wtorek, 19 listopada 2019


Kiedy więc usłyszycie o wojnach i pogłoskach wojennych, nie trwóżcie się. To się musi stać, ale to jeszcze nie koniec. Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu; będą miejscami trzęsienia ziemi, będą klęski głodu. To jest początek boleści (Mk 13, 7-8).

Adwent nie jest jedynie oczekiwaniem na Boże Narodzenie. Już rozmyślał wnikliwie nad tymi sprawami święty Augustyn: „Najpierw przybył ukryty (Chrystus), bo przybył pokorny, to czy później, będąc w najwyższej chwale, nie ukaże się jawnie ? Objawi się wszystkim, nawet tym, którzy w Niego nie wierzą.” Adwent jest nade wszystko oczekiwaniem na drugie przyjście Chrystusa w Paruzji. „Czas się wypełnił w tych ostatnich dniach- te i inne sądy pierwszych pokoleń chrześcijan pokazują jasno, że w procesie formowania języka, który udźwignąłby ciężar znaczeń, jakie niosło ze sobą przyjście Chrystusa, musieli stworzyć gramatykę historii” (J. Pelikan). W Ewangelii jest wiele takich miejsc w których przesłanie wstrząsa głęboko czytelnikiem, ma ono charakter prorocki a w ustach Jezusa staje się wyraźnie ostrzeżeniem eschatologicznym. „Pan na każdym kroku nawołuje do pamięci o końcu wszystkiego” (Klemens Aleksandryjski). Pokolenia żyjące przed nami z równie silnie, a może nawet bardziej wzmożonym przejęciem czytały słowa o katastroficznych zjawiskach, wojnach, czy chorobach przynoszących śmierć. Historia ma tragiczny charakter i kładzie się na niej cień śmierci i niepewności na ludzkich losach. Historia pełna jest śmierci i napięć potęgujących cierpienie. Ludzie już wiele razy interpretowali wydarzenia których byli częścią i stawiali sobie pytanie: Czy ten dantejski czas już nastał ? Poczucie lęku zdaje się nie opuszczać nawet współczesnych wierzących- przywiązanych do słupów milowych tego świata. Jak słusznie zauważają liczni myśliciele chrześcijańscy, lęk ten nie odbiera pokoju ducha, a oszołomienie nie pozbawia poczucia pewności. „Nigdy nie jesteśmy bezbronni. Z modlitwą oczekujemy trąby anioła”(Tertulian). Wznosić się na  skrzydłach tęsknoty, której sens zawiera się w pełnym nadziei przesłaniu Ewangelii. Dobra Nowina otwiera oczy na inny poranek, którego centralnym punktem będzie nadejście Pana. Szczytem mistycznej drogi jest podniosła chwila nasycenia Bogiem. „Oto wszystko nowym czynię”- rozbrzmiewa apokaliptyczne przesłanie Syna Człowieczego, niczym ostatni akord Biblii. „Odnowienie wszystkiego.” Na tym polega dynamizm eschatologii- drgania nadziei wewnątrz Kościoła i świata. „Nocna godzin rzeka płynie od swego źródła, którym jest wieczne jutro”- pisał Miguel de Unamuno. „Przemija postać tego świata”(1 Kor 7, 31). Jest coś, co wchodzi w unicestwienie- niebyt, aby później zrodzić się na nowo. Przyjście ostateczne będzie jawne dla wszystkich. Poprzedzą je liczne znaki wskazujące koniec czasu i tej rzeczywistości. Czas i materia zostaną zatopione w nurcie wieczności wypełniającej szczelnie granice jedynego świata który znamy. Miejsce naszej udręczonej myślami ciekawości, powinna zająć czujność i żar wiary. Palącym problemem każdego wierzącego, powinna być nieustanna świadomość Paruzji. „Powinniśmy żyć ze świadomością, iż każda istota może być zbawiona, może odkupić grzech, może powrócić do Boga i że nie do nas należy sąd ostateczny, lecz tylko do samego Boga”(M. Bierdiajew). Mamy jedynie nasłuchiwać kroków Boga i podtrzymywać kaganek płonącej wiary. „Ale czy znajdzie wiarę na ziemi Syn Człowieczy, gdy przybędzie ?”(Łk 18,8).