło się dziecko, któremu nadano imię Jezus, a którego matką była Maryja. Adwent to mała izba w domu cieśli, gdzie zjawił się żonie archanioł, którego imię Gabriel znaczy „Zwiastujący człowieka”. Adwent to pustynia, na której widać wyniosłą postać odzianą w skórę wielbłąda. Adwent to liturgia. Adwent to nasze życie. Adwent to nasza śmierć i nasze zmartwychwstanie. Adwent to ostateczne przyjście Chrystusa”. To czas dopełniania się i zbliżania, czas wzrostu i rozwoju, oczekiwania i tęsknoty. Czas przychodzenia Tego, który jest zawsze, znajomy i nieznany. Czas ufności i radości, naszego powrotu, hebrajskiego szub, co znaczy zmienić się, czas proroctwa i świadectwa…” Jesteśmy zaproszeni, aby nieść Jezusa wraz z Maryją. Mamy Go począć duchowo; wejść w kontemplację cudownej bliskości Boga, który w każdej Eucharystii staje naprzeciw nas i w nas- aby przebóstwić umiłowaną Oblubienicę Kościół. „Bóg staje się człowiekiem aby człowiek mógł stać się uczestnikiem boskiej natury”- powtarzają zgodnie Ojcowie Kościoła. Dzisiaj wielu ludzi nie potrafi już czekać. Wykreślili adwent ze swoich kalendarzy, żyją szybko i intensywnie w oczekiwaniu na prezenty i świąteczne promocje. Brakuje nam tęsknoty za Bogiem. Świat oszalał w tej afirmacji siebie. Samotny człowiek przemierza ulice miasta i tęskni za rzeczami które są nie możliwe, dalekie i w gruncie rzeczy frustrujące. Pozwólmy sobie na tęsknotę za Bogiem. Exupery napisał znane słowa: „Jeśli chcesz zbudować statek, naucz ludzi tęsknoty za odległymi morzami”. W tęsknocie znajduje się niewypowiedziana siła, która nas uzdalnia aby skutecznie ominąć te wszystkie fałszywe pragnienia. Niech serce wypełnione tęsknotą drży i woła z całych sił: Marana Tha !